°Rozdział VI°

392 31 18
                                    

Tymczasem w hotelu...

Pov. Mint

Kiedy dziewczyny poszły biegać, stwierdziłem, że pójdę do chłopaków i w coś sobie z nimi pogram.

Udałem się do windy i zjechałem piętro niżej, bo tam właśnie była umiejscowiona moja cała męska część ekipy.

- Hej chłopaki.- przywitałem się i z każdym przybiłem męską piątkę.
- Hej Mint.- odparli, nie odrywając wzroku od telewizora.

Usiadłem na łóżku i patrzyłem jak grali w Call of Duty.

- Stary, kurwa, chowaj się! Snajper z lewej!- krzyczęli.
- Przecież kurwa wiem.

Graliśmy na zmianę, jedliśmy różne przekąski i ogólnie zabawa była przednia.

Zorientowałem się, że minęło parę godzin od kiedy tu siedzę. Stwierdziłem, że dziewczyny na pewno już wróciły, więc poszedłem do nich zajrzeć.

Ku mojemu zdziwieniu, nie było ich. Próbowałem do nich zadzwonić, jednak obydwie zostawiły telefony.

Idiotki!

Poszedłem do Shadowa.

- Shadow, widziałeś czy dziewczyny wróciły?- zapytałem.
- Nie, jeszcze nie, a co?- odparł.
- Bo nie ma ich parę godzin i zaczynam się martwić.
- Ile ich nie ma?- wyglądał na przejętego.
- Jakieś cztery godziny.
- Kurwa, musimy ich poszukać.- zwrócił się do swoich kolegów.- Mint, chodź z nami.

Nawet jeśli by mi powiedział, że mam zostać to i tak bym poszedł, bo jednak to są moje najlepsze przyjaciółki i martwiłem się w chuj.

Poszło parędziesiąt osób, żeby jak najszybciej i jak najdokładniej przeszukać las.

Niestety nie znaleźliśmy ich. Shadow zadzwonił jeszcze do Freda, bo była możliwość, że tak przesiadują, ale i tam dziewczyn nie było.

- Ja pierdole, gdzie wy jesteście?- powiedziałem sam do siebie.

Wróciliśmy do hotelu, po bardzo dokładnych poszukiwaniach. Nic totalnie nie znaleźliśmy, ani dziewczyn, ani jakichś śladów po nich, nic.

Wszyscy zaczęli się martwić. Najbardziej chyba ja i Shadow.

- Zadzwoń jeszcze do Soulshade'a i Shuttera.- zaproponowałem.

Shadow od razu wyciągnął telefon i zaczął wydzwaniać.

- Soulshade, jeśli masz coś wspólnego z zaginięciem Heaven i Silverrose to przysięgam, że cię zabiję gołymi rękami.- mówił wkurwiony.- A twój syn? Jak coś będziesz wiedział to dawaj znać. No cześć.- rozłączył się.- Nie ma ich u niego.- zwrócił się do mnie.
- Dzwoń do Shuttera.- powiedziałem.

U niego też nie było dziewczyn, jednak po tym co mówił Shadow, był mniej pomocny. Nic dziwnego, nienawidzą się.

Wróciłem do pokoju i zacząłem rozmyślać.

Czy ktoś je porwał? Jeśli tak to po co? Żeby zgwałcić? Zabić? Torturować? Chuj wie, ale mam nadzieję, że nic złego im się nie dzieje.

Pov. Heaven

Cała impreza trwała parę godzin, a przynajmniej do zachodu słońca. Przez cały wieczór podawałyśmy te różne napoje i same również piłyśmy. Nie zabronił nam tego, więc wyjebane.

Wróciłyśmy do pokoju i niestety nie dostałyśmy, żadnych rzeczy do przebrania, a na domiar złego, zanim nasz zamaskowany porywacz wyszedł z pokoju, Silverrose znowu musiała mu zrobić loda. Ja nadal się upierałam i znowu dostałam po twarzy i jeszcze zostałam pociągnięta za włosy. Cholernie mocno.

Zostałyśmy same i raczej nie zapowiadało się, że ktoś jeszcze do nas przyjdzie dzisiaj.

Głodne, brudne i pijane, uznałyśmy, że nie zostało nam za dużo do roboty, jak przebrać się z powrotem w nasze ubrania do biegania i pójść spać.

- Jednak ten strój do biegania jest dużo wygodniejszy.- powiedziałam.
- Zgadzam się, ale cholernie mi się chce spać.- odparła przyjaciółka, ziewając.
- Mi też.

Położyłyśmy się na tym twardym łóżku z prawie nie istniejącą poduszką i okryłyśmy się cienkim, szorstkim, szarym kocem.

Było nam mega zimno, zważywszy na to, że wszystko do okoła jest betonowe i mimo, że jest ciepło na zewnątrz to w takich pomieszczeniach jest lodowato.

Przytuliłyśmy się do siebie, żeby ogrzać się nawzajem swoimi ciałami i próbowałyśmy zasnąć. Jednak jak to baby chwilę jeszcze pogadałyśmy i dopiero padłyśmy.

Następny dzień

Obudziłam się nawet nie wiem o której, bo nie mamy tutaj okien, chyba, że liczyć mini okienko na samej górze ściany, dosłownie 10 cm na 20 cm maksymalnie.

Przynajmniej wiedziałam, że jest już dzień. Jednak dużo mi to nie mówiło, bo słońce wschodzi tu około godziny piątej, może szóstej rano.

Silverrose nadal spała, a ja wtedy poczułam okropny ból głowy i lekkie mdłości.

Najgorszej jest to, że tu nawet wody nie ma, żeby zapić kaca. No, ale cóź, takie życie porwanego.

Leżałam i próbowałam jeszcze zasnąć, bo i tak nie miałam nic ciekawszego do roboty. Wtedy przypomniałam sobie, co się odpierdoliło wczoraj.

Czy załowałam, że to zrobiłam? Nie. A czy brzydzę się siebie? Trochę tak.

Jednak mam na to totalnie wyjebane i nie zamierzam się tym przejmować, ale teraz jestem w 100% pewna, że było coś dosypane do tego jednego drinka.

Usłyszałam przekręcanie kluczy w drzwiach, więc obudziło szybko Silverrose.

- Wstawaj, ktoś tu znowu idzie.- powiedziałam.
- Mój łeb.- odparła, masując się po skroniach.

- Widzę, że księżniczki wstały.- powiedział nasz porywacz.- Macie tu śniadanie i tabletki na łeb, bo nieźle wczoraj zabalowałyście z moimi gośćmi.- położył nam na łóżku tackę z paroma tostami, wodą i tabletkami.

Jak na porywacza, to nawet miły.

- Dzięki.- powiedziałam, pół pytaniem, bo dlaczego mam mu dziękować, za to, że mnie porwał.
- Jedzcie, a potem po kolei was gdzieś zaprowadzę.- powiedział, a jego oczy miały w sobie jakiś dziwny błysk.

Spojrzałam na dziewczynę, a ona patrzyła na mnie wzrokiem błagającym o pomoc.

Wyszedł z pokoju, a my rzuciłyśmy się na tabletki oraz jedzenie.

Głodówki, jednak nie są dla mnie. Uwielbiam czuć, że mój brzuch jest pełny.

Po jakichś 30 minutach wrócił i wziął ze sobą przerażoną Silverrose. Ja położyłam się do łóżka i czekałam na nią, jak i na to, żeby przestał mnie już tak łeb napierdalać.

Po parunastu lub parudziesięciu minutach wrócili, a ja zdziwiłam się jej wyglądem.

- Teraz ty.- powiedział i wziął mnie boleśnie za przedramię i ciągnął mnie przez korytarz.
- Umiem sama iść.- wyrwałam się z uścisku.

Doszliśmy do jakichś drewnianych drzwi, jednak różniły się one od poprzednich, które prowadziły do baru.

Weszliśmy do środka, a ja naprawdę zdziwiłam się miejscem, w którym się znajdowałam. Było tu skromnie, ale całkiem ładnie.

Chłopak zamknął pomieszczenie na klucz, a ja bałam się co zaraz powie lub zrobi.

Podszedł do mnie i popatrzył na mnie z góry.

- Rozbieraj się.
- Przy tobie?
- Inaczej nie może być.

Przewróciłam oczami. Ogólnie znajdowałam się w...

°°°°°°°°°°°°°
Parówkowy Polsat😂❤️
Sorki, że wam to robię, ale musiałam😂
Nie mam tutaj nic do napisania, więc tylko mogę życzyć wam miłego dnia/ wieczora/nocy i do poniedziałku❤️
Buziaki😘

DiTi

°To nie twoja GRA°|Patryk Skóbel I Maciej Rembowiecki|✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz