20

43 5 1
                                    

Charlotte

Położyłam się na boku poprawiając za dużą bluzkę.Przez chwilę próbowałam uświadomić  siebie jaka  głupia jestem.No naprawdę , przytuliłam się z Lloydem , stał obok mnie bez koszulki.Na samą myśl przeszły mnie ciarki

Ogarnij emocję Char ,to tylko kolega .Przez chwilę leżałam wpatrując się  w rękę . Zniszczyłam pióro cóż, placem  przejechałam tworząc  niewidoczne   Dobranoc ⭐
Uśmiechnęłam się do siebie   przymykając powieki .

Następny dzień

Ze snu wyrwało mnie nieprzyjemne zimno w pewnym sensie przeżyłam  szok.Otworzyłam oczy widząc przez chwilę zamazaną sylwetkę Jaya.Nie no,ma przekichane

Ch: Jay!!

Teraz to  napewno cały klasztor mnie usłyszał

J: wstajemy jest po 8

Ch: zginiesz

-dajesz

Przemieniłam się w feniksa ,jak na razie mam nad nim kontrolę
,Ale czemu by nie dać mu nauczki

J:no co ty  Char

Ch:nie nazywaj mnie tak i lepiej uciekaj póki ledwie daję radę to powstrzymać

Rudowłosy odskoczył uciekając za drzwiami.Wzleciałam  lecąc za nim, muszę przyznać że jest dość szybki.Wyleciałam na dwór   gdzie  część z ninja ćwiczyła ,a druga część gapiła się bez celu.Odrazu nasza dwójka zwróciła na siebie uwagę.

J: ratunku!

K:co jest?

N: miałeś ją obudzić

C: Lloyd będzie zły

Podleciałam do Jaya  łapiąc go za materiał bluzki.Po czym z prędkością światła  znalazła się na chmurami.

J: dobra okey przepraszam

Ch: zniszczyłeś mi dzień

J: musisz przyzwyczaić się do  naszych zasad

Puściłam go patrząc jak spada po czym znów złapałam.

J: Księżniczko  możemy wrócić na ziemię?!

Ch:czego się boisz?

J:to nie tak ,ale...

Ch:chcesz na dół to proszę

Moje łapy puściły jego ciało  obserwując jak spada i krzyczy.Podleciałam do niego  gadając z nim jak gdyby nigdy nic.Bo przecież normalnością jest  że ludzie spadają z ,,nieba,,

J: Charlotte!

Ch: słucham cię

J:nie wytworze teraz smoka!

Ch:to chyba nie mój problem

J:to już nie jest śmieszne!

Ch:masz rację ,ale patrz już prawie będziemy na ziemi  ,ooo widać twoich przyjaciół

Tu pojawiło się coś czego nie przewidziałam ,przemieniłam* się w normalną formę.
Już prawie i  pan żartowniś  miał by bliskie , dość bolesne zderzenie z ziemią . Złapałam go parę centymetrów przede  , machając skrzydłami  , które wznosiły cały piach w powietrze.

Ch: widzisz  już jesteśmy

Puściłam go  stając  na przeciwko wszystkich  ich miny przez moment wyglądały jakby odetchnęli z ulgą.

J:jeny kochana ziemia

L;co wy wyprawiacie?

Jakby nikt nie miał zamiaru mu odpowiedzieć  ,ja też bo tylko zrobiłam obojętny wyraz twarzy.

L: słucham?

Ch: słuchaj  dalej

Wyminęłam go idąc do środka,za sobą słyszałam tylko jak coś powiedział

L:za pół godziny mamy zbiórkę

Przechodząc  przez  kuchnię przypomniałam sobie o tej paczce od Marcusa.Oczywiście wzięłam ją i zamknęłam się w pokoju licząc że wszyscy zapomną o moim istnieniu.

Otworzyłam kartonowe pudło widząc  odrazu moją rękawicę .Przyda się bynajmniej nie poparze rąk.Kolejną rzeczą były zdjęcia i ubrania.Po co wysyła mi moje ubrania   ,fakt że wszystko spłonęło ,ale bez przesady.

Ułożyłam ciuchy  na  łóżku  widząc że coś jeszcze zostało.Były to srebrne kolczyki matki.Wziełam je do rąk  obserwując każdy szczegół.
Głupia, przecież i tak  nie jest moją matką.
Poczułam wewnętrzny smutek , który  pokazuje jak bliskie osoby potrafią  zranić.Przetarłam łzę nim zdążyła  spłynąć .
Pójdę chociaż  opłukać  twarz, później  może polecę do miasta.Wstałam   idąc do łazienki.

Lloyd

Siedzimy i czekamy aż mistrz Wu przyjdzie . Charlotte nie ma   co mnie nie dziwi.Wstałem ze schodów przeciągając  się

K:mistrz zawsze jest punktualny

Z: powinniśmy to sprawdzić

L:, dobra idziemy

Charlotte

Już prawie wychodziłam  kiedy ten ich mistrz mnie zwołał.Poszłam za nim wchodząc do jakiegoś pomieszczenia pełnego map, planów,projektów.

Ch: dlaczego tu przyszliśmy?

On westchnął spoglądając  na ekran telewizora . Leciały fakty ,a na nich jakaś barbie reporterka pokazując niebo.Niby nic dziwnego ,ale  to była jakaś ogromna dziura.Jakby teleporter do innego świata

Ch: nalot kosmitów?

Powstrzymałam się od śmiechu,ale mistrzowi neo było chyba zbytnio do śmiechu bo rzucił mi gniewne spojrzenie.

W:poraz kolejny  ktoś próbował wskrzesić złego Garmadon otwierając teleporter do przeklętej krainy

Ch; Garmadon?

W: mówi ci to coś?

Ch; jakiś dzieciak   przestraszył się mnie i krzyknął to Garmadon powróci,albo nie to ona córka mrocznego pana

Ch: najlepsze w tym jest to że nie mam pojęcia o kim mówili

L: mistrzu już jesteśmy

W: podejdziecie

L: dlaczego nas nie zawołałeś?

W:są rzeczy ważne i ważniejsze

W:przykro jest mi to mówić ,ale ktoś próbował wskrzesić Garmadona otwierając portal do przeklętej krainy..

L:nie! Napewno nie będę z nim walczyły .Z tą misją poradzicie sobie sami

Wyszedł trzaskając drzwiami, zdenerwował się ,ale w jego głosie słyszałam jakby zaraz miał się rozpłakać.

K:co robimy mistrzu?

W: wyruszamy perłą

J:co Lloydem?

W: zostawmy go musi ochłonąć

C:co z Charlotte?

W: Charlotte nie jest tak wyciwiczona  jak wy ,więc lepiej niech zostanie

Ch:mi to pasuje chociaż i tak wybieram się do miasta

W:teraz jest to zbyt niebezpieczne

Z,:to ninja go!

Zbili żołwika po czym wyszli zostawiając mnie samą
w sumie ja się cieszę .Nie muszę ich słuchać.Moją radość przerwało burczenie w brzuchu
.Poszłam do kuchni otwierając  lodówkę, w końcu nikt nic nie mówił  o jedzeniu.
Szkoda że moje zdolności  do gotowania są równe zeru.
Przygotowanie tostów nie może być trudne.

Zrodzona z popiołu~lego ninjagoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz