Rozdział 83

473 23 65
                                    

Pomimo że osiemnaście lat skończyłam już prawie rok temu, to wcale nie czułam się jakby coś zmieniło się w moim życiu, jeżeli miałabym spojrzeć jeszcze kilka lat wstecz. Choć może i się zmieniło? To właśnie teraz bardziej zastanawiałam się nad własnymi czynami. Ale czy to można było uznać za dorosłość? Do tego chyba jeszcze sporo mi brakowało. Tym bardziej, że to właśnie w tym momencie czułam się jak małe dziecko oczekując pozwolenia od mamy, by iść na plac zabaw po drugiej stronie ulicy. Z tą różnicą, że teraz chodziło o kilka domów dalej gdzie miałam spędzić najbliższą noc. Wpatrywałam się w ekran telefonu, zagryzając wargę zestresowana, ale gdy tylko zobaczyłam odpowiedź od swojej rodzicielki z pozwoleniem, na mojej twarzy zagościł szeroki uśmiech. Choć nie wiem czy mogłabym nazwać to pozwoleniem, ale przynajmniej mi nie zabroniła. Jej odpowiedź była na zasadzie, że miałam robić to co uważałam za słuszne i uświadomiła mi, że wierzy iż podejmę rozsądną decyzję.

Wtuliłam się w pierś chłopaka i splotłam nasze dłonie razem ze sobą. Podniosłam rękę do góry na wysokość swojego wzroku, przyglądając się jak moja mała dłoń zanikała w jego dużej. Nie mogłam wyobrazić sobie, by teraz na miejscu brunet mógł być ktoś inny.

Odwróciłam się w jego stronę, by móc zobaczyć jego przepiękne, brązowe oczy. Jak zwykle gdy był przy mnie, mogłam zobaczyć również ciepły złoty kolor, który utwierdzał mnie tylko w przekonaniu jak bardzo kochałam ten widok. Do tej pory bałam się mieć własne zdanie. Słuchałam się tego co mówił mi Oliver, wmawiają sobie że przecież ktoś kto pomógł mi w momencie gdy wszystko zaczęło walić mi się na głowę, nie mógł być tym złym. Jak widać jednak mógł. Jak na złość osoba której obawiałam się od samego początku, okazała się tą jedyną której powinnam ufać. Mając go przy sobie nie czułam potrzeby zastanawiania się czy mój kolejny ruch nie będzie błędem. Wiedziałam, że nie zostanę skarcona, bo jemu coś nie odpowiadało. Może właśnie dlatego coraz częściej gubiłam gdzieś swoją nieśmiałość gdy byłam z brunetem. Tak samo było również i w tym przypadku, gdy to ja jako pierwsza zdecydowałam się złączyć nasze usta razem.

- Dziękuję.- wysapałam pomiędzy pocałunkami świadoma tego, że byłam tak blisko niego, że czułam jak jego klatka piersiowa unosiła się i opadała wraz z rytmem serca, który zdawał się przyspieszyć.

- Za co?- zapytał, a ja zdałam sobie sprawę, że nie umiałam mu tego wytłumaczyć. Zrobił dla mnie zbyt wiele, by opisać to w kilka słów.

- Za to, że jesteś.- była to najprostsza odpowiedź, ale równie najbardziej prawdziwa.

Czułam jak jego całe ciało zadrżało, a on zaczął się uśmiechać. Oparłam swoje czoło o jego, a on swoim ciepłym spojrzeniem wpatrywał się w moje oczy.

- Jestem i nigdzie się nie wybieram.- na jego słowa jeszcze bardziej poczułam się szczęśliwa.

Nareszcie czułam, że tu było moje miejsce. Czując jego ciepłe dłonie na swojej talii, oddech na swoich ustach i bicie serca, które biło dla mnie tak samo jak moje dla niego, wiedziałam, że to właśnie na niego czekałam.

Odsunęłam się odrobinę, ale tylko po to, by móc położyć głowę na jego klatce piersiowej. Jego jedna ręka splotła nasze dłonie razem, podczas gdy druga nadal spoczywała na moim boku. Całkiem niespodziewanie poczułam łzy, które zebrały się w moich oczach. Łzy szczęścia, że miałam go przy sobie. Był moim chłopakiem, moim bohaterem.

Moim wilkołakiem.

Lokalizacja: #$*#*##... error...

Młody chłopak podążał białymi i sterylnie czystymi korytarzami. Kiedyś przemierzał je z uśmiechem na twarzy oczekując nagrody na końcu swojej drogi, lecz tym razem strach i zdenerwowanie zżerały go od środka. Każda napotkana przez niego osoba zdawała się być dla niego potencjalnym wrogiem. Jego ciało szykowało się do obrony, ale dłonie drżały, niezdolne by wytworzyć choćby mały płomyk.

Szklana DamaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz