— Jak się czuje twój dziadek? — zapytała, zerkając na splecione rączki Adasia. Wyglądem przypominał zamyślonego. Siedząc na drewnianych schodach, wpatrywał się w wysokie szczyty gór.
— Dobrze. Powoli dochodzi do siebie. Na szczęście to nie było nic groźnego. Lekarz kazał mu dużo odpoczywać, aby nabrał sił. Powiedział, że za kilka dni będzie zdrowy jak rydz.
— To naprawdę wspaniała wiadomość. — Ułożywszy dłoń na jego plecach, poklepała przez chwilę, uśmiechając się szczerze. — Mam jednak wrażenie, że coś cię trapi.
— Nie, nic — odparł szybko.
— Obiecuję, że nikomu nie powiem —zapewniła, kolejno uniosła palec i przystawiła go sobie do ust.
— Chodzi o to, że moja babcia... — natychmiastowo zakrył usta dłonią, powstrzymując się od dalszej wypowiedzi. W oczach krążyły mu małe iskierki, połyskując jakoby dwie palące się świeczki. Melania pomyślała wówczas, że skutkiem tego może być coś złego. Zareagowała błyskawicznie.
— Czy coś się stało? — Przysłoniła prawą ręką słońce rażące ją w oczy. Wiatr rozwiewał jej włosy niemalże we wszystkie strony. Poczuła chłód, więc okryła się szczelniej bluzą, którą miała na sobie.
— Nie — zaprzeczył, rozchyliwszy swe wąskie wargi. — Dała dziadkowi tylko nieźle popalić — powiedział szeptem, bojąc się, że ktoś trzeci to usłyszy.
Tak naprawdę to nie miał się czego obawiać. W pobliżu nie było nikogo, oprócz niego i Melanii.
— Było aż tak źle? — zdziwiona, nie wiedziała do końca jak zareagować na słowa chłopca. On jedynie wzruszył ramionami, unosząc kąciki ust. Czy to znaczyło, że był rozbawiony całą sytuacją? Miała już mętlik w głowie.
— Dziadek mówi, że bez babci byłoby nudno. — Pokierował swój wzrok w stronę Melanii. — Ona bardzo nas kocha, a że czasem reaguje w taki sposób, to tylko dlatego, że się o nas martwi. — Odpowiedź Adasia była zaskoczeniem dla kobiety, ale i w pewnym rodzaju ulgą zważywszy na to, że początkowo przychodziły jej do głowy różne myśli. Po ostatnim spotkaniu ze staruszką nie miała żadnych wątpliwości, że ta posiadała nietypową osobowość.
— A twoi rodzice? — Nie była pewna, czy dobrze robi pytając go o to. Przecież to nie była jej sprawa.
Mogłabyś chociaż raz w życiu ugryźć się w język — usłyszała w swojej głowie.
— Są tam. — Skierował palec ku górze, patrząc na przejrzyste niebo. Był skupiony, a zarazem zamyślony. Kobieta poczuła dziwny ścisk w środku, żałując swoich słów. — Nie mogę ich zobaczyć, ale cały czas czuję ich tutaj, w sercu. — Ułożył dłoń na piersi, zamykając chwilowo swe powieki. Moment ten był bardzo wzruszający. Słowa jakie wypowiadał były nie tylko przejmujące, ale i dojrzałe zważywszy na jego wiek. — Wiem, że oni zawsze są tuż obok mnie i czuwają nade mną. Babcia mówi, że na pewno są ze mnie bardzo dumni. — W oczach Melanii niekontrolowanie zagościły łzy. Nie mogła pojąć jak w tak małym człowieku drzemie tak wielka siła. Nie zdawała żadnych pytań. Słuchała. Chłopiec mówił dalej, jakoby chciał wyrzucić z siebie wszelakie troski drzemiące w jego wnętrzu. — Kiedy odeszli, zamieszkałem z dziadkami. Nie trafiłem do sierocińca. Nie chciałbym się tam znaleźć. — Błysk wspomnień nawiedził Mielnie, przywołując czasy, kiedy to ona znalazła się w rodzinie zastępczej. Wspomnienia te nie należały do najlepszych, ponieważ pomimo starań nie potrafiła się tam odnaleźć. Myślała, że ucieczka pomoże odszukać właściwe miejsce na ziemi. Bardzo się pomyliła, albowiem nie wzięła pod uwagę przeciwności, jakie życie zaczęło rzucać jej pod nogi. Nie zawsze było kolorowo, jednak właśnie przez te koleje losu stała się silniejsza.
![](https://img.wattpad.com/cover/163620684-288-k439425.jpg)
CZYTASZ
Czerwona Parasolka - Zakończona
RomancePomimo wszelkich prób Melania nie potrafiła wymazać z pamięci wydarzeń, które pozostawiły piętno na jej duszy. Nigdy nie pogodziła się ze stratą najbliższych. Czy kiedykolwiek uda jej się odnaleźć mordercę? Jaka tajemnica kryje się w tle? Czy bliski...