Rozdział 10: Z Louisem u boku, było mu łatwiej.

720 64 17
                                    

I na dzisiaj koniec. Widzimy się popołudniu (: 

Co sądzicie na razie o tej książce?


Zmarszczył brwi, kiedy obudził się w pustym łóżku. Wiedział, że Louis wyjeżdża z samego rana, ale mógł go obudzić. Przewrócił się na plecy i westchnął. Wczorajsze spotkanie z jego asystentem, przebiegło naprawdę bardzo fantastycznie. Niall miał nosa do takich ludzi. Zayn był sympatycznym chłopakiem, starym od niego o sześć lat. Sam Louis miał dwadzieścia pięć lat, więc wiedział, że nie zauważy tej różnicy wieku. Nie obchodziły go te liczby, jeśli dobrze dogadywał się z tymi osobami.

Zamknął oczy, ale zaraz usłyszał pukanie do drzwi. Krzyknął "Proszę" i niemal zakopał się w pościeli. Nie chciało mu się dzisiaj nic i cieszył się, że dzisiejszy dzień to sobota.

— Dzień dobry, Harry. Przyszedłem z twoim grafikiem. Książę Louis kazał mi cię obudzić równo o dziewiątej, aby mógł do ciebie zadzwonić z drogi. Za niedługo przyjdzie śniadanie i do obiadu mam ci dotrzymać towarzystwa. O czwartej królowa zaprasza na herbatę, a później podwieczorek w salonie.

— Dziękuję, Zayn. Wiem, że jest jeszcze wiele innych punktów dzisiaj, ale zatrzymałem się na Louisie i śniadaniu.

Mężczyzna parsknął śmiechem i kiwnął głową.

— Dziś typowe angielskie śniadanie. Książę podpowiedział mi, że takie jecie do sobotę.

— Naprawdę dziękuję Zayn. Gdyby nie ty, nie ruszyłbym się dzisiaj z łóżka i głodowałbym cały dzień — powiedział i poczuł ulgę, że wyrzucił to z siebie. — Nie ma go pewnie pięć godzin, a ja już tęsknie. To normalne?

— Dla zakochanej osoby takie zachowania są całkowicie na miejscu. Sam tak sam. Tęsknie za moim partnerem, ale jednak praca mnie wzywa. I muszę tutaj być.

Harry zmarszczył brwi i podniósł się na łokciach. Malik cały czas stał w tym samym miejscu. W jednej ręce trzymał tableta. Na twarzy miał ten sam uśmiech, który zobaczył wczoraj.

— Opowiedz mi więcej o nim.

Zayn usiadł obok niego i zaczął mówić aż nie zaczął dzwonić telefon. Harry przeprosił go, a Zayn powiedział, że pójdzie zobaczyć co ze śniadaniem oraz, że dokończą rozmowę później. Brunet był tak szczęśliwy, że mógł usłyszeć głos Louisa chociażby przez moment. Nawet jeśli narzekał on na tą kobietę, która spóźniała się godzinę. Juz trzy razy miał ochotę zabrać swoje rzeczy i wrócić do Londynu. Obiecał jednak matce, że przetrwa te spotkania (a zostało ich aż cztery) i ogłosi światu, że ma partnera. Miał czas do Gwiazdki, gdzie będą nieoficjalne zaręczyny. Na te oficjalnie musieli poczekać aż Harry skończy osiemnaście lat. Jednak, ani Louisowi, ani tym bardziej Harremu się nie spieszyło do pierwszego lutego. Było i dobrze, tak jak było. Akurat, kiedy żegnał się z Tomlinsonem, Zayn wrócił ze śniadaniem. Prawie wymsknęło mu się "kocham cię", ale w ostateczności spróbował się opanować. Przygryzł wargę i poczuł nieprzyjemny uścisk na sercu. Chciał otwarcie o tym mówić, ale nie chciał się wygłupić. Co, jeśli Louis go wyśmieje i nie odwzajemni?

Podziękował za śniadanie i zaczął jeść. Zayn w tym czasie kontynuował o swoim partnerze. Kiedy padło imię "Niall", uśmiechnął się pod nosem, na co Malik zarumienił się obicie.

— Nie wiedziałem, że Niall ma partnera. Nawet Louis nie wie.

— Jesteśmy ze sobą od prawie roku. Pracowałem wcześniej asystent prezesa w firmie, ale tym samym czasie, nie miałem tak dużo czasu dla niego. On był tutaj, ja w naszym mieszkaniu... To naprawdę było uciążliwe. I Niall mi zaproponował mi posadę tutaj. Książę się zgodził, więc nie miałem nic do stracenia. Mam tutaj blisko Nialla, pracę. Żyć, nie umierać.

— Prawda. Szkoda, że Niall musiał pojechać z Lou. Mówił mi, że jeśli się uda, to wrócą dzisiaj wieczorem. W najgorszym przypadku będzie to jutro do południa.

Nie był pewny swoich słów, więc spojrzał na swój talerz. Wszystko zniknęło.

— Mogę zadać ci prywatne pytanie? — Zapytał Zayn, a on zerknął na niego i kiwnął głową. — Jak to się stało, że ty... I książę?

— Och... Właśnie. Nie zdziw się czasami, że zamiast mnie z charakteru, jutro będzie tutaj Louis. Nie wiem, ja to wytłumaczyć, ale pewnego dnia obudziłem tutaj, w pałacu, jak Louis. A on był jako ja, w moim domu. Musimy przebywać razem codziennie, aby znowu się tak nie zamienić. Boję się, że jak on nie wróci na noc do pałacu, to znowu tak będzie... Tak samo, jak na początku. To cholernie ciężkie.

Zayn milczał. Słyszał coś już od Nialla, ale słyszeć to od osoby, która przeżyła to bezpośrednio? Sam nie wiedział, jak to jest zamienić się z kimś życiem na kilka dni. Szczególnie, że to życie było książęce. Podobno tylko rodzina królewska miała taką "opcję".

— Ubieraj się. Pójdziemy do stajni. Na chwilę wyluzujesz, zapomnisz o tym, że książę jest poza miastem.

— Jesteś wielki, Zayn.

Miał czas na przemyślenie wielu rzeczy. Kiedy trzymał wodze, a Zayn był niedaleko, odetchnął. Demon był nadzwyczajnie spokojny, jak nie on. Zawsze prosił o marchew, a dzisiaj szybko dało się go przygotować do jazdy. Harry wiedział coraz więcej i bardzo mu się to podobało. Odjechał kawałek dalej, aby nikt go nie widział. Wtedy przestał się uśmiechać i siedzieć prosto. Dotknął grzywy konia i lekko ją pogłaskał. Z każdym dniem, coraz bardziej przyzwyczajał się do tego życia. Z Louisem u boku, było mu łatwiej. Zapomniał o rodzicach i o tych przykrych sytuacjach. Nawet o szkole.

Musiał pomyśleć, jak wyznać mu uczucia. Nie mógł tak tego ukrywać. Nie był na to gotowy, ale wolał to zrobić. Przeżył już tyle porażek, więc ta jedna go nie złamie.

Może. 

What the f**k?! → larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz