Rozdział 2: Artykuł dwadzieścia pięć w kodeksie karnym.

904 78 3
                                    

Rozdziały będą się pojawiać nieregularnie. Będę pisała je na bieżąco, tak jak było w MB. 


Harry był przerażony, kiedy stanął przed swoim domem. Zacisnął usta i po prostu szedł. Niall stanął przy nim i ścisnął jego ramię. Chciał mu dać tym wsparcie.

— Zobacz, czy Louis czasami czegoś nie napisał. Wiesz, jaki on jest. Zmienia plan sto tysięcy razy.

Przewrócił oczami, ale wziął telefon do ręki. Oczywiście, że nie wiedział, jaki jest Louis. Skąd on miałby wiedzieć, jaki jest książę? Naprawdę kompletnie nie wiedział nic o rodzinie królewskiej. O ironio. Stanie stał się przez krótką chwilę księciem. 

Na szczęście nie było żadnych wiadomości. Louis nic nie zmienił, więc mogli działać. Czuł coraz większe przerażenie tym, że musiał zapukać do drzwi, a potem być tak jak Louis. Zacisnął usta i po prostu to zrobił. Niall chciał mu dać jeszcze jakieś rady, ale drzwi się otworzyły. Kobieta wyglądała na zaskoczoną. Zobaczył jej lekko rumianą twarz. Zawsze tak miała od alkoholu.

— K-książę?

— Przyszedłem porozmawiać w sprawie państwa syna. Proszę wybaczyć, ale wproszę się — powiedział i zanim zdążyła zaprzeczyć, wszedł do środka. Pociągnął za sobą oczywiście Horana. Skrzywił się na widok butelek czy tego okropnego odoru. — Gdzie pani syn?

— Wiedziałam, że ten gówniarz coś nawywijał! Jest u siebie na górze. Harry! Natychmiast na dół! — Krzyknęła, a potem spojrzała na nich. — Co takiego zrobił?

— Artykuł dwadzieścia pięć w kodeksie karnym. Chodzi o znęcaniu się nad osobą nieletnią, w tej sprawie dzieckiem. Sprawa wpłynęła już do moich rodziców. Pani wraz z małżonkiem natychmiast uda się, oczywiście pod eskortą, do pary królewskiej.

Spojrzał w stronę schodów, a tam stał Louis. Z torbą. Uśmiechnął się, widząc zszokowaną minę swojej matki. Czuł się bardziej pewny, kiedy zobaczył jak Louis kiwa głową w uznaniu. Z jeden strony czuł się pewny w tym wszystkim, ale wolał już uciec z tego miejsca. Nie kojarzyło mu się dobrze. Wiedział, że pewnie Louis będzie nalegać na mieszkanie w pałacu. Sam powiedział, że nawet jak wszystko wróci do normy, to kiedy oni nie będą obok siebie - ponownie to wróci. A on wolał unikać takiego stresu. Miał nadzieję, że to był ostatni raz. Miał tylko siedemnaście lat. Nie szczególnie się nadawał na partnera przyszłego króla. Szczególnie on.

— Jesteś gotowy, Harry? Dwójka moich ochroniarzy bardzo chętnie zaprowadzi twoich rodziców w odpowiednie miejsce, a my musimy już jechać. Teraz.

Zerknął na niego i starał się ukryć smutek, kiedy zobaczył tego siniaka. Westchnął. To się po prostu nie działo.

— Niall, zaprowadzisz Harrego do samochodu? Pewnie jest w szoku.

Obrócił się na pięcie i minął dwóch mężczyzn. Sam usiadł w samochodzie i czekał na pozostałą dwójkę.

Louis w tym czasie zszedł po schodach i spojrzał po raz ostatni na tą kobietę. Pokładał wielką nadzieję, że nigdy więcej jej już nie zobaczy. Nieszczególnie mu się do tego spieszyło. Jedynie Harry będzie musiał stanąć na wysokości zadania. Louis zamierzał walczyć o to, aby mógł zostać w pałacu. Jego matka poprze decyzję. Szczególnie, kiedy tylko on wyprowadzi się inaczej - wrócą do tej sytuacji, w której teraz są.

— Chodź. Książę Louis wydaje się trochę... Nieswój tutaj — powiedział do niego, a później spojrzał na mężczyzn w garniturach. — Król i królowa są już powiadomieni o tym, kto ich odwiedzi.

Nie mógł się powstrzymać i obrócił się w stronę matki bruneta. Uśmiechnął się z wyższością i strzelił sobie mentalną piątkę, kiedy twarz kobiety wyrażała tylko zaszokowanie. A Tomlinson bardzo postara się, aby dostali najwyższy wymiar kary.

— Dobrze sobie poradził — powiedział i oddał torbę do bagażnika. — Nie wiem, za ile wrócimy do normalności. Mam nadzieję, że to góra kilka dni. Muszę zadzwonić do babci. A jak rodzice?

— Twoja mama już coś czuje. Złapała nas w drodze do samochodu. Wypytywała się o różne rzeczy, ale Harry tylko podał jej papiery, które zwinąłem z twojego gabinetu.

Przewrócił oczami i wsiadł do samochodu. Pod oknem, po drugiej stronie, siedział Harry. Czuł, że jest zmęczony całą tą sytuacją. On sam chciał wrócić do swojego ciała, ale pewnie będą musieli trochę poczekać.

— Podaj mi telefon Harry. Muszę zadzwonić do babci i zapytać się, jak długo to potrwa i co musimy zrobić, aby wszystko wróciło na stare tory.

Kiwnął głową i podał mu urządzenie. Było mu strasznie głupio, kiedy patrzył sam na siebie. I to nie było lustrzane odbicie.

— Dziwie się czuję. To nie jest normalne. Dlaczego nikt wcześniej nie słyszał o takich przypadkach? — Zapytał zanim Louis przyłożył telefon do ucha.

— Tylko osoby z rodziny królewskiej tak mają. Nie wiem od czego to zależy. Zaraz się pewnie dowiem. Jednak czekają jeszcze na ciebie parę zadań zanim wrócimy do normalności.

— Jakie?

— Ty jesteś teraz mną, a ja tobą. Sprawa twoich rodziców jest na mnie, więc nie musisz się o to martwić. Ale ty... Musisz powiedzieć mojej matce prawdę. O tym, że jestem gejem i nie potrzebuję żadnych księżniczek.

Uśmiechnął się, kiedy zobaczył przerażenie Harrego. Sam mógł to zrobić jednak wolał wystawić go na próbę.

— Oszalałeś? Nie zamierzam tego mówić! To jest twój problem! Nie mój.

Dojechali do pałacu w ciszy. Louis tylko rozmawiał z babcią, która na początku była bardzo zdziwiona, a potem bardzo chętnie opowiadała wnukowi, co powinni zrobić. Była bardzo szczęśliwa, że następca tronu miał już partnera. To znaczyło, że jest już gotowy na objęcie tronu. Jednak Harry musiał być do tego przygotowany. Louis wiedział, jak bardzo dużo przed nim postawi. Jednak wiedział, że Harry zrobi to. Stanie na wysokości zadania i pokaże się do najlepiej strony. Liczył na niego.

Samochód stanął, a Harremu wyskoczyło prawie serce. Spojrzał na ogromny pałac i poprawił włosy. Wziął głęboki wdech i wysiadł z samochodu jako ostatni. Niall zaczął ich prowadzić w stronę wejścia i liczył na wielkie szczęście. Nie chciał nikogo spotkać, a tym bardziej rodziców Louisa. Jednak miał strasznego pecha. W połowie drogi zobaczył parę królewską i był gotowy już zawrócić i pobiec w drugą stronę, ale mocny chwyt Louisa go zatrzymał.

— Louis! Wszędzie cię szukałam! Wyszedłeś tak nagle. Co się stało? Kto to jest?

— Um... To jest Louis w moim ciele, ja jestem Harry. Niall, zaprowadź mnie do pokoju, a Louis niech to odkręci! — powiedział szybko i widząc zaskoczoną minę blondyna tylko przyspieszył kroku.

— Harry!

— Jak jesteś taki mądry, że mi kazałeś takie sprawy załatwić, to teraz ty mówisz! 

What the f**k?! → larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz