Lloyd
L: dobra skończmy ten temat
Mi: może Jednak jutro wpadniecie do Misako ,a dziś odpoczniecie
Spojrzałem na Mistake, później na Charlotte . Cóż ... Trudno zostanę
L:dobra zostaniemy
Mi: może pokaże wasz pokój
Powoli wstałem podnosząc brunetkę.
Parę godzin później....
Charlotte
Wybudziłam się ze snu otwierając oczy.Byłam w małym pokoju ,a dokładniej siedziałam na materacu .Przez chwilę słyszałam cichy płacz, który ustał gdy wstałam.
Obok mnie był drugi materac na którym spał Lloyd.Czyżby to on płakał?Rozpaliłam skrzydła oświetlając pół mrok. Podeszłam do niego kucając obok jego głowy.Moje światło oświetlało jego zapłakaną twarz .Albo płakał przez sen ,albo umie udawać .
Szturnełam go ,ale zero reakcjiRęką przetarłam jego policzki wycierając łzy .To takie dziwne ..
Poprawiłam kocyk, którym był przykryty obserwując go.
Dobra stop , przestań się na niego gapić!
Otrząsnęłam myśli wracając na* materac.Polożyłam się spowrotem rozkładając skrzydła.Mój wzrok był wlepiony w sufit .Tak bez celu szepnęłam do siebieCh: przykro mi Lloyd ,ale zawiedziesz się... Nie wejdę do pałacu... Nie mogę walczyć z Lilii...
Rano godzina 9:18 Charlotte wchodzi do pokoju , gdzie Mistake przygotowuje herbatę
Nie powiem byłam okropnie zmęczona.Jeszcze na dodatek tego głupka nigdzie nie ma.Może sam poleciał?
Tak było by najlepiejMi:szukasz kogoś?
Ch:tego blondyna w zielonym stroju
L:achh tak... Kazał ci przekazać że będzie czekał na ciebie w barze u nie jakiego Deretha(nie wiem czy dobrze napisałam)
Ch: że co?!
Mi:to na końcu tej ulicy w prawo będziesz widzieć odrazu
Ch: dowidzenia
Już chciałam wyjść kiedy ta kobieta zatrzymała mnie .
Mi: chciała bym abyś coś mi obiecała
Mi: Chodzi o Lloyda ..obawiam się że tym razem może mieć problem z pokonaniem ojca...Ch:nie mieszajcie mnie w to!
Mi: jeśli nie będzie chciał walczyć i się podda nas wszystkich czeka śmierć.Chciałabym abyś była jego światłem w mroku .Nie pozwól ,aby zakiełkowało w nim ziarno niepewności .
Ch:jest pani nienormalna!
Mi: być może ,ale to ty masz skrzydła, wyrastają ci rogi ,w niedługim czasie szpony , aż całkiem staniesz się feniksem
Mi:, jesteś boską istotą możesz żyć wiecznie ,ale bez najważniejszych elementów wszystko może zniknąć
Ch: kłamiesz jak wszyscy!
Trzasnęłam drzwiami wybiegając z herbaciarni.Kłamała , napewno kłamała
Poczułam jak łzy spływają z moich policzków,a wzrok ludzi czułam cały czas odkąd wyszłam z tamtego nienormalnego miejsca.
Zatrzymałam się przed klubem/pabem*
Opanowałam oddech i spróbowałam schować skrzydła.W pałacu robiłam to cały czasu,ale tutaj odkąd osłabłam nie potrafię tego zrobić.To uciążliwe
Założyłam skrzydła blisko pleców ,aby były mniejsze.Poprawiłam niechlujnego koka i weszłam do środka.Na wejściu czuć było zapach alkoholu i jedzenia .Prawie nikogo nie było. Poza Lloydem ,jakimś gościem w stroju, matką Lloyda i tą rudą idiotką.
No właśnie ! Co ona tu robi?!-śliczna pomóc ci,znam...
Ch:spadaj oblechu
Powoli poszła w stronę lady gdzie byli wszyscy , zauważyli mnie jak stanęłam przed nimi.
M:witaj Charlotte
Ch:co ona tu robi?
Palcem wskazałam na rudowłosą , która nie zwracała najmniejszej uwagi na moją obecność.
L:płakałaś?
Zignorowałam go siadając na rogu blatu
D:skąd wzięliście tą dziewczynę?!
L:to Charlotte
D: piękne imię
Spojrzał na mnie lecz nie dałam mu satysfakcji i nadal miałam kamienny wyraz twarzy.
L: Dereth możesz się skupić?
Ktoś się chyba wkurzył,no cóż będzie musiał przeboleć więcej.
Ch: przepraszam że przerywam ,ale mnie musicie wykluczyć z waszych planów.Nie mam zamiaru tam wracać z resztą to nie mój problem
M: jak to przecież...
L: nie mamy czasu co z tobą?
Spojrzałam na niego zchodząc ze stołu.
Ch: Wiele rzeczy nie zrozumiesz,pozatym ja nie jestem ci do niczego potrzebna
Odwróciłam się idąc na zewnątrz,nie słuchałam ich szłam przed siebie słysząc jak ktoś idzie za mną.
Nie znając ulic zaczęła biec, skręcając w mniejsze uliczki.Szkoda że nie mam rękawic , cóż...
Będzie boleć , wspiełam się po drabinie pożarowej wchodząc na dach bloku.Nigdy nie skakałam po dachach , odwróciłam wzrok widząc jak Lloyd też stoi parę metrów ode mnie .Ch:, idź !
L:nie
Ch: zostaw mnie już , odpuść sobie dobrze wiesz że nie pasuje do waszej drużyny!
L:tu nie chodzi o to
Cofnęłam się do tyłu czując krawędź dachu.Nie wiele brakuje bym spadła i zapomniała o wszystkim.
Ch: powodzenia
Łza za łzą spływały po moich policzkach ,a wzrok stawał się rozmazany przez głupie łzy.Jest już obok mnie lecz odsunęłam go skrzydłem.
Ch:nie zależy mi już na niczym więc po prostu mnie zostaw
Przetarłam łzy czując że niewiele brakuje bym straciła kontrolę.Zacisnełam dłonie w pięści
Panując na emocjamiL:zaprzeczasz sobie, wczoraj nie spałem ... Czułem i słyszałem to wszystko
L: może i nie zrozumiem bo mi nie powiesz ,ale nie musisz być z tym sama
Słyszał to wszystko
![](https://img.wattpad.com/cover/265306151-288-k359875.jpg)
CZYTASZ
Zrodzona z popiołu~lego ninjago
RandomPorwanie Skaylor było dopiero początkiem kłopotów.Ninja wyruszają na ratunek dziewczynie , poznając przy okazji księżniczkę z odległego Królestwa.Co jeszcze stanie im na drodze?