Rozdział 33

552 32 40
                                    

Miałam wrażenie jakby walczyły we mnie dwie osobowości. Jedna, ta tchórzliwa nakazująca mi uciekać. I druga, która drżała z podekscytowania na to co za chwilę miało się wydarzyć.

Głupia przecież dobrze wiesz co zobaczysz.

Może była w tym jakaś cząstka prawdy, ale nigdy nie widziałam żadnego anioła oprócz Oliver'a. Jakie będą mieli moce? Jak zamierzają ćwiczyć? Czy będą ze sobą walczyć? Miałam mnóstwo pytań i pomimo że odpowiedź była na wyciągnięcie ręki, wystarczyło tylko zapytać, to jednak nadal podążałam za nimi w ciszy, starając nie zgubić ich ze wzroku, kiedy przemierzali gęste krzaki. Czy na prawdę musieliśmy iść aż tak daleko. Rozumiałam że bali się odkrycia przez ludzi, ale przecież byliśmy już wystarczająco daleko. Nawet Oliver nie zapuszczał się w te rejony.

- Gdzie tak dokładnie idziemy?- odważyłam się zadać to pytanie, które nurtowało mnie od dłuższego czasu.

- Przed siebie.- odparł John bez większych emocji.

Zmarszczyła brwi zagryzając wargę. Im głębiej w las tym większe prawdopodobieństwo spotkania wilkołaka. Miałam jednak nadzieję, że po całej nocy będą zbyt zmęczeni by szukać swoich ofiar. Ale nic nie mogłam poradzić na to, że przy każdym głośniejszym hałasie, rozglądałam się na boki.

- Za chwilę powinniśmy dotrzeć do niewielkiej polany, to tam zawsze ćwiczą.- podskoczyłam słysząc głos Thomas'a nad sobą. Nie słyszałam jak się zbliżał.

Jesteś tak pochłonięta szukaniem wilków, że nie usłyszałabyś nawet gdyby drzewo za tobą spadło.

Zignorowałam głos w swojej głowie, nie uważając go za szczególnie interesujący.

- Zawsze chodzicie tak daleko?- zadałam pytanie, które zaprzątało moje myśli.

- Tak, przeważnie tak. Możemy być wtedy pewni, że nikt nieproszony nam nie przeszkodzi.

Zabrzmiało trochę jakby byli tajną grupą przestępczą. Chociaż nie zdziwiłabym się, gdyby nagle okazało się to prawdą. W sumie Thomas pasował mi do tego co zajmował się przesłuchiwaniem wrogów. Słowa w stylu "i tak nikt cię nie usłyszy" były zaskakująco trafne w moim położeniu.

- Nad czym tak myślisz?- kątem oka zauważyłam na sobie zaciekawione spojrzenie chłopaka.

- Zastanawia mnie to, że Oliver nie zapuszczał się tak daleko w las.- odparłam nawiązując do moich poprzednich myśli. Przecież nie mogłam powiedzieć mu, że w myślach tworzyłam z nich jakiegoś rodzaju gang. Myśli samobójczych jeszcze nie miałam.

- To proste.- zaśmiał się, a ja obserwowałam jak na jego twarzy pojawia się promienny uśmiech. Co powodowało tak nagłe zmiany nastroju u niego?- Ale dowiesz się tego dopiero jak dotrzemy na polanę.

Zagryzłam wargę myśląc nad tym co powiedział. Czyżbym miała się dowiedzieć o jakimś ich sekrecie, większym niż do tej pory.

Tak, zdradza ci przepis na babeczki John'a tym samym ratując go przed zniewolenie przez ciebie.

Jak milusio. Powoli zaczynałam zastanawiać się czy nie lepiej by było gdybym wybrała się do psychiatry. W końcu słyszenie głosów w swojej głowie nie było normalne. Chociaż może bardziej pasowałby egzorcysta? Akysz demonie.

Już to przerabiałyśmy. Żeby cię uspokoić powiem ci, że gdybym była demonem już dawno bym się stąd wyniosła. Niestety jestem tobą więc muszę tu siedzieć.

Szklana DamaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz