22.

1.6K 104 35
                                    


Bucky właśnie rozglądał się po pomieszczeniu, które miało się stać jego sypialnią na najbliższe dni. Nawet nie wiedzieli na jak długo zawitają w tym schronieniu, dlatego nie planował się rozpakowywać. W pokoju nie było dużo mebli, jedynie niezbędne minimum, a mimo to Bucky czuł się przytłoczony ilością przedmiotów. Duże łóżko, które zajmowało najwięcej miejsca wydawało mu się kompletnie zbędne. Spanie na ziemi nie było mu obce, w ten sposób spał przez większość swojego życia. Głównie w bazie Hydry, gdzie pilnowano, aby nie miał zbyt wygodnego życia. Tak jakby wygodne łóżko mogło wynagrodzić lata tortur, którym go poddawano.

Bucky nie lubił użalać się nad sobą i szybko odsunął od siebie przykre wspomnienia z czasów Hydry. Zamiast tego zaczął się katować myślami o Zorze. O tak, to było dużo bardziej bolesne. Tylko właściwie, dlaczego? Nie zrobiła nic złego. Była wolnym człowiekiem i obojętnie co nią kierowało nic mu do tego, prawda?

Nagłe pukanie wyrwało go z przemyśleń. Bez słowa podszedł do drzwi i otworzył je szeroko, domyślał się, że to Sam. Jako superżołnierz i całkiem bliski kompan, był w stanie rozróżnić jego pukanie od pukania innych osób.

- Za jakieś 25 minut robimy naradę musimy podsumować misję i zdecydować co dalej. Spotykamy się w pokoju numer 12 – zaczął Sam, a Bucky bez słowa zaczął przymykać drzwi sądząc, że to wszystko co miał do powiedzenia jego kolega.

- Rozmawiałem z Zorą! – na te słowa Sama, Bucky zastygł na chwilę.

- Jak się czuje? – zapytał z trudem ukrywaną troską w głosie.

- Zależy o co pytasz... Mogę? – Sam wskazał na drzwi, a Bucky odszedł w głąb pomieszczenia zostawiając nieme zaproszenie do środka – Rana nie jest poważna, ale pomogłem jej ją przemyć. Szybko się zagoi.

Bucky pokiwał głową, w głębi duszy cieszył się, że Zora jest cała i zdrowa.

- Ale myślę, że jest strasznie zagubiona... - kontynuował Sam widząc, że Bucky wciąż milczy.

- Zagubiona? – zapytał niedowierzając superżołnierz.

Sam pokręcił głową i uśmiechnął się do Buckiego.

- Nawet więcej, myślę, że nie tylko ona. Kompletnie wam odwaliło. Jakbyście się bali przyznać się przed samymi sobą, że coś do siebie czujecie...

- Skąd Ci to przyszło do głowy?! – zdenerwował się Bucky.

- No nie wiem, może po prostu mam oczy i łeb na karku i potrafię łączyć fakty?! – zapytał ironicznie Sam.

- Jakie fakty? O czym Ty mówisz? Zora leci na Teda i nie jest zainteresowana starym, zniszczonym przez życie ex-assasynem. To są jedyne fakty Sam.

- Albo masz już demencje, albo po prostu odbiło Ci na starość. Jakie fakty? Zaraz Ci powiem jakie fakty! Zora flirtowała z tym pajacem, żeby zdobyć brakujący element do rozbrojenia systemu. Sama mi przyznała, że nic do niego nie czuje. Jestem pewien, że jest jej źle z tym, że musiała się posłużyć takim podstępem, ale w grę wchodziło jej życie. Nawet moi mali kuzyni by się domyślili, że to wszystko było na niby, a Ty zachowałeś się jak skończony kretyn.

Bucky poczerwieniał na twarzy uświadamiając sobie, że Sam ma rację. Zwłaszcza co do tego ostatniego nie miał już wątpliwości.

- Była... bardzo przekonywująca... - zaczął cicho Bucky.

- BO OD TEGO ZALEŻAŁO POWODZENIE MISJI. CZY TY MÓGŁBYŚ CZASEM SAM SIEBIE POSŁUCHAĆ? – zaczął krzyczeć już Sam.

Bucky stał przerażony, nigdy nie widział aż tak zdenerwowanego Sama.

- Jak bardzo jest na mnie zła? – zapytał po chwili, kiedy zobaczył, że kolega uspokoił się na tyle, żeby nie rozwiązać problemu siłą.

- Bardzo i kompletnie jej się nie dziwię. Próbowałem trochę Cię wytłumaczyć, ale wybacz, tego nie da się obronić...

- Rozmawialiście o mnie? – zapytał Bucky, a w jego głosie było słychać nutkę ekscytacji wymieszanej z przerażającym strachem.

- Tak i nie powinieneś być z tego dumny. Nie wiem jak to teraz odkręcisz, ale musisz się porządnie postarać, stary.

Bucky pokiwał głową, a Sam widząc, że już do niego dotarło postanowił udać się w końcu do swojego pokoju. Kiedy zamknął drzwi swojej sypialni spojrzał na zegarek i zadzwonił do Zemo:

- Wszystko zgodnie z planem, będą w pokoju numer 12 za jakieś 10 minut. Dopilnuj, żeby z niego za szybko nie wyszli.

- Dobra robota Sam, teraz wszystko w ich rękach... No i po części w moich... - odpowiedział Zemo podrzucając w ręku klucz z numerem 12.

***

***

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Blade Ghost || James „Bucky" BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz