8.

2.1K 116 18
                                    

Zora obudziła się i rozejrzała dookoła. Nie mogła w pierwszym momencie zrozumieć, gdzie się znajduje, dopóki nie zauważyła, że leży na łóżku. Przez głowę dziewczyny przebiegło tysiąc myśli, była pewna, że zasnęła w fotelu, o który kłóciła się z...

- BUCKY! – wyszeptała przez zęby wściekła Zora – A więc, wybrałeś wojnę...

Wstając z łóżka zauważyła, że sypialnia jest pusta, co uświadomiło jej, że Zemo już musiał wstać. Udała się do łazienki i wskoczyła pod prysznic. Jako że została porwana, nie miała ze sobą żadnych kosmetyków, ale pod prysznicem znalazła czyjś szampon oraz żel pod prysznic. Zapach był bardzo męski i przez ciało Zory przeszedł lekki dreszczyk, kiedy uświadomiła sobie, że to kosmetyki Buckiego.

Kiedy już była gotowa postanowiła udać się do kuchni, w której spodziewała się spotkać Zemo. Jednak ku jej zdziwieniu mieszkanie zdawało się puste. Nie myśląc wiele, założyła swój pas z shurikenami i nożami, podniosła plecak, do którego dopakowała dokumentację od Zemo i udała się do swojego mieszkania. Tylko tam była w stanie w pełni przejść przez całą papierologię bez zbędne wchodzenie w konflikt z pewnym właścicielem metalowego ramienia. Zora w głębi duszy zdawała sobie sprawę, że Baron może się niepokoić jej zniknięciem, ale uznała, że skoro zostawili ją samą to musieli jej ufać.

W tym samym czasie do opuszczonego mieszkania dotarł Bucky. Od razu dostrzegł, że zniknęły rzeczy dziewczyny i szybko zadzwonił do Sama.

- Jest z Tobą Zora?

- Nie, dlaczego miałaby być? Przecież miałeś jej pilnować.

- CO? JA MIAŁEM JEJ PILNOWAĆ? TY MIAŁEŚ JEJ PILNOWAĆ!

- SAM POWIEDZIAŁEŚ, ŻE „MARZYSZ ŻEBY JEJ PILNOWAĆ" – odkrzyknął Sam, po czym w słuchawce zapadła cisza – Aaaa! To była... ironia... Fak, musisz zacząć jej szukać, my z Zemo postaramy się wrócić jak najszybciej, ale nie mamy czasu do stracenia.

Bucky nie czekając na pożegnanie rozłączył się i wściekły wyszedł z mieszkania. Po paru chwilach Zemo wysłał mu adres Zory, sądząc, że to może być dobry trop w odnalezieniu dziewczyny. Zora nie zdawała sobie sprawy, że tego ranka, zanim się obudziła, Zemo dowiedział się od swoich źródeł, że Hydra jest na tropie Blade Ghosta. Bucky nie mógł sobie wybaczyć, że zrzucił ochronę dziewczyny na Sama, który jak się okazało kompletnie olał sprawę. Nie ze swojej winy, ale mimo wszystko spaprał robotę.

Zora siedziała przy swoim „stanowisku hakerskim" jak nazywała swoje biurko i wertowała dokumenty. Niebieskie światło monitorów odbijało się na jej twarzy. Zdążyła się już przebrać w czyste ubrania, ale ponownie postawiła na podobny, cały czarny zestaw ubrań w stylu techwear. Na co dzień gardziła modą, ale ten styl był dokładnie tym, co odzwierciedlało jej tajemniczą osobowość.

Zora otworzyła kompilator na komputerze i zaczęła testować różne rozwiązania, które przychodziły jej do głowy na podstawie dokumentacji, którą czytała. Powoli zaczęła dostrzegać klucz, który mógłby stanowić bazę do złamania systemu, kiedy nagle jej ciąg myśli został przerwany poprzez gwałtowne stukanie do drzwi.

Zora nie miewała gości, jej adres stanowił tajemnicę, którą zdradziła jedynie Zemo na jego własną prośbę, po tym jak się dowiedział, że jest Blade Ghostem. Dla bezpieczeństwa dziewczyna poprawiła pas z bronią i wyciągnęła jeden z noży. Trzymając rękojeść pewnie w dłoni, Zora uchyliła drzwi i nie czekając na konsekwencje przystawiła nóż do gardła osobie, która ją odwiedziła.

- Bucky?! Co Ty tutaj robisz? – zapytała lekko zszokowana dziewczyna.

- Pilnuję, żeby nikt Cię nie zabił, ale chyba niepotrzebnie się martwiłem – odpowiedział Bucky, na którego szyi wciąż opierał się nóż Zory.

- Potrafię o siebie zadbać...- syknęła dziewczyna i wpuściła go do mieszkania, jednak, kiedy przechodził przez próg podłożyła mu nogę i zamykając przy tym drzwi obezwładniła mężczyznę.

- Ej! Co Ty robisz? – krzyknął zdziwiony Bucky

Zora siedziała na nim okrakiem i śmiała się złowieszczo.

- To za to, że przeniosłeś mnie w nocy na łóżko – powiedziała Zora, po czym zdała sobie sprawę z niezręczności sytuacji. Siedziała okrakiem na przystojnym mężczyźnie, a ich twarze znajdowały się niebezpiecznie blisko siebie. Zanim jednak zdążyła cokolwiek dodać Bucky przerzucił ją na plecy i teraz on znajdował się na górze.

- Nie drażnij się ze mną dziewczyno, bo pożałujesz... - w słowach Buckiego można było dosłyszeć nie tylko groźbę, ale też obietnicę, czegoś, czego Zora bardzo chciała doświadczyć. Patrzyli na siebie jeszcze parę minut, kiedy nagle Bucky przerwał niezręczną sytuację wstając z podłogi i podając rękę Zorze, żeby pomóc jej wstać. Zora prychnęła tylko i sama podniosła się o własnych siłach, jednak jej nogi były jak z galarety.

***

 ***

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Blade Ghost || James „Bucky" BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz