Zora i Bucky stali właśnie w kuchni pochyleni nad dokmentacją, kiedy wszedł zdziwiony Zemo.- Widzę, że już się dogadaliście? – zapytał z uśmiechem.
- Tak, dobrze nam to zrobiło – odpowiedział Bucky zerkając lekko na Zorę, która oblała się właśnie rumieńcem.
- Zdecydowanie – dodała Zora i obróciła wzrok w stronę dokumentów – właściwe, wpadliśmy dzięki temu na trop!
Zemo poruszył się zaintrygowany z miejsca i podszedł do Zory, która pokazywała palcem na notatki.
- Wygląda na to, że ojciec zamknął odpowiedź w jakimś utworze, ale ciężko nam rozszyfrować ten fragment – kontynuowała Zora.
- Ja już wykluczyłem utwory z moich czasów, Zora wykluczyła wszystkie nowoczesne kawałki i chyba nie obejdzie się bez Twojej pomocy Zemo – powiedział Bucky wciąż zerkając na Zorę.
Zora kopnęła go pod stołem, ale Bucky zachował kamienną twarz.
- Jasne, mogę spróbować, ale to chyba Sam byłby tutaj potrzebny...
- O Sama się nie martw, już siedzi zamknięty w pokoju i próbuje znaleźć odpowiedź – przerwała mu Zora uśmiechając się do Buckiego.
- No dobrze, to ja też pójdę się zamknąć i za parę godzin zrobimy sobie spotkanie, żeby omówić co udało się nam znaleźć.
Zemo uśmiechnął się i wyszedł z kuchni w kierunku swojego pokoju. Zora i Bucky spojrzeli na siebie i kiedy byli już pewni, że ich nie słychać przybili sobie piątkę.
- Przerażająco dobrze kłamiesz – powiedział Bucky uśmiechając się zadziornie i przyciągając do siebie Zorę.
- Nawzajem – odpowiedziała Zora i dała mu buziaka w nos – ale chyba nie kłamałeś z tą pizzą? Nadal na nią liczę!
Bucky nachylił się nad twarzą Zory:
- Nie kłamałem, dostaniesz pizzę – po czym przysunął się bliżej do ucha dziewczyny i szepnął – a jak będziesz grzeczna, to będzie też deser.
Zora poczuła, jak miękną jej kolana, a oddech przyśpiesza. Uśmiechnęła się głupio i pokręciła głową na słowa Buckiego, który miał minę, jakby doskonale wiedział jak jego słowa wpłynęły na Zorę. Pogładził jej policzek kciukiem i pocałował ją delikatnie w usta, ale na tyle szybko, że dziewczyna nie zdążyła zareagować. Zamiast tego, obrócił się i rozpoczął przygotowania do posiłku. Zora nie zdawała sobie sprawy, że mężczyzna w kuchni, może być aż tak pociągający. Zwłaszcza, gdy wiedział co robił i zwłaszcza, gdy był to nieziemsko przystojny superżołnierz.
Bucky zdając sobie sprawę, że jest obserwowany wykonywał wszystkie ruchy z takim namaszczeniem, jakby robienia pizzy uczył się u samych mistrzów kuchni włoskiej. Zora stała jak zahipnotyzowana, imponowało jej to, że Bucky potrafi gotować, sama nie była jakimś mistrzem gotowania, ale potrafiła przyrządzić bardzo dobre dania azjatyckie i potrafiła piec ciasta. Jednak Bucky było widać, że traktuje kuchnię jak prawdziwą pasję.
- Nie wiedziałam, że potrafisz gotować...
- To się okaże na końcu – odpowiedział jej uśmiechając się zawadiacko.
Bucky właśnie skończył ugniatać ciasto i musiał poczekać aż trochę wyrośnie. Zora widząc, że właśnie nastąpiła mała przerwa w pokazie kulinarnym postanowiła podejść do Buckiego bliżej. Bucky nie zdążył nawet dokończyć sprzątania, a Zora była już do niego przytulona.
- Ktoś tu chyba nie może się doczekać deseru... - mruknął Bucky i złapał Zorę za pośladki po czym się zaczął śmiać. Zora zmrużyła oczy, nie rozumiejąc skąd ten przypływ rozbawienia u superżołnierza, ale zignorowała to i pstryknęła go w nos palcem. Bucky udał oburzenie i przeczesał ręką czarne włosy dziewczyny po czym znów zaczął się śmiać. Zora z lekką irytacją pacnęła go w brzuch, który zafalował mięśniami pod jej drobną dłonią. Speszona odwróciła się i zaczęła się zastanawiać.
- Wiesz, trochę mi żal Sama, może powinniśmy go już wypuścić? Tak właściwie, to Zemo stał za całym pomysłem, a Sam tylko wykonywał polecenia – powiedziała nagle Zora.
- Masz rację, powinniśmy już go wypuścić. Myślę, że ma już za swoje. Ja zajmę się pizzą, a Ty idź po niego. Zemo w sumie sam przyjdzie jak poczuje zapach pizzy.
Zora przytaknęła i z kluczem udała się do pokoju, w którym przetrzymywali Sama. Kiedy była już blisko pomieszczenia zaczęła głośno gwizdać melodię, którą często gwizdał Zemo.
- ZEMO???! TO TY???! TE POTWORY MNIE ZAMKNĘŁY, BŁAGAM UWOLNIJ MNIE! – usłyszała Zora zza drzwi.
- Oj Sam, myślałam, że już przemyślałeś swoje przewinienia, ale widać się myliłam – powiedziała obrażonym głosem Zora.
- ZORA? ZORUŚ, SŁONECZKO! Wypuść mnie proszę! Pamiętasz jak się razem upiliśmy i śpiewaliśmy piosenki? Czy to nic dla Ciebie nie znaczyło? Nie wyrzucaj do śmieci naszej przyjaźni! – zaczął błagać Sam.
- Za godzinę wrócę i Ci otworzę...
- Błagam Zora, serio, bardzo Cię przepraszam, że zamknąłem, Cię z cyborgiem w tym pokoju, ale serio muszę już do łazienki – odpowiedział już poważniej Sam.
Zora pokręciła głową na słowa Sama, cyborg – spodobało jej się to określenie Buckiego i ledwo powstrzymała uśmiech. Podeszła do drzwi i ledwo je otworzyła, a z pokoju wybiegł szczęśliwy Sam. Spojrzał na włosy Zory i zmarszczył brwi.
- Nie wiedziałem, że siedziałem tu aż tak długo... - mruknął sam do siebie, po czym klepiąc zdziwioną dziewczynę po ramieniu wyminął ją.
- Nawet mi nie podziękujesz? – zapytała zdziwiona Zora.
Sam obrócił się i spojrzał na stojącą do niego bokiem dziewczynę. Przyjrzał się jej po czym powiedział:
- To chyba Ty mi powinnaś podziękować?! – odpowiedział ledwo powstrzymując śmiech, po czym obrócił się i dodał – Skoro już zaczęliście robić pizzę, to spotkamy się w kuchni jak już będzie gotowa.
- EJ! SKĄD WIESZ O PIZZY? – krzyknęła za Samem Zora, ale w zamian usłyszała tylko jego dźwięczny śmiech niosący się po korytarzu.
Zora stała jak słup soli, po czym spojrzała na siebie w odbiciu metalowych drzwi. We włosach miała mąkę, ale kiedy się obróciła, zobaczyła dwa wielkie placki mąki w kształcie dłoni Buckiego na swoich czarnych spodniach. Wtedy wszystko stało się jasne.
- BUCKYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYYY!!! – to ostatnie, co usłyszał superżołnierz, zanim zaczął uciekać przed pędzącą na niego kobietą.
***
CZYTASZ
Blade Ghost || James „Bucky" Barnes
FanfictionBucky, Sam oraz Zemo poszukują hakera, który byłby w stanie włamać się do bazy danych kontrolowanej przez Hydrę. Problem polega na tym, że to praca w terenie, a hakerzy zazwyczaj niechętnie wychodzą poza cztery ściany. W ten sposób trafiają na 25-le...