Rozdział 25: Łzy już dawno zaschły na policzkach.

594 48 1
                                    


Cały pobyć w Australii dla Harrego był już cały zepsuty. Zaszył sie w hotelu i mimo interwencji ze strony Louisa, Zayna czy Nialla, nie chciał wyjść na krok z pokoju. Szczególnie, kiedy na policzku miał fioletowy ślad. Nie wiedział, jakiej siły ona musiała użyć, aby utworzył mu się siniak. Dopiero w nocy pozwolił sobie na płacz, kiedy miał pewność, że Louis śpi. A może nie spał? Czuł, że szatyn mocniej go przytula, ale nic nie mówił. Dał mu się wypłakać. I to kilka razy. Nienawidził tych obrazów w swojej głowie. To, jak bardzo był upokarzany przez rodziców. A teraz ponownie został, ale przez jakąś chorą na głowę dziewczynę.

Tej nocy było tak samo. Kiedy tylko Louis zasnął, wyplątał się z jego uścisku i wyszedł na balkon. Spojrzał przed siebie. Bardzo chciał powstrzymać łzy, ale nie dał rady. Coraz bardziej utwierdzało go to, że potrzebował porozmawiać z kimś, komu będzie mógł zaufać, kto będzie umiał mu doradzić i będzie bezstronny. Jay wielokrotnie mu proponowała specjalistą, ale odmawiał. Nawet Louis proponował.

Wzdrygnął się, kiedy na jego ramionach wylądował koc, a potem Louis go przytulił. Poczuł się o wiele lepiej. Louis tutaj był i nigdzie się nie wybierał. Tylko na myśl go ratowała od tego wszystkiego.

— Dlaczego nie śpisz?

— To nic takiego... Po prostu... — Westchnął. — Pamiętasz, kiedy mi proponowałeś, abym... Porozmawiał z kimś, kto się zna na tym wszystkim?

— Pamiętam. Chciałem, abyś miał łatwiej... Lepiej jest porozmawiać z kimś, kto jest bardzo obiektywny i cię nie zna. Tak jest po prostu łatwiej.

— Kiedy ona mnie uderzyła, wróciło do mnie to wszystko. Nie chcę tego. Po prostu nie chcę. A co jeśli w przyszłości wydarzy się coś podobnego? Znowu zamknę się na kilka dni? Znowu będę... płakać? — Zapytał i obrócił się w stronę Louisa. — Chcę się z tym pogodzić, zapomnieć i żyć normalnie. Zobacz, jutro rano mamy samolot, a ja nawet nie mam ani jednego zdjęcia stąd. A bardzo chciałem zobaczyć Operę. Ty byłeś sam na tej ceremonii. Jeszcze te plotki o niej...

— Plotki zostały już naprostowane, skarbie. O nie nie trzeba się martwić. A co do zdjęć, jeśli będziesz chciał kiedyś tutaj przyjechać, ja nie widzę problemu. Tak samo, jak rozmowa ze specjalistą. Jeśli czujesz się dobrze z tym, aby rozmawiać z psychologiem o swoich problemach, to też jest w porządku. Poszukamy jakiegoś dobrego, jak tylko wrócimy do Londynu, dobrze?

Kiwnął głową i westchnął. Łzy już dawno zaschły na policzkach. Louis też poczuł się lepiej, kiedy zauważył poprawę Harrego. Odetchnął z dużą ulgą.

— Chodź, pójdziemy się położyć. Jest środek nocy. Jak nie będziesz mógł zasnąć to może coś obejrzymy... A najwyżej prześpimy się w samolocie.

— Nie, nie. Idź spać, Lou. Proszę... Ja też pójdę. Obiecuję, że zasnę.

Zasnął dopiero nad ranem, dwie godziny przed pobudką. Starał się nie pokazywać tego, jak było był zmęczony. Zayn od razu to wychwycił i chciał podpytać Harrego, co się stało, ale nie mógł go złapać samemu. A jak Louis od niego odszedł, to zasną krótko po wylocie. Louis zadbał o to, aby miał koc i lekko rozłożył siedzenie, aby nie był w prawie prostej pozycji. Porozmawiał jeszcze z Niallem na temat lekarza dla niego i podkreślił trzy raz, że ma być to tak bardzo dyskretne, jak tylko się da.

— Co się stało Harremu? — Zapytał Zayn. Denerwowało go to, że nie wiedział, co się z nim działo. — Nie chcę męczyć Harrego, więc...

 — Zayn...

— Mów. Muszę wiedzieć.

Louis przewrócił oczami, ale powiedział mu o tym, jak bardzo Harry to przeżywał. Malik również potwierdził, że rozmowa ze specjalistą będzie odpowiednia i na pewno pomoże mu zrozumieć co nie co, a najważniejsze, że być może pogodzi się ze wszystkim. Na pewno byłoby mu łatwiej w kolejnych latach życia. A przede wszystkim, może na rozprawie nie byłby tak rozchwiany emocjonalnie. Tomlinson doskonale wiedział, że Harry już teraz się stresuję tym wszystkim, a do tego pozostał miesiąc. Może parę rozmów z lekarzem przed tym wszystkim, też mu da jakieś oparcie.

Chciał obudzić go dopiero przed posiłkiem. Nie był głupi i zdawał sobie sprawę, że nie spał w nocy, tylko może godzinę czy dwie nad ranem. Znał go już na tyle, że widział, kiedy był zmęczony.

— Harry skarbie...

— Dzień dobry książę...

Spojrzał na tą samą stewardesę, która tylko denerwowała Harrego.

— Proszę o zmianę obsługi. Dziękuję.

— Hmm? — Mruknął Harry i westchnął. — Co się stało?

— Zaraz stewardessa przyniesie coś do zjedzenia — powiedział i poprawił koc, który mu sie zsunął. 

— Tylko nie ta wkurzająca?

— Już poprosiłem o zmianę.

— Dziękuję, kocham cię, ale chcę jeszcze pospać.

Louis tylko zaśmiał się i pozwolił mu jeszcze na odrobinę snu. 

What the f**k?! → larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz