Rozdział 39: Toskania?

520 45 4
                                    

Jesteście gotowi na koniec? ( ͡° ͜ʖ ͡°)


— Powiesz mi gdzie lecimy?

— Nie powiem.

— No powiedz! 

Harry pochylił się w jego stronę i nie przejmował się nawet tą cholerną stewardessą, która nadal była na tym pokładzie samolotu. Dlaczego jeszcze jej nie wyrzucił? 

— To jest niespodzianka, kochanie. A niespodzianek się nie wyjawia, ale na pewno ci się spodoba.

Usiadł na fotelu i założył ręce na krzyż. 

— Nie kochasz mnie już — powiedział. — Ja chcę wiedzieć.

— Kocham cię, ale ci nie powiem. To są nasze przedwczesne wakacje. Potem po ślubie pojedziemy na miesiąc miodowy, to obiecuję ci, że nam wybierzesz miejsce. 

Harry kiwnął głową i odpuścił sobie ten temat. Może i wydusiłby z niego, gdzie jadą, ale opcja że wybierze miejsce na miesiąc miodowy wydawała mu się naprawdę. Nie zauważył tej blondynki, która za wszelką cenę chciała zwrócić uwagę jego narzeczonego. Stanęła niedaleko ich z koleżanką, której też się nie podobało to, że książę miał chłopka.

— Toskania jest taka piękna...

Louis podniósł gwałtownie głowę i spojrzał na nie wściekły. Harry też się tym zainteresował.

— Toskania? Jedziemy do Włoch?

— Poczekaj Harry, bo ktoś właśnie zasłużył na zwolnienie.

Zanim Styles zdążył zareagować i powiedzieć cokolwiek, szatyn wstał i poszedł do nich. Harry nawet nie słuchał tego, co on im mówił. Wiedział, że to nie były za przyjemne rzeczy, a on potem nie chciał mieć na sumieniu tych dwóch kobiet, które zostały zwyzywane i na dodatek zwolnione.

Kiedy Louis wrócił i zadowolony z siebie usiadł na fotelu, Harry parsknął śmiechem.

— No i z czego się śmiejesz?

— Ich miny były kozackie. A teraz mów! Toskania?

— Ptaszki mi wyćwierkały, że lubisz słońce... A Włochy są słoneczne. Szczególnie jak jest się na jachcie .. Na morzu?

— Jacht? — zapytał i mina mu zrzedla. — Mam wejść na jakąś metalową puszkę?

— Jechty są bezpieczne. Zobaczysz, że ten jest piękny. Mamy w sypialni przeszkloną jedną ścianę...

— Wiedziałem! Chcesz mnie tam zabić!

— Rozgryzłeś mój plan. Jaka wielka szkoda. I co ja teraz zrobię? Muszę wymyślić inny — powiedział i zaśmiał się. — Naprawdę to wygląda pięknie. Będziemy tylko my. Całe dwa tygodnie. A potem będziemy musieli wrócić. A potem w lipcu...

— Nie mogę się doczekać lipca. A co będzie po ślubie? Co z tymi kobietami...

— Zostały wybrane cztery. Dwie ode mnie, dwie od ciebie. Jakoś w czerwcu będą przechodzić testy psychologiczne i potem zobaczymy, które zostały. Moja mama jest dalej za dwójką jednocześnie. Oczywiście zajmie się nimi niani-

— Niania? Louis...

— Tak. A co myślałeś? Każde dziecko z rodziny królewskiej...

— Jeśli ma urodzić się moje dziecko, wolałbym, aby nie zajmowała się nim obca kobieta, Louis. Podejrzewam, że... Będę chciał dać mu tyle miłości, ile tylko mogę. Ze względu na to, jacy byli... Była moja matka. I chcę oddawać go bądź ją pod opiekę niani. Nie zrozum mnie źle, ale po prostu...

Przerwał, przypominając sobie o swojej matce i o tym, że Louis z nią rozmawiał.

— Harr-

— Rozmawiałeś z nią? Co powiedziała?

Louis westchnął i przytaknął. Tylko co miał mi powiedzieć? Sam nie wiedział, czy to wszystko była prawda. Dlaczego miała być kłamać? Jaki miałaby w tym interes? Harry i tak musiał zostać w pałacu. A za kilka dni kończył osiemnaście lat i ona nic nie mogła zrobić. Miał tylko nadzieję, że nie będzie aż tak bezczelna, aby teraz walczyć o jakiekolwiek prawo do Harrego.

— Rozmawiałem... Nie wiem, czy chcesz to wiedzieć.

— Chciałbym. I tak za pół godziny będziemy lądować. Nawet to co mogę usłyszeć, nie zepsuje mi humoru. No proszę.

— Dobrze. Nie wiem, czy mogę ją tak nazwać, ale twoja mama... Urodziła cię, mając piętnaście lat. Anne była od niej o dziesięć lat starsza. Twoja babcia nie pozwoliła jej, aby się tobą zajęła. Anne zgodziła się być rodziną zastępczą... Już miała wtedy męża i... Starali się o dziecko, ale niestety im się nie udawało.

— Dlaczego potem nie odzyskała tych praw? Dlaczego o to nie walczyła?

— Kiedy się pokłócili... To tak, chodziło o ciebie i twoje wychowanie, tak jak mówiłeś i ona ci pisała. Podobno starała się i radziła się prawnika, ale nie miała dowodów, że oni źle cię traktują. Mieszkaliście wtedy w Homles Chapel. Po tej kłótni oni z tobą wyjechali. Nikt nie wiedział, gdzie byliście.

— Skąd ona wiedziała gdzie teraz jestem i skąd miała mój numer? Ja myślałem, że mam go... I po prostu ona się do mnie nie odzywała... Albo zmieniła numer. Cokolwiek.

— Zobaczyła cię ze mną na zdjęciach w internecie. Napisała do Zayna. A on dał jej twój numer. Było to kilka tygodni temu. Odważyła się napisać dopiero wtedy, kiedy dostała to wezwanie.

I ta informacja naprawdę mu nie zepsuła humoru. Po prostu wiedział, że sam musiał z nią porozmawiać. Nie mógł traktować jej tak matki. Nie miał jej za złe tego, że to jej siostra go wychowywała.

— Nie zepsułem ci humoru?

— Nie. Po prostu muszą z nią porozmawiać. Muszę się sam dowiedzieć.

What the f**k?! → larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz