Przez cały następny poranek chodziłam zamyślona, przez wydarzenia z poprzedniego wieczoru. Na niczym nie umiałam się skupić. Więc było dla mnie ogromnym zdziwieniem, kiedy Edwin uśmiechnął się szeroko, gdy po raz kolejny przytaknęłam głową zgadzając się na coś. A musiałam przyznać, że nie słuchałam ich wcale. Docierało do mnie, że coś mówili, jednak słowa jakby wcale nie były zakodowane w moim mózgu. Coś jak zmienienie zabawki w sklepie z trybu wystawy do trybu zabawy. Nic nie udawałam chcąc by mnie zauważono. Wręcz przeciwnie. Gdyby nie namowy Oliver'a nie siedziałabym tu teraz, tylko pewnie zaszyłabym się gdzieś na dworze, siedząc na ławce pomimo mrozu jaki zawitał do naszego miasteczka dzisiejszego ranka. Tak jakby chciał nam powiedzieć, że ten dzień może być jeszcze gorszy. Choć czego mogłam się spodziewać, w końcu mieliśmy styczeń.
- Naprawdę chcesz tam iść? - zapytał Oliver, chyba niezbyt zadowolony z mojej odpowiedzi.
- He? - ocknęłam się uświadamiając sobie, że chyba powinnam wreszcie zainteresować się na jaki tor skierowała się rozmowa.
W końcu będzie to prawdopodobnie decydować o moich planach na dzisiejszy dzień.
- Mówimy właśnie o dzisiejszym wyjściu na karaoke. - Edwin założył splecione dłonie na swój kark.
- Ou... - No dobra, nie tego się spodziewałam. - Wiecie co, miałam już plany co do dzisiejszego dnia. - Uśmiechnęła się nerwowo. - Całkiem o tym zapomniałam.
- Wendy, proszę. - Szatyn nachylił się w moim kierunku. - Dawno nigdzie razem nie wychodziliśmy. A ja jeszcze nie słyszałem jak śpiewasz. Oliver pomóż. - Tym razem zwrócił się z prośbą do mojego chłopaka.
- Stary odpuść. Jak nie chce to jej nie zmuszaj. - Objął mnie ramieniem i dał mi szybkiego buziaka, przyciągając do siebie.
- Naprawdę nie dasz rady przyjść chociaż na chwilę? - Pokręciłam przecząco głową. Naprawdę nie chciałam żeby ktoś słyszał jak śpiewam. - Nie będziesz musiała występować. - Westchnęłam ciężko.
Edwin był tym rodzajem chłopaka, któremu ciężko było odmówić. Potrafił być tak natrętny, aż się zgodzisz dla świętego spokoju.
- Niech ci będzie. - Uśmiechnął się szeroko na moją odpowiedź. - Ale tylko na chwilę. I zapomnij, że będę śpiewać - dodałam stanowczo.
- Tak jest. - Zasalutował. - Hej słyszycie? - zwrócił się z niesmakiem do pary siedzącej przed nami, którzy jak zwykle byli zajęci sobą. Naprawdę czy oni zawsze musieli się do siebie kleić? Nie znudziło im się już to? - Idziemy dzisiaj na karaoke. - Pomachał do nich zwracając ich uwagę.
- Zaśpiewasz dla mnie misiu? - Ashley położyła swoją dłoń na klatce piersiowej Brian'a.
- Oczywiście pszczółko. - Złapał jej dłoń w swoją.
- Jeżeli oni zaraz nie przestaną, to ja rzygnę. - Edwin odwrócił wzrok zniesmaczony.
Dyskretnie spojrzałam na parę obok. Czy ja z Oliver'em wyglądaliśmy podobnie w oczach innych? Zawsze starałam się nie okazywać zbytniej czułości w miejscach publicznych, szanując, że nie wszyscy chcieli oglądać całujące się pary na każdym kroku. Ale nie zachowywałam się też całkiem ozięble. Drobne pocałunki czy przytulasy były moim zdaniem dobrym poziomem, którego nie powinno się przekraczać. Nie czułabym się komfortowo wiedząc, że wszyscy zerkając na nas.
Jednak patrząc na Ashley wiedziałam, że ona nie miałaby żadnych zahamowań.
》☆《
Dzisiejsze lekcje niczym nie wyróżniały się od każdego innego nudnego dnia. A moim najbardziej interesującym zajęciem było śledzenie wskazówek zegara. Mój już i tak smutny humor musiała dobić nasza anglistka. Kobieta była naprawdę stuknięta. Na początku podejrzewałam, że bierała jakieś narkotyki, bo proszę was, kto biegał po klasie obijając się o ławki. Lub sprawdza obecność z taka ekscytacją jakby przyznawała nagrody za dotarcie na jej lekcje. Naprawdę czasami miałam ochotę zgubić się w drodze do sali.
CZYTASZ
Szklana Dama
WerewolfWendy zdawała się wieść zwyczajne życie jakie prowadzi każda nastolatka. Jednak jedna zła decyzja podjęta na pechowej imprezie, całkowicie przewróciła jej świat do góry nogami. Wszystko stało się inne. Gdy już pogodziła się z trudnościami jakie zesł...