25

35 3 0
                                    

Charlotte

Ch:skoro słyszałeś to wszystko, to wiesz że nie mogę tam wrócić.

L:to ty byłaś księżniczką ,a Teraz jest ci obojętne co się tam dzieje?

Ch : Marcus zajął się królestwem

L:nie wiem co zaszło między tobą ,a Lily...

Ch: powiedziałam nie !

Ch: czego nie rozumiesz ?

L: odchodzisz?

Ch: jak myślisz ? Już mam gdzieś ten dziennik, pałac , ciebie...

Zmieniłam się w feniksa odlatując z dachu.

L: Charlotte!

-dobrze zrobiłaś

Znów ten wewnętrzny głos
Po 10 minutach wylądowałam na drugiej połowie miasta.Byłam w jakiejś patologicznej ulicy gdzie przy śmietnikach siedzieli jacyś bezdomni.Wzdrygnełam się idąc na główne ulice, muszę kupić telefon, ubrania, koniecznie jakieś jedzenie.Upewniłam się że mam kartę kredytową i ruszyłam obserwując witryny sklepów.

Starałam się nie myśleć o niczym ,tak jest łatwiej.Muszę zapomnieć...

5 godzin później w hotelowym pokoju

Jak na moje umiejętności doskonale se poradziłam . Zamówiłam sobie hotel w którym siedzę , kupiłam jedzenie ciuchy i telefon .
Akurat skończyłam wpisywać hasła do Messengera,Fecebooka , Instagrama.Ledwie co weszłam i miliony powiadomień.

Poczułam nagły ból na nadgarstku , który swoją drogą był cały posiniaczony jak każda część mojej ręki po dzisiejszym dotykaniu klamek, wieszaków itp.
Na ręce pojawiły się krwawe napisy:

Pomóż Cher proszę

Moje serce przyspieszyło ,a dłonie zaczęły się trząść .Nie ,nie !nie chcę wiedzieć dlaczego to jest krew
Przetarłam nerwowo dłoń lecz napis pozostała.Wstałam idąc pod kran
Nie chce nosić tego na ręce
Pocierałam rany ,a do moich oczu napłynęły łzy.W głowie miałam czarne myśli
Umarł?

Napisy nadal były, zakręciłam kran osuwając się po szafce.Usiadłam pozwalając by łzy swobodnie spływały po moich policzkach.

Ktoś był naprzeciwko mnie lecz nie miałam siły nawet podnieść wzroku.

Ch: chcesz mnie zabić? wziąć pieniądze ?to bierz

Wszystkie emocje i rozmyślenia dusiły mnie od środka .Wiem że to moja wina że pozwoliłam mu lecieć ,ale to on chciał.Może tylko tak pisze

-Charlotte Shine

-jestem Fey ,a dokładniej hami czyli twój towarzysz

Spojrzałam na małe stworzonko płonące żywym ogniem,jego głos był strasznie sztuczny
Przetarłam policzki spoglądając na niego

Ch: idź sobie

-Charlotte pomóż mi

Już chciałam coś powiedzieć lecz stworzonko było szybsze.

F: wiem że teraz możesz mi nie uwierzyć ,ale to nie jest Lloyd Garmadon tylko twój kuzyn Marcus

Ch; dlaczego miała bym ci wierzyć?

F:jako hami wiem to ,tak samo widzę przyszłość , ciebie, twoich przyjaciół.Mogę prawie wszystko

Ch: zostaw mnie już

F:przykro mi ,ale muszę odmówić jesteś w przed ostatnim stadium feniksa .To najważniejszy czas

Ch: radzę sobie świetnie

F: Powiedz co mam zrobić abyś mi zaufałam i posłuchała?

Ch: pokaż mi go,oraz jakiś urywek bliskiej przyszłości

F: przyszłość jest niestabilna , wszystko co zobaczysz nie koniecznie będzie miało miejsce

Ch:po prostu pokaż

Fey wytworzył jakieś magicznej lustro ukazujące Zielonego ninje walczącego z czarnym potworem.Miał rozbity łuk brwiowy , a jego Twarz była smutna

F: teraz przyszłość

Tafla lustra pokazał mnie siedząc na dachu.Oglądałam zachód słońca ,lecz nie sama po krótkiej chwili dołączył do mnie ... Co?! Lloyd? Usiadł obok ,a ja oparłam głowę o jego ramię . Siedzieliśmy tak przez dłuższy czas ,aż nasze twarze znalazły się centymetr przed sobą . Już mieliśmy się pocałować ,ale ja odsunęłam się .
Wtedy doszło do jakiejś niezrozumiałej kłótni.

Obraz znikł ,a ja nie wiedziałam co powiedzieć.Wiem że to nie musi mieć miejsca ,ale sam fakt że może mieć miejsce.Dlaczego się pokłóciliśmy? Dlaczego ja?

Nic nie było zrozumiałe

F: musisz ogarnąć się i pomóc nie tylko mu ,a całemu królestwu

Ch:daj mi spokój

F: widziałem tą walkę,przegra ją ,podda się będzie taki jak ojciec

Ch: kłamiesz ,co to za scena była?

F: to urywek z tego jak mu pomogłaś

Wstałam z podłogi patrząc w odbicie lustra. Nie wiem co robić
Dlaczego miała bym mu pomóc?
Tylko kolega
Tsaa

F; twoje królestwo jest zniszczone ,a Maleficenty nie mają skrzydeł

Hami dotknął lustra pokazując mi widok mojego domu.Głodni ludzie,cali posiniaczeni ,co najgorsze nie mieli skrzydeł.Po miasteczku chodzili strażnicy i jakieś czarne stworzenia w zbrojach z żelaza.Pustki, strach , ból czułam to wszystko przez sam widok

Zniszczył coś nad czym tyle lat pracowały rodziny królewskie .

F:pani lecimy?

Po czasie okaże się czy będę żałować nie mogę być tu kiedy oni cierpią.

Ch: mówiłeś że możesz wszystko więc pokonaj go

F:to tak nie działa pani

Ch:przeteleportujesz nas? chociaż to byś mógł

F :to mogę zrobić

Ch:daj mi 5 minut

Wyszłam z łazienki idąc po ubrania.Przebrałam się w czarną bluzę ,szare dresy i adidasy . Włosy związałam w koka , wytuszowałam rzęsy , do kieszeni bluzy włożyłam bandaże i pół rękawiczki.

Ch: otwieraj portal

F: musisz uważać Marcus ma pułapki ,a sami ninja są w jakiejś klatce która pochłania ich moce gdy tylko będą chcieli ich użyć

Ch: zdaję sobie z tego sprawę

Przeszłam przez świecący okrąg znajdując się po drugiej stronie.
Mimo tego że zapadał wieczór widziałam zniszczenia

Zrodzona z popiołu~lego ninjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz