°Rozdział II°

524 36 28
                                    

- Ready!- czekaliśmy już z nogą na gazie.- Set!- ręce Minta mocno zaciśnięte na kierownicy.- Go!!

Ruszyliśmy dosłownie z prędkością światła.

- Woo! Dawaj Mint, pokonamy ich i zjaramy się jak nigdy!- krzyczałam.

Przyjaciel był bardzo przejęty całym wyścigiem, a jednocześnie był bardzo wyluzowany. Człowiek zagadka, tyle wam powiem.

Byliśmy już po pierwszym okrążeniu, a wszystkich miało być tylko dwa, żebyśmy nie spowodowali jakiegoś wypadku.

Na prowadzeniu byli Bloodsi, my za nimi, a na końcu Phantomy. Emocje sięgały zenitu, bo umówmy sie, każdy był uzależniony od marihuany, więc każdy chciał wygrać ten towar.

Połowa drugiego okrążenia, a my nadal na drugim miejscu.

- Kurwa Mint, jak wygramy to się z tobą przerucham, a teraz zapierdalaj!- krzyknęłam kiedy byliśmy już blisko mety.
- I to ja rozumiem!- odparł.

Nagle przyspieszył i zaczął sprawnie wymijać Slava i Haunta. Chłopaki też byli nieźli.

W pewnym momencie uderzyli nas w bok auta, przez co wpadliśmy w lekki poślizg, jednak Mint był na to przygotowany i od razu wyprostował auto i jeszcze bardziej przyspieszył, tym samym wyprzedzając przeciwników.

Meta była już przed nami i jedynie parę metrów dzieliło nas od całego złoża zioła.

Oglądający krzyczęli, wymachiwali rękami i ogólnie kibicowali swojemu gangowi. Jednak my byliśmy za bardzo przygotowani i nastawieni na wygraną. Jechaliśmy już dobrze 150 km/h, a prędkość nadal rosła.

Ostatnia prosta i wszystko nasze.

- Mint uważaj!- krzyknęłam, widząc, że chłopaki się nie poddają.

Już chcieli ponownie nas zaatakować, jednak mój przyjaciel zrobił to pierwszy, a Bloodsi wpadli w poślizg i wypadki z toru.

Zaczęliśmy się śmiać i dumnie wjechaliśmy na linie mety, po czym gasząc auto wysiedliśmy z niego podobnie jak nasi przeciwnicy.

Zaczęłam odpierdalać jakiś taniec szczęścia i podeszłam do naszych załamanych "kolegów".

- I co kurwa? Całe zioło nasze! Całe zioło nasze!- cieszyłam się jak głupia.
- Wow, brawo wygraliście, wielkie gratulacje.- powiedział Slave.
- Haha dziękujemy.- śmiałam się im w twarz.

- Aaa udało wam sie!- podbiegła do nas Silverrose.
- No, a jak miało być inaczej? Z tymi luzerami to było easy.- odparłam i udawałam, że strzepuje sobie coś z ramion.
- Spierdalaj Heaven.- powiedział wkurwiony Skull.

Wcale to nie tak, że ja tylko siedziałam i tak naprawdę nic nie robiłam, skądże.

Nagle poczułam, że ktoś mnie przytula od tyłu.

- Pamiętasz co mi obiecałaś prawda?- szepnął mi do ucha Mint takim zajebiście seksownym glosem. Aż mi się mokro zrobiło.
- Może i pamiętam.- odparłam.

- Mint, spierdalaj od mojej córki.- powiedział Shadow, a przyjaciel od razu mnie puścił i uniósł ręce w geście obronnym.

Przewróciłam tylko oczami, bo zawsze tak było z moim ojcem. Zawsze próbował odstraszyć ode mnie chłopaków, co w sumie mu się udawało, ale dziewicą nie jestem już od trzech lat, a przypomnijmy, że mam dopiero 17.

Z Mintem ruchałam się już nie raz, zwłaszcza mamy chcice po ziele albo jak się schlejemy. Na trzeźwo chyba nigdy nam się nie zdażyło.

- Dobra robota dzieciaki.- powiedział mój ojciec.
- Dzięki Shadow.- odparł Mint.

°To nie twoja GRA°|Patryk Skóbel I Maciej Rembowiecki|✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz