34.

1.6K 87 36
                                    

Po chwili znajdowali się już na zewnątrz bazy, gdzie czekała na nich policja. Wiedzieli, że bez tłumacza nie uda im się wyjaśnić kim są, dlatego bez walki pozwolili się zakłuć w kajdanki.

Kiedy byli już na komisariacie, a policja sprawdziła w systemie ich dane zostali przeproszeni i bez problemu wypuszczeni. 

Teraz kiedy cała misja się zakończyła nie wiedzieli co ze sobą zrobić. Gdyby Zemo żył, siedzieliby pewnie teraz w samolocie powrotnym do Stanów. Sam nie chciał jednak wyjechać, zanim nie dokończy pewnych spraw. Kiedy znaleźli hotel, Bucky i Zora zajęli się opatrywaniem ran i wykupieniem biletów lotniczych. Sam natomiast uznał, że musi odwiedzić jedną osobę przed opuszczeniem Polski.

Pani Halina otworzyła Samowi ubrana cała na czarno. Zazwyczaj rozmowna kobieta była milcząca i widocznie zapłakana, ale z chęcią wpuściła mężczyznę do mieszkania. Sam czuł jak mu serce pęka, kiedy kobieta zaprowadziła go do kuchni w której piętrzyły się słoiki. Z trudem wyjaśnił, że nie wpuszczą go do samolotu ze słoikami, ale w końcu Pani Halina poddała się i przyjęła propozycję, żeby rozdać jedzenie potrzebującym.

Sam nie mógł uwierzyć, że taka dobra kobieta wychowała Gosię. Pożegnał się z nią wiedząc, że nigdy się już nie zobaczą, ale czuł ulgę, że porozmawiał chwilę z Panią Haliną. Dzięki temu, łatwiej było mu zamknąć ten krótki, chociaż bolesny rozdział w życiu.

Następnego dnia siedzieli w samolocie do Luizjany. Zora nie miała dokąd wrócić, więc chętnie zgodziła się na zaproszenie Sama, aby odwiedzić jego siostrę. Bucky poznał już Sarah więc z radością przyjął informację, że ma pomóc w remontowaniu łodzi. Dzięki temu, żadne z nich nie musiało wracać do przykrej rzeczywistości.

Sarah przyjęła ich z otwartymi rękoma i szybko zaprzyjaźniła się z Zorą. Dziewczyny spędzały razem dużo czasu, co nie przeszkadzało ani Buckiemu, ani Samowi. Obaj oddali się pracy na łodzi, która skutecznie odciągała myśli od tego co się wydarzyło.

- Zdajesz sobie sprawę, że w końcu będziesz musiał wrócić do normalności? - zagadał nagle Bucky.

- Tak, ale póki tu jestem, nie zamierzam o tym myśleć. No chyba, że ty zaczniesz zastanawiać się co dalej z Zorą – odpowiedział Sam.

- Jak to co dalej z Zorą?- zapytał zdziwiony superżołnierz.

- Zora nie ma gdzie mieszkać... - zasugerował Sam nie kończąc zdania.

- Myślałem już o tym, chcę jej zaproponować, żeby zamieszkała ze mną – odpowiedział spokojnie Bucky.

- To duży krok...

- Tak, ale jestem tego pewien – przerwał mu Bucky popijając piwo.

- Pasujecie do siebie – stwierdził Sam uśmiechając się do siebie.

- Co to ma znaczyć? - zapytała nagle zaciekawiona Zora, która przyszła z Sarah do doków, aby przynieść im jedzenie.

- Jesteście tak samo upierdliwi – odpowiedział rozbawiony Sam otrzymując od siostry mordercze spojrzenie dodał jednak – Ale właśnie za to was kocham!

***

KONIEC

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

KONIEC

Blade Ghost || James „Bucky" BarnesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz