Charlotte
Położyłam się na boku poprawiając za dużą bluzkę.Przez chwilę próbowałam uświadomić siebie jaka głupia jestem.No naprawdę , przytuliłam się z Lloydem , stał obok mnie bez koszulki.Na samą myśl przeszły mnie ciarki
Ogarnij emocję Char ,to tylko kolega .Przez chwilę leżałam wpatrując się w rękę . Zniszczyłam pióro cóż, placem przejechałam tworząc niewidoczne Dobranoc ⭐
Uśmiechnęłam się do siebie przymykając powieki .Następny dzień
Ze snu wyrwało mnie nieprzyjemne zimno w pewnym sensie przeżyłam szok.Otworzyłam oczy widząc przez chwilę zamazaną sylwetkę Jaya.Nie no,ma przekichane
Ch: Jay!!
Teraz to napewno cały klasztor mnie usłyszał
J: wstajemy jest po 8
Ch: zginiesz
-dajesz
Przemieniłam się w feniksa ,jak na razie mam nad nim kontrolę
,Ale czemu by nie dać mu nauczkiJ:no co ty Char
Ch:nie nazywaj mnie tak i lepiej uciekaj póki ledwie daję radę to powstrzymać
Rudowłosy odskoczył uciekając za drzwiami.Wzleciałam lecąc za nim, muszę przyznać że jest dość szybki.Wyleciałam na dwór gdzie część z ninja ćwiczyła ,a druga część gapiła się bez celu.Odrazu nasza dwójka zwróciła na siebie uwagę.
J: ratunku!
K:co jest?
N: miałeś ją obudzić
C: Lloyd będzie zły
Podleciałam do Jaya łapiąc go za materiał bluzki.Po czym z prędkością światła znalazła się na chmurami.
J: dobra okey przepraszam
Ch: zniszczyłeś mi dzień
J: musisz przyzwyczaić się do naszych zasad
Puściłam go patrząc jak spada po czym znów złapałam.
J: Księżniczko możemy wrócić na ziemię?!
Ch:czego się boisz?
J:to nie tak ,ale...
Ch:chcesz na dół to proszę
Moje łapy puściły jego ciało obserwując jak spada i krzyczy.Podleciałam do niego gadając z nim jak gdyby nigdy nic.Bo przecież normalnością jest że ludzie spadają z ,,nieba,,
J: Charlotte!
Ch: słucham cię
J:nie wytworze teraz smoka!
Ch:to chyba nie mój problem
J:to już nie jest śmieszne!
Ch:masz rację ,ale patrz już prawie będziemy na ziemi ,ooo widać twoich przyjaciół
Tu pojawiło się coś czego nie przewidziałam ,przemieniłam* się w normalną formę.
Już prawie i pan żartowniś miał by bliskie , dość bolesne zderzenie z ziemią . Złapałam go parę centymetrów przede , machając skrzydłami , które wznosiły cały piach w powietrze.Ch: widzisz już jesteśmy
Puściłam go stając na przeciwko wszystkich ich miny przez moment wyglądały jakby odetchnęli z ulgą.
J:jeny kochana ziemia
L;co wy wyprawiacie?
Jakby nikt nie miał zamiaru mu odpowiedzieć ,ja też bo tylko zrobiłam obojętny wyraz twarzy.
L: słucham?
Ch: słuchaj dalej
Wyminęłam go idąc do środka,za sobą słyszałam tylko jak coś powiedział
L:za pół godziny mamy zbiórkę
Przechodząc przez kuchnię przypomniałam sobie o tej paczce od Marcusa.Oczywiście wzięłam ją i zamknęłam się w pokoju licząc że wszyscy zapomną o moim istnieniu.
Otworzyłam kartonowe pudło widząc odrazu moją rękawicę .Przyda się bynajmniej nie poparze rąk.Kolejną rzeczą były zdjęcia i ubrania.Po co wysyła mi moje ubrania ,fakt że wszystko spłonęło ,ale bez przesady.
Ułożyłam ciuchy na łóżku widząc że coś jeszcze zostało.Były to srebrne kolczyki matki.Wziełam je do rąk obserwując każdy szczegół.
Głupia, przecież i tak nie jest moją matką.
Poczułam wewnętrzny smutek , który pokazuje jak bliskie osoby potrafią zranić.Przetarłam łzę nim zdążyła spłynąć .
Pójdę chociaż opłukać twarz, później może polecę do miasta.Wstałam idąc do łazienki.Lloyd
Siedzimy i czekamy aż mistrz Wu przyjdzie . Charlotte nie ma co mnie nie dziwi.Wstałem ze schodów przeciągając się
K:mistrz zawsze jest punktualny
Z: powinniśmy to sprawdzić
L:, dobra idziemy
Charlotte
Już prawie wychodziłam kiedy ten ich mistrz mnie zwołał.Poszłam za nim wchodząc do jakiegoś pomieszczenia pełnego map, planów,projektów.
Ch: dlaczego tu przyszliśmy?
On westchnął spoglądając na ekran telewizora . Leciały fakty ,a na nich jakaś barbie reporterka pokazując niebo.Niby nic dziwnego ,ale to była jakaś ogromna dziura.Jakby teleporter do innego świata
Ch: nalot kosmitów?
Powstrzymałam się od śmiechu,ale mistrzowi neo było chyba zbytnio do śmiechu bo rzucił mi gniewne spojrzenie.
W:poraz kolejny ktoś próbował wskrzesić złego Garmadon otwierając teleporter do przeklętej krainy
Ch; Garmadon?
W: mówi ci to coś?
Ch; jakiś dzieciak przestraszył się mnie i krzyknął to Garmadon powróci,albo nie to ona córka mrocznego pana
Ch: najlepsze w tym jest to że nie mam pojęcia o kim mówili
L: mistrzu już jesteśmy
W: podejdziecie
L: dlaczego nas nie zawołałeś?
W:są rzeczy ważne i ważniejsze
W:przykro jest mi to mówić ,ale ktoś próbował wskrzesić Garmadona otwierając portal do przeklętej krainy..
L:nie! Napewno nie będę z nim walczyły .Z tą misją poradzicie sobie sami
Wyszedł trzaskając drzwiami, zdenerwował się ,ale w jego głosie słyszałam jakby zaraz miał się rozpłakać.
K:co robimy mistrzu?
W: wyruszamy perłą
J:co Lloydem?
W: zostawmy go musi ochłonąć
C:co z Charlotte?
W: Charlotte nie jest tak wyciwiczona jak wy ,więc lepiej niech zostanie
Ch:mi to pasuje chociaż i tak wybieram się do miasta
W:teraz jest to zbyt niebezpieczne
Z,:to ninja go!
Zbili żołwika po czym wyszli zostawiając mnie samą
w sumie ja się cieszę .Nie muszę ich słuchać.Moją radość przerwało burczenie w brzuchu
.Poszłam do kuchni otwierając lodówkę, w końcu nikt nic nie mówił o jedzeniu.
Szkoda że moje zdolności do gotowania są równe zeru.
Przygotowanie tostów nie może być trudne.
CZYTASZ
Zrodzona z popiołu~lego ninjago
LosowePorwanie Skaylor było dopiero początkiem kłopotów.Ninja wyruszają na ratunek dziewczynie , poznając przy okazji księżniczkę z odległego Królestwa.Co jeszcze stanie im na drodze?