Nie zabijajcie. To jeszcze nie jest to, co mam dla was (:
Harry jeszcze nigdy się tak nie stresował. Myślał, że największy stres przeżył podczas pierwszego wystąpienia przed kamerami, ale mylił się. Teraz dopiero czuł, jak jego serce wyskoczy samo z piersi i ucieknie od niego daleko. A to wszystko za sprawą Zayna, który go porządnie krył przed Louisem. Snuł się po pałacu po cichu, tak, aby nikt go nie zobaczył. Niall również był w to wmieszany. Dwie kucharki i jedna kobieta, która pomagała mu to przygotować. Była zima, więc nawet nie było mowy o pikniku, ale kto powiedział, że nie można było go zrobić w pałacu?
Zadzwonił jego telefon, przez co podskoczył. Kiedy zobaczył imię "Louis" na wyświetlaczu, myślał, że odleci na drugi świat. Wziął uspokajający wdech i przeciągnął zieloną słuchawkę.
— Hazz... Gdzie jesteś? — zapytał. — Szukam cię po całym pałacu. Nie mogę cię znaleźć.
Spojrzał na stos rzeczy, które magazynował tutaj od dwóch dni. Chciał już się wygadać, ale drzwi się otworzyły.
— Harry?
— Czy to Zayn? Gdzie ty do cholery jesteś?!
— Um, poczekasz na mnie w sypialni? Mam jeszcze trzy sprawy do załatwienia. Do godziny powinienem być przy tobie. Możemy tak zrobić? Naprawdę mam dzisiaj dużo na głowie...
— Poczekam, ale jak cię nie będzie do godziny to...
— Też cię kocham. Pa!
Rozłączył się i upewnił się, że to zrobił i rzucił telefon na stolik. Zayn podał mu torbę z laptopem i odetchnął z ulgą. Miał prawie wszystko gotowe.
— Niecierpliwi się, co nie? — zapytał, a Harry przytaknął. — Masz już wszystko?
— Myślę, że tak. Projektor już podłączyłem i rozłożyłem. Teraz tylko muszę podłączyć go do laptopa. To nic trudnego. Dziękuję, Zayn. Muszę porządnie podziękować tym kobietom. Dużo pomogły.
— Pizza też będzie o tej, o której chciałeś. To bardzo oryginalny pomysł. Louis nigdy nie był na zwykłym pikniku. Nawet jeśli on jest w takim pomieszczeniu. Zobaczysz, że aż się popłacze ze wzruszenia.
Kiwnął głową i stres z niego trochę, bardzo powoli, schodził. Słowa Zayna go trochę uspokoiły, ale nie na tyle, aby jego serce przestało tak szaleńczo bić. Uspokoi się całkowicie, kiedy usłyszy od Louisa, że naprawdę mu się to podobało. Bo musiało. I Harry nie widział innego wyjścia.
— Co masz jeszcze do załatwienia?
— Pierwsza sprawa to ten projektor. Potem muszę iść do kuchni, aby powiedzieć co i o której, mam to napisane na kartce. A potem zostało mi tylko trochę tutaj ogarnąć. Masz to pudełeczko? To też jest bardzo ważne. To musi być.
— O właśnie! Mam! Niall mi to dał jakiś czas temu.
Harry odebrał od niego pudełeczko i otworzył. W środku był delikatny łańcuszek z małą zawieszką w kształcie samolociku. Było to delikatne, bez ekstrawagancji i bez przesadnej uwagi. To też powinno się spodobać Louisowi. Był tak strasznie na siebie zły, że dopiero teraz miał czas na to, aby dać mu porządny prezent urodzinowy i świąteczny. Praktycznie miesiąc po świętach.
— Piękne. Gwarantuję ci, że wszystko mu się spodoba. Wystarczyłoby tylko jedno, ten łańcuszek czy też ten piknik. Zauważyłem, że Louis lubi takie małe rzeczy.
— Dziękuję, Zayn. Nie wiem, co zrobiłbym, gdyby cię tutaj nie było.
Podszedł do niego i mocno przytulił. Bo prawda - Zayn bardzo dużo mu pomagał. Zabierał mu czas, kiedy zostawał sam po swoich zajęciach oraz wtedy, kiedy Louis musiał załatwić swoje sprawy. W krótkim czasie stał się dla niego przyjacielem. Jedynym przyjacielem, którego miał tutaj. Niall też w jakiś sposób zaliczał się do grona przyjaciół, ale nie powierzyłby mu swoich tajemnic. Wiedział, że z blondyna była straszna plotkara i wolał nie ryzykować. A Louis? On był ponad nich. Był po prostu Louisem.
— Koniec tych czułości. Masz już pięćdziesiąt pięć minut na to, aby znaleźć się u Louisa. Daj mi tą kartkę. Pójdę im to przekazać, a ty zrób wszystko tutaj. Zadzwonię do ciebie dziesięć minut przed zakończeniem czasu, abyś jeszcze miał czas na dojście do sypialni.
Harry już chciał sypnąć jakimś żartem, ale drzwi się otworzyły. W panice schował za sobą pudełko i spojrzał na Louisa.
— Co do cholery!?
— Kurwa — jęknął Harry. — Wyjdź mi stąd w tej cholernej chwili! Zayn, powiedz mu coś! Rozwalił mi wszystko!
— Jakie czułości?!
— Louis...
— No ja się pytam, jakie czułości!? I co tutaj się dzieje? Po co to wszystko?
— Louis, al-
— Super! Nie wiedziałem, że takie rzeczy tutaj odkryję! I to są te trzy sprawy, które masz załatwić? Zajebiście.
Harry w panice spojrzał na Zayna i zobaczył tylko, jak Louis wychodzi z pomieszczenia, trzaskając drzwiami.
— Co do cholery...
Styles ruszył do przodu, ale Zayn chwycił go. Od Nialla wiedział, że gdy Louis jest zły, lepiej zostawić go samemu, aby się uspokoił.
— Puść mnie, Zayn! Muszę iść do niego. Przecież on nie może myśleć, że g-go zdradzam! Puszczaj!
Poczuł łzy, które spływały mu policzkach. Zdusił w sobie szloch i wyszarpnął się Malikowi. Pierwszy raz czuł się tak okropnie. Może powinien powiedzieć Louisowi co dla niego szykował? Chciał zrobić po prostu niespodziankę. I chciał, aby na pewno mu się to spodobało.
— Louis ochłonie. Zostaw go samego, bo powie jeszcze coś, przez co ty będziesz płakać, a on będzie żałować. Pójść do tej kuchni?
— Nie. Wszystko się zepsuło. Wyjdź Zayn. Chcę być tutaj sam.
— Ale...
— Chcę być sam, proszę. Poczekam trochę i pójdę do niego.
— Obiecujesz?
— Obiecuję.
I Zayn nie zauważył, że Harry skrzyżował palce.
CZYTASZ
What the f**k?! → larry ✔
FanfictionKsiążę Louis nie sądził, że obudzi się kiedyś w obcym łóżku, w obcym domu i... W obcym ciele. 23.03.2021 - 19.07.2021