Prolog

3.2K 81 548
                                    

Mieliście kiedyś wrażenie, że wykorzystaliście swój tygodniowy zapas nieszczęścia w jedno popołudnie. A jednak zaraz zdarza się kolejna rzecz, przez którą pragniecie aby ten dzień się już skończył.

— Wendy chodź już. — Usłyszałam zniecierpliwione wołanie bym w końcu opuściła pomieszczenie jakim była łazienka. — Im szybciej tam dotrzemy, tym szybciej stwierdzisz, że była to twoja najlepsza decyzja tego dnia — dodała blondynka gdy wychodząc posłałam jej zbolały wyraz twarzy.

— Tego nie byłabym taka pewna — mruknęłam z niechęcią pod nosem.

Domówki nie były czymś o czym zawsze marzyłam w piątkowy wieczór. Głośna, dudniąca muzyka w uszach sprawiała, że dostawałam migreny. Nienawidziłam uczucia gdy moje ciało drżało pod wpływem mocnych basów, a serce jakby miało wyskoczyć mi z piersi. Odpychające były również toalety. I wcale nie miałam na myśli ich wystroju bo tam gdzie idziemy nawet sama księżna Cambridge by się zawstydziła. Chodziło bardziej o pary wpychające sobie języki do gardeł, czy najzwyklejszy odór wymiocin.

— Proszę, wiesz jak bardzo mi zależy — odparła spokojnie Tess.

— Wiem — westchnęłam. — Tylko proszę, daj znać kiedy będziesz chciała ponownie zniknąć. Martwiłam się ostatnim razem.

— Obiecuję. — Uśmiechnęła się stając przed lustrem i poprawiając włosy. — Może jednak je rozpuszczę? — Widząc niepewną minę dziewczyny, podeszłam do niej i zabrałam jej ręce z głowy.

— Wyglądasz pięknie. Ivan padnie z wrażenia. — Założyłam jej za ucho luźny kosmyk włosów który niesfornie wymknął się z warkocza.

— Mam nadzieję. — Odwróciła się w moja stronę z ciepłym uśmiechem. — Będzie tam też przyjaciel Ivana, Jake. Pamiętasz go?

— Tess, nie zaczynaj. — Przewróciłam oczami zirytowana.

Odkąd w zeszłym tygodniu razem z Tess'ą wpadłyśmy na Ivana i jego kumpla, dziewczyna nie daje mi spokoju. Próbuje na siłę zeswatać mnie z jego przyjacielem. Jake jest naprawdę fajnym gościem, i może by coś z tego wyszło gdyby, no właśnie, gdyby nie moje przeklęte serce, które pomimo moich starań nie potrafi zapomnieć jednej osoby.

— Wendy, nie możesz ciągle czekać aż do ciebie wróci. On już podjął decyzję, teraz twoja kolej by iść do przodu. — Pomimo jej spokojnego tonu wyczułam odrobine irytacji w jej głosie.

— Dobrze wiesz, że tak nie potrafię — fuknęłam rozdrażniona. — Słuchaj, nie chce się znowu kłócić o to samo — westchnęłam.

— Ja też nie. Przepraszam, nie chce po prostu znowu patrzeć jak się tym zadręczasz. — Rozłożyła ręce i pozwoliła mi wtulić się w jej ramiona.

— Chodźmy, Ivan już pewnie nie może się ciebie doczekać. — Zabrałam swoją torebeczkę i skierowała się w stronę wyjścia.

W drodze do drzwi zatrzymałam się przy niewielkim lustrze wiszącym w przedpokoju. Blada cera, zielono-szare oczy i jasnobrązowe włosy odstające we wszystkie strony pomimo długotrwałego prostowania. Nic nadzwyczajnego. Spojrzałam na swój odkryty obojczyk gdzie znajdował się niewielki tatuaż ważki. Tess miała taki sam. Zrobiłyśmy go po naszym wspólnym obozie zagranicznym, gdzie jakby to powiedzieć, miałyśmy nastoletni bunt i wylądowałyśmy w totalnie obcym nam mieście. Ważka miała symbolizować nasze szaleństwo i nieśmiertelność. Tak nam się wtedy wydawało.

Odwracając wzrok ubrałam swoje ulubione różowe Adidasy.

— Mamo, wychodzimy! — krzyknęłam gdy szukałam swoich kluczy w małym domku przy drzwiach.

Szklana DamaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz