36

38 5 1
                                    

Charlotte

Jest już grubo po północy ,a ja nadal nie mogę usunąć.Po prostu nie potrafię ,za dużo emocji mam w sobie

F: będziesz zmęczona jutro

Ch: nie moja wina Fey

Ch: ciekawe czy Lloyd śpi?

F: śpi

Ch: pójdę się przejść

F: twoja rana

Ch: daję radę

F: pozwól mi ją zmniejszyć

Stworzonko podleciało kładąc rączkę na moich plecach.Chwila mrowienia i ból zniknął. Szkoda że skrzydła nadal są potargane i szare.

Ch: wrócę nie długo

F: uważaj

Otworzyłam okno obserwując idealnie bezchmurne niebo, które aż mieniło się od gwiazd.
Wyszłam na parapet wspinając się po elewacji prosto na dach.
Otrzepałam ubranie, podziwiając panoramę z dachu klasztoru.Lasy,w oddali jezioro,a gdzieś na samym horyzoncie zarys wieżowców.

Ch:jak tu pięknie..

Przeszłam na drugi daszek ciesząc oczy pięknym widokiem.Styłu za sobą usłyszałam kroki.Pewnie Lloyd,albo Fey

Ch: przecież wiem że to ty,nie wystraszysz mnie

Kroki ucichły ,a moja ciekawość sprawiła że odwróciłam się widząc nie blondyna ,a jego ojca

Ch:Garmadon?, przepraszam.. myślałam że to Lloyd..

Jego wyraz twarzy jest taki obojętny ,a zarazem surowy.

G:nie mieliśmy okazji porozmawiać

G:w końcu to tobie zawdzięczam życie

Ch:bez przesady, było minęło i tyle ,nie ma o czym rozmawiać

G:tu właśnie się mylisz

Ch:jak to?

G:jak wiesz nie byłem zwykłym człowiekiem , wskrzeszenie takiej osoby jest prawie niemożliwe

G:jak to zrobiłaś?

Ch:to wszytko działo się tak szybko i pod wpływem impulsu, nie pamiętam dokładnie

G:jak się czułaś?

Ch: źle..nie mówmy o tym

G:okey ,ale zadam ci ostatnie pytanie

G: dlaczego to zrobiłaś

To jest dobre pytanie bo 2 lata temu nie zastanawiałam się nad tym.Widziałam jego łzy,żal, złość,a  wypowiedziane słowa raniły mnie do tego stopnia że chciałam oddać mu to co  zabrałam .Byle by nie myślał że jestem potworem

Ch: zrobiłam to bo...nie mogłam patrzeć jak cierpi

G:a czy nie tylko on wtedy cierpiał?

Ch: z resztą dlaczego mnie pan pyta?!

G:bo widzę w tobie mrok ,a jednocześnie duży potencjał

Spojrzałam na niego  przyglądając się jego szaro-zielonym oczą.Wygląda bardzo podobnie do syna.

G:nie uważaj mnie za wroga

Odwróciły się i zeskoczył z dachu zostawiając mnie samą.Stałam tak przez dłuższą chwilę

L:Char pssst..

Odwróciłam wzrok w stronę głosu lecz nikogo nie było

L:tu jestem, możesz mi pomóc?

Zrodzona z popiołu~lego ninjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz