30.

1.1K 69 27
                                    

Bucky przyglądał się podejrzliwie Gosi, która wróciła z rozbawionym Samem, siedzieli teraz razem w kuchni i przygotowywali jedzenie, które przywieźli. Wydawali się sobie dziwnie bliscy i podejrzanie rozluźnieni w swoim towarzystwie. Zora pokręciła głową patrząc karcąco na nieprzychylność Buckiego. Kiedy zostali na chwilę sami nie mogła powstrzymać się od skomentowania jego zachowania.

- Serio rozumiem, że jako superżołnierz jesteś mniej przystępny niż przeciętny człowiek, ale mógłbyś się chociaż odrobinę bardziej postarać. Ona jest bardzo sympatyczna – szepnęła Zora.

- Nie podoba mi się, że się tak nagle pojawiła. Zemo wspomniał, że pracowała w bazie Hydry i wolę zachować ostrożność – odparł Bucky przyciągając Zorę bliżej siebie i obejmując ją ramieniem.

- Ale jakoś nie miałeś problemu, żeby mi zaufać – powiedziała Zora patrząc na Buckiego z zadziorną miną.

- Jak to mówią, przyjaciół trzymaj blisko, a wrogów jeszcze bliżej... - odpowiedział Bucky uśmiechając się zawadiacko i przezornie przytrzymując nadgarstki swojej dziewczyny, aby nie zarobić kuksańca.

- Jesteś okropny...

- Raczej niesamowity, przystojny i zabójczo pociągający... - szepnął Bucky muskając ustami ucho Zory, która poczuła jak przechodzi ją dreszcz.

- Mmmm – mruknęła dziewczyna – do tego jesteś okropnym manipulatorem...

- Nie widzę, żebyś protestowała – szepnął przeciągając językiem po jej odsłoniętej szyi.

- Nie przy ludziach! - krzyknął oburzony Sam, który właśnie wrócił z Gosią z kuchni z toną polskiego jedzenia.

Zora wyraźnie się zarumieniła, a Gosia, żeby rozluźnić atmosferę przyniosła z barku wódkę. Po chwili dołączył też Zemo.

- Widzę, że się dobrze bawicie – stwierdził podnosząc jedną brew.

- Powiedzmy – odpowiedział nieco znudzony Bucky, na którego nie działał alkohol.

- Korzystajcie, póki możecie, ale z głową. Jutro wieczorem ruszamy na akcję – odparł poważnie Zemo przyglądając się Samowi, który ewidentnie nie pił z głową.

Po godzinie Zora i Bucky zmyli się, żeby „odpocząć" przed akcją, zostawiając Zemo i Sama z Gosią, jednak nie na długo, ponieważ po chwili Zemo również podziękował za imprezę i przestrzegł Sama przed dalszym piciem.

- Dobra, dobra... Idź spać! - zawołał pewnym siebie głosem Sam.

Zemo tylko pokręcił głową i nie wchodził w dalszą dyskusję. Sam w tym czasie wypijał już kolejnego shota czystej zagryzając go kiszonym ogórkiem jak prawdziwy polski wujek na wiejskim weselu.

- Muszę przyznać, że pijesz lepiej niż niejeden Polak – powiedziała rozbawiona Gosia.

- A ja muszę przyznać, że masz mocniejszą głowę niż niejeden facet – odparł równie rozbawiony Sam.

Przez chwilę siedzieli w niekrępującej ciszy napawając się swoją obecnością, jednak nagle Sam spoważniał i przerwał milczenie.

- Gosia, muszę się o coś zapytać...

- Tak? - odparła niepewnie kobieta.

- Zemo wspominał, że pracowałaś kiedyś w bazie Hydry... - zaczął niepewnie Sam.

Gosia zbladła i odwróciła głowę, a jej dłonie zadrżały na wspomnienie starych i dawno zapomnianych czasów. Sam widząc reakcję dziewczyny przysiadł się do niej bliżej, tak, że ich krzesła były teraz jedno przy drugimi objął ją swoim ramieniem.

Blade Ghost || James „Bucky" BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz