Zora i Sam stali w salonie aktualnej kryjówki razem z Zemo, po krótkim czasie dołączył do nich Bucky, który nie miał tyle szczęścia co Zora i musiał pokonać dystans na piechotę.
- Musimy znaleźć nową lokalizację. Nie ufam Tedowi – powiedział zwracając się do wszystkich Bucky.
- Już wszystko załatwiłem, za parę minut podjedzie auto i zabierze nas w spokojniejsze miejsce. Spakujcie tylko to, co jest niezbędne – powiedział Zemo.
Nie było czasu na pogawędki i cała czwórka rzuciła się do pośpiesznego pakowania rzeczy. Zora upewniła się, że oba notatniki są bezpieczne w jej kieszeni i zapominając o bólu zasłoniła zakrwawioną szyję zakładając bluzę z kapturem. Nie chciała wyróżniać się wychodząc z mieszkania, a rana na szyi z pewnością przyciągnęłaby niechcianą uwagę. Kiedy podjechało auto, wszyscy byli już gotowi i Zemo zawiózł ich do bezpiecznej kryjówki znajdującej się pod miastem.
Miejsce przypominało bazę wojskową. W sam raz do organizowania skoku na bazę Hydry, który teraz pozostało im zorganizować. Zora myślami była już przy kolejnych etapach misji, zapominając o bólu i zmęczeniu.
- Twoja szyja – powiedział Bucky nie spoglądając Zorze w oczy.
Wciąż czuł się nieswojo po akcji z Tedem. Pozostali zajęli się rozpakowywaniem rzeczy w rozległej bazie i nie zwrócili uwagi na dziewczynę i superżołnierza, którzy stali teraz nieruchomo naprzeciwko siebie.
- Nic takiego, zagoi się... - odpowiedziała mu oschle Zora odwracając się na pięcie, zanim jednak udało jej się odejść Bucky złapał ją za nadgarstek.
Ten z pozoru niewinny gest przypomniał jej o Tedzie, który jeszcze przed chwilą zrobił dokładnie to samo powodując, że dziewczyna odruchowo wzdrygnęła się na dotyk Buckiego. Superżołnierz zdziwiony jej reakcją automatycznie puścił jej nadgarstek, nie chcąc powodować więcej dyskomfortu. Dokładnie w tym momencie zdał sobie sprawę, jak bardzo pogłębiła się przepaść między nimi. Zora nie odwróciła nawet głowy i odeszła, aby się rozpakować zanim Zemo zwoła spotkanie. Była zmęczona i rozgoryczona zachowaniem Buckiego, chociaż sama przed sobą nie umiała się do tego przyznać
Dziewczyna rozgościła się w jednym z pomieszczeń mieszkalnych, które znajdowało się z dala od pozostałych sypialni. Jedyne czego potrzebowała to święty spokój, a przynajmniej tak się jej zdawało, bo po chwili usłyszała pukanie do drzwi.
- Można? – zapytał Sam widząc, że Zora nie odpowiada.
- Jak musisz, to można... - opowiedziała zmęczonym, ale łagodnym głosem Zora.
- No to chyba muszę. Te ranę trzeba obmyć, chodź... Pomogę Ci.
- Dzięki Sam, nie mam głowy do tego wszystkiego...
- Nie łam się, masz głowę. Ta rana to tylko draśnięcie, tylko trzeba oczyścić, żeby się nie babrało – odpowiedział jej zawadiacko Sam i zaczął przygotowywać opatrunek.
- Przecież wiesz, że nie o tym mówię – zaśmiała się gorzko Zora.
- Nie o tym, to o czym? A może o kim? – zapytał Sam machając do niej brwiami, chcąc by dziewczyna zrozumiała, że doskonale zdaje sobie sprawę co się dzieje w jej skołatanym umyśle.
- Daj spokój, bo każę Ci wyjść! – odpowiedziała surowo Zora.
Sam podniósł ręce w geście poddania się.
- Okej, okej, już nic nie mówię. Po prostu nie jestem ślepy... Widzę... rzeczy...
- Cholera jasna Sam, martwiłabym się, gdybyś nie widział, bo to by oznaczało jakąś wadę wzroku – Zora klepnęła Sama w ramię i zaśmiała się delikatnie.
- Widzę, że udziela Ci się mój poziom żartu i już rozumiem, czemu Bucky ciągle się na mnie irytuje... - zaśmiał się Sam, a Zora słysząc imię superżołnierza ściągnęła nieco brwi, a uśmiech zniknął jej z twarzy.
Sam widząc, że Zora spochmurniała postanowił zamilczeć i zaczął obmywać jej szyję.
- Szlag, ale piecze! – krzyknęła nagle Zora.
- Sorry, wytrzymaj jeszcze trochę. Zaraz skończę – powiedział Sam i Zora zacisnęła zęby, żeby wytrzymać ból – No i już po wszystkim, szyja jak nowa.
- Dzięki Sam, czuję się o niebo lepiej.
- Szkoda, że Ci nie wierzę. Wiem, że nie chcesz o nim rozmawiać, ale Bucky bardzo przejął się akcją z Tedem.
- Nie obchodzi mnie to, nie było go tam... - fuknęła Zora.
- Po części był, a to co słyszał było dość jednoznaczne – odpowiedział jej ze spokojem Sam.
- Nie wierzę, że go bronisz!!! To była część planu! – krzyknęła Zora.
- Czyjego planu? – zapytał Sam głosem, jakby znał odpowiedź, tylko czekał, aż Zora sama połączy wszystkie kropki.
- Mojego... - odpowiedziała cicho dziewczyna zdając sobie sprawę, że Bucky mógł źle zrozumieć całą sytuację – Ale to go nie usprawiedliwia, z resztą... Co mu do tego? Jesteśmy dorosłymi ludźmi.
- Właśnie co do tego ostatniego mam wątpliwość, bo zachowujecie się jak dzieci – powiedział Sam zaczął sprzątać zużyte gaziki, które wykorzystał do oczyszczenia rany.
- Mam prawo robić co mi się...
- Podoba? – dokończył za Zorę Sam, który stał już nad dziewczyną z lekko surową miną.
- To nie tak, Ted mnie kompletnie nie interesuje.
- A Bucky? – zapytał nagle Sam, ale Zora nie wiedziała co powiedzieć.
- Nie wiem – skłamała Zora i odwróciła głowę od rozmówcy chcąc ukryć emocje malujące się na jej twarzy.
Sam pokiwał głową, jakby rozumiał cały mętlik w głowie dziewczyny.
- Musisz wiedzieć, że go nie bronię. Jest mega idiotą... w wielu kwestiach... nie tylko w tych, w których chodzi o Ciebie, ale myślę, że powinniście porozmawiać jak dorośli ludzie. Dobrze by wam to zrobiło – odezwał się Sam i widząc, że dziewczyna ma spuszczoną głowę i nie bardzo kwapi się na odpowiedź dodał tylko:
- Za 30 minut robimy małe spotkanie, żeby podsumować misję i podjąć następne kroki. Odpocznij trochę i widzimy się w pomieszczeniu konferencyjnym, mapy całego obiektu znajdziesz na korytarzach, rozglądaj się za pokojem oznaczonym jako numer 12.
- Dziękuję Sam, przepraszam, że na Ciebie naskoczyłam.
- Nie ma problemu i nie przejmuj się Zora, miałaś ciężki dzień. Też byłbym wściekły. Zwłaszcza na tego zazdrosnego superżołnierza.
Zora nie zdążyła zareagować, ale poczuła jak po jej twarzy rozlewa się rumieniec. Sam zamknął drzwi za sobą, ale zamiast udać się do siebie poszedł w stronę pomieszczenia, które przed chwilą jako swoją sypialnię zajął Bucky.
***
CZYTASZ
Blade Ghost || James „Bucky" Barnes
Fiksi PenggemarBucky, Sam oraz Zemo poszukują hakera, który byłby w stanie włamać się do bazy danych kontrolowanej przez Hydrę. Problem polega na tym, że to praca w terenie, a hakerzy zazwyczaj niechętnie wychodzą poza cztery ściany. W ten sposób trafiają na 25-le...