7.

2.2K 126 17
                                    

Kiedy zjedli już zamówione przez Buckiego jedzenie musieli zaplanować nocleg. Dopóki nie dotarł do nich Zemo, a Zora była nieprzytomna i przywiązana do krzesła nie stanowiło to żadnego problemu. Mieszkanie, w którym się znajdowali miało dwa pojedyncze łóżka, kanapę oraz stary fotel. Sam zasnął na kanapie, która znajdowała się w salonie, więc Zemo poszedł położyć się do jednego z łóżek znajdujących się w kolejnym pomieszczeniu.

Zora uznając, że jest najmniejsza postanowiła rozsiąść się w fotelu, który znajdował się pomiędzy kuchnią, a jadalnią.

- Nie będziesz tu spała – powiedział nagle Bucky.

- Nie będziesz mi rozkazywać – syknęła mu dziewczyna.

- Nie rozkazuje, tylko Cię informuję, że nie będziesz tutaj spała – odpowiedział coraz bardziej zdenerwowanym głosem mężczyzna.

- Bo co?

- Bo będę siedział dzisiaj na warcie, żeby pilnować Twojego tyłka i nie będę całą noc siedział na krześle.

- Sama potrafię o siebie zadbać. Nie potrzebuje pomocy... - odpowiedziała z nieukrywaną urazą Zora.

Bucky westchnął, miał dość rozmowy i stwierdził, że już woli siedzieć na krześle całą noc niż kłócić się z Zorą.

Zora natomiast bardzo chciała już zasnąć, ale obecność intrygującego i co musiała przyznać, bardzo przystojnego mężczyzny nie pomagała jej w oderwaniu się od rzeczywistości.

- Będziesz tak siedzieć całą noc? – zapytała przerywając ciszę.

- Na tym zazwyczaj polega wartowanie – odpowiedział jej sucho Bucky.

- Zawsze jesteś taki miły?

- A Ty zawsze taka pyskata?

Zora zarumieniła się i poczuła jak po policzku spływa jej łza. Bucky widząc łzę spiął się i zmieszał nie wiedząc jak zareagować. Nie powinien czuć się winny, dziewczyna ewidentnie cały dzień sprawdzała jego granice wytrzymałości, ale jednak widząc, że płacze zdał sobie sprawę, że sam się do tego przyczynił.

- Ej! Zora... Nie chciałem... - zaczął niezgrabnie się tłumaczyć.

- Co? – zapytała zdziwiona dziewczyna, po czym zorientowała się, co się stało – Aaa, hahaha, to tylko alergia. Jeżeli myślisz, że jesteś w stanie mnie doprowadzić do płaczu wyzywając mnie od pyskatych, to się grubo mylisz. Musisz się postarać trochę bardziej.

Bucky odwrócił się do dziewczyny i rozkładając książkę na stole zacisnął szczękę. Z trudem powstrzymywał się od komentarza, ale nie miał ochoty na dalsze kłótnie.

Zora natomiast starała się cały czas utrzymać na nim wzrok, wiedząc, że widzi ją kątem oka. Cały czas utrzymywała zwycięski uśmieszek na twarzy, który nie schodził jej z twarzy od momentu, kiedy skończyła mówić, mając nadzieję, że w ten sposób sprawi, że jej słowa zaczną być prawdziwe.

Bo gdzieś w środku, wiedziała, że nic co powiedziała, nie było prawdą i za wszelką cenę nie chciała okazać słabości komuś, kogo nadal uważała za swojego wroga. Jednak wciąż nie zdawała sobie sprawy, że tak naprawdę powodem do płaczu nie były niemiłe słowa Buckiego, a jedynie jego troska o jej życie.

***

***

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Blade Ghost || James „Bucky" BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz