Tego wieczora mogłam nareszcie odetchnąć z ulgą. Uśmiechnąć się i nie udawać, że wszystko było dobrze, bo tak było. Wyjazd do dziadków pozwolił zapomnieć mi od czego uciekłam, od kogo. Siedziałam wtulona w ramie babci, obserwując jak Theo rzucał kolejne wyzywające spojrzenie dziadkowi podczas gry w warcaby. Moi staruszkowie mieli pełno tego typu gier, a ja zawsze chętnie w nich uczestniczyłam. Dlatego teraz mogłam ponownie poczuć się jak mała dziewczynka.
Wtulona w bok babci co chwilę chichotałam gdy Theo z konsternacją obserwował jak kolejny z jego pionków znika z planszy. Tyle razy już zdążył przegrać z dziadkiem, a nadal za każdym razem liczył że będzie inaczej. Grunt to wiara w siebie.
- Przecież to niemożliwe.- krzyknął chłopak ze śmiechem.- Siódmy raz z rzędu przegrałem?
Dziadek wzruszył jedynie rękami uśmiechając się pod nosem.
- Jeszcze kiedyś wygram.- blondyn założył ręce za głowę odchylając się na krześle.
Przyglądałam się jak zaczęli powoli zbierać pionki ze stołu, a babcia wstała by sprzątnąć kubki po herbacie. Otuliłam się szczelnie kocem. Było już późno, a mi zaczynały powoli kleić się oczy. Wstałam z sofy i pożegnałam się ze wszystkimi, mówiąc że idę się już położyć.
Tak jak powiedziałam poszłam do pokoju, który babcia przeznaczyła właśnie dla mnie. Usiadłam na łóżku biorąc do ręki telefon. Patrzałam się chwilę na niego zagryzając wargę. Niepewnie wybrałam numer Edwin'a i oczekiwałam aż dobierze. Gdy w słuchawce rozbrzmiał już piąty sygnał połączenia, jednocześnie poczułam małą ulgę, że nie będę musiała z nim rozmawiać, ale zaraz przyszedł ogromny strach. Może coś mu się stało? Zacisnęłam nerwowo telefon w dłoni. Chciałam się już rozłączyć, ale wtedy usłyszałam głos wampira.
- Właśnie miałem do ciebie zadzwonić.- odparł jak zwykle wesołym tonem, ale jego głos był jakby zza ściany.
- Dlatego tak długo nie odbierałeś?- podkuliłam nogi przyciągając je do klatki piersiowej. Wiedziałam że kłamał.
- No tak, miałem zadzwonić kiedy skończy mi się mecz.- pokręciłam niedowierzając głową, gdy w tle usłyszałam klikanie klawiszy i głośny jęk niezadowolenia chłopaka.- Cholera.- Zaśmiałam się i miałam wrażenie jakby moje podejrzenia względem niego sprzed kilku dni wcale nie istniały. Rozmawialiśmy tak jak wcześniej.- Słyszałem że wyjechałaś.- tym razem już wyraźniej mogłam go usłyszeć, więc pewnie odłożył grę, by ze mną porozmawiać. Może jemu również przydałby się taki detoks od gier i Internetu jaki ja miałam?
- Tak, zawsze na ferie jeżdżę do babci.- położyłam się na łóżku włączając telefon na głośnomówiący.- A jak tak mu ciebie?
- Powoli nie mam już w co grać.- mogła wyobrazić sobie jego zawiedzioną minę.- A do kolejnego sezonu muszę czekać jeszcze miesiąc. Myślę że po feriach wrócę już do szkoły. Nigdy nie sądziłem że dobrowolnie będę chciał do niej chodzić.- uśmiechnęłam się.
- Przez te siedzenie w domu zrobiłeś się strasznie zrzędliwy.
- A ty pyskata.- odgryzł mi się, ale wcale nie poczułam się urażona.
- Najwyraźniej mam co do tego powody.- odparłam już całkiem szczerząc się do telefonu. Tak bardzo brakowało mi takich rozmów z nim.
- Wendy, mogę wejść?- zza drzwi usłyszałam wołanie Theo.
- Twój kolejny kochanek?- usłyszałam rozbawiony głos Edwin'a.
- Głupek.- prychnęłam opuszczając głowę.- Muszę kończyć bo moje kochanie się niecierpliwi.- odparłam mało co nie wybuchając śmiechem i rozłączyłam się, zastanawiając się czy Edwin faktycznie dał się na to nabrać.
CZYTASZ
Szklana Dama
WerewolfWendy zdawała się wieść zwyczajne życie jakie prowadzi każda nastolatka. Jednak jedna zła decyzja podjęta na pechowej imprezie, całkowicie przewróciła jej świat do góry nogami. Wszystko stało się inne. Gdy już pogodziła się z trudnościami jakie zesł...