32.

1K 64 10
                                    

Stali w osłupieniu przed drzwiami bazy, która była teraz świetnie zorganizowaną pułapką. Bucky widząc, że Zora trzęsie się z nerwów, a Sam nie jest wstanie pozbierać myśli postanowił przejąć dowodzenie. To niebyło miejsce i czas na żałobę, musieli przeżyć i to była ich jedyna misja.

- Zora! ZORA! - krzyczał Bucky trzęsąc dziewczyną, która w końcu spojrzała mu w oczy – Musisz wrócić po pluskwę, jeżeli podejdziesz bliżej to dorzucisz z dołu shurikenem, żeby ją zniszczyć?

Dziewczyna patrzyła nieprzytomnym wzrokiem, więc krzyczeć pocałował ją w usta, aby wróciła do rzeczywistości. Szok wywołany niespodziewanym pocałunkiem zadziałał i Zora pokiwała głową. Pobiegła w stronę drzewa z pluskwą, a Bucky w tym czasie zajął się Samem.

Mężczyzna stał z zagadkową miną. Buzowały w nim ogromne emocje, a kac na pewno nie pomagał mu w przyswojeniu tak wielu informacji. Sam nie czekał aż Bucky zacznie nim trząść, a tym bardziej całować.

- Zaraz to przetrawię, potrzebuję paru minut – odpowiedział z zaskakującym spokojem.

- Wątpię, żebyś przetrawił to w ciągu paru minut i nawet cię p to nie proszę, po prostu pomóż nam wyjść z tego bagna cało – powiedział Bucky klepiąc go pokrzepiająco po ramieniu.

Sam pokiwał głową i spojrzał na Buckiego, jakby wpadł na jakiś pomysł.

- Nie wejdziemy tam z Zorą – powiedział stanowczo wskazując głową na drzwi ewakuacyjne, przed którymi wciąż stali.

- To nie wchodzi w grę – potwierdził superżołnierz.

- Dlatego sami tam wejdziemy, a Zora pójdzie wentylacją. To skutecznie odciągnie uwagę żołnierzy od naszego celu.

- Celu? Nie ma już celu, Sam – powiedział zdenerwowany Bucky.

- Zemo poświęcił dla tej misji życie, musimy iść dalej. Hydra nie może wygrać. Dopóki system działa, Zora będzie w ciągłym niebezpieczeństwie – racjonalizował Sam.

Bucky zmarszczył czoło wiedząc, że Sam ma rację. Kiedy Zora wróciła przedstawił jej plan i złapał ją za ramiona upewniając się, że dziewczyna go słucha.

- Uważaj na siebie... - szepnął poważnie patrząc jej w oczy.

- Nawzajem – powiedziała wciąż przerażona - Bucky...

- Tak?

- Ja... - próbowała z siebie wydusić jakiekolwiek słowa.

- Musimy się spieszyć. Spotkamy się w środku - powiedział superżołnierz.

Zora stała chwilę w osłupieniu, ale mimo to wspięła się zgrabnie na dach, gdzie znajdowało się wejście do szybu wentylacyjnego.

Czuła jak każdy fragment jej ciała odmawia posłuszeństwa, miała ochotę rzucić się na ziemię i płakać, ale w głębi duszy zmusiła się do dalszej walki, robiła to dla Zema... robiła to dla Sama i przede wszystkim Buckiego.

Po chwili siłowania się z kratką zabezpieczającą szyb udało jej się wczołgać do środka. Zora nie miała klaustrofobii, ale ciemny i ciasny szyb nie sprawiał, że czuła się komfortowo.

Dzięki przestudiowaniu planów bazy Zora zdawała sobie sprawę, że czeka ją długa droga. Chociaż do pokonania miała około 600 metrów, przesuwała się piekielnie powoli, żeby nie utknąć i żeby nie zwrócić niczyjej uwagi na hałasy.

Co jakiś czas zatrzymywała się, kiedy dochodziły do niej odgłosy biegnących i krzyczących żołnierzy. Wiedziała, że powodem zamieszania jest wtargnięcie Buckiego i Sama do bazy. Teraz po tym jak straciła Zemo tym bardziej błagała, żeby nic im się nie stało.

Blade Ghost || James „Bucky" BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz