Rozdział 35: Tego też nie liczyłem. Ty pewnie wiesz lepiej.

520 41 5
                                    

A ten na lepsze spanie. Do zobaczenia jutro! xxx


Dla pewności, Harry odczekał pięć minut. Zostawił telefon i pudełeczko z prezentem na stoliku, gdzie był nierozpakowany laptop. Przygryzł wargę i otworzył drzwi. Rozejrzał się, a kiedy zobaczył, że teren był czysty - ruszył w stronę sypialni. Musiał tam znaleźć Louisa. Nie było innego wyjścia.

Nie pomylił się. Słyszał mały hałas, który dochodził ze sypialni. Otworzył delikatnie drzwi, patrząc najpierw co tam się dzieje.

— Rozumiesz to Niall!? Kurwa! Zayn i Harry! Jakieś pierdolone czułości! 

— Louis, ale wysłuchaj mnie, do choler-

— Gdyby tylko nie więź przeznaczonych, już dawno nie było go w tym pałacu. Kurwa, dałem się tak nabrać. Ciekawe, ile razy się pieprzyli. Ode mnie zawsze uciekał, kiedy chciałem... Kurwa. Nie wierzę. Jestem takim idiotą. Dlaczego ty jesteś taki spokojny?! Zayn się z nim na bank pieprzył. Przecież to twój chłopak! Musisz coś z tym zrobić!

— Czy ty możesz mnie do cholery posłuchać?! Jesteś takim frajerem, wrzeszcząc na mnie! Harry się z nikim nie pieprzył. O ile uprawiał seks, to tylko kurwa z tobą, dupku! I wiesz co? Dobrze, że Harry to wszystko teraz słyszy. Zayn pomagał mu tylko zorganizować dla ciebie niespodziankę. Taki mini spóźniony prezent urodzinowy i świąteczny. Byłem nawet dzisiaj odebrać twój prezent. A Harry pewnie dziękował za pomoc. Mi jeszcze nie zdążył. A wiesz jaki jest Zayn, musi mieć wszystko jak w zegarku.

— Jak to słyszy?

Harry odsunął się od drzwi. Nie wiedział, czy to dobrze, że został przyłapany na podsłuchiwaniu, czy nie. Ruszył w przeciwną stronę niż w tę, z której przyszedł. Zdążył zniknąć za zakrętem, zanim Louis pojawił się na korytarzu.

— Stał przy drzwiach. Najwidoczniej zabolały go te oszczerstwa — powiedział Niall i wepchnął z powrotem szatyna do pokoju. — Jesteś takim, kurwa, dupkiem! Harry kazał ci czekać na siebie tutaj. Miał do skończenia ostatnie rzeczy i przyszedłby po ciebie. Zepsułeś to i jeszcze oskarżyłeś go o to, że się pieprzył z Zaynem!

— J-ja...

— I wiesz co? Jest mi go szkoda. Wydał swoje ostanie oszczędności, aby zapłacić sam za ten prezent, bo nie chciał nic brać od ciebie. Przecież na spokojnie, mogłem zapłacić twoją kartką. I tak jej nigdy nie sprawdzasz. Idę go poszukać, a ty jak się stąd ruszysz, to naprawdę nie ręczę na siebie. I nie będzie mnie to obchodzić, że za mniej niż pół roku zostaniesz pieprzonym królem tego kraju!

Harry w tym czasie, wrócił do tego pomieszczenia i zaczął wszystko składać. W pewnym momencie, nie wiedział czemu, ale wybuchł płaczem. Kochał tak bardzo Louisa, że te oskarżenia naprawdę mocno go zabolały. Spojrzał na okno, gdzie zobaczył płatki śniegu. Uśmiechnął się delikatnie i podszedł tam. Kochał zimę. Mógł wtedy poczuć się ponownie jak małe dziecko, które nie było świadome wielu rzeczy. Przypomniał sobie o rozprawie, która miała się odbyć za cztery dni.

— Skarbie?

Wyprostował się, słysząc głos Louisa. Zacisnął usta i nie odezwał się ani słowem. Nie zamierzał mu się z niego tłumaczyć. Niall i tak mu powiedział pewnie wszystko. Musiał iść do Horana, podziękować mu za pomoc w (zepsutej) niespodziance.

— Harry...

Dotknął jego ramienia, a Harry strzepnął jego rękę.

— Ja...

— Chcesz mi powiedzieć, ile razy może pieprzyłem się z Zaynem? Bo wiesz, nie liczyłem. 

— Harry...

— Albo ile to razy cię z nim zdradziłem, chodząc na potajemne, pałacowe randki? Tego też nie liczyłem. Ty pewnie wiesz lepiej.

— Wiem, że wysunąłem pochodnie wnioski i...

— Nie obchodzi mnie to. Bardzo mocno mnie to zabolało. Tam na stoliku leży dla ciebie prezent. Pizza też przyjedzie za jakiś czas. Taka jak lubisz. A teraz możesz wyjść.

— Nie wyjdę — powiedział pewnie. — Wysłuchaj mnie, proszę. Ja wiem, że to było bardzo głupie... Po prostu...

— Czy dałem ci kiedykolwiek, jakikolwiek znak, że mógłbym cię zdradzić? Bardzo cię kocham. Bardzo. Nawet nie ma słów, aby wyrazić tego, jak bardzo. A ty... A ty mówisz takie rzeczy. 

— Przegiąłem. Wiem. Ja po prostu się boję, że znajdziesz sobie kogoś innego... W końcu znalazłeś się w pałacu tak naprawdę przez przymus. Każdego dnia się boję, że powiesz mi kiedyś... że znalazłeś sobie kogoś innego.

— Jesteś naprawdę głupi. Co mam zrobić, abyś uwierzył mi w to, że naprawdę cię kocham? Nigdy cię nie zdradzę. Dziękowałem Zaynowi, że mi pomógł. Zrobił wiele rzeczy. Nawet ukrywał to przed tobą. Niall tak samo. Obaj mi pomogli. Sam nie dałbym radę tego ogarnąć.

Louis przytulił się do Harrego. Potrzebował tego, aby ten również go przytulił. Był o niego cholernie zazdrosny i bał się tego, że ktoś mu odbierze Harrego. Naprawdę szczerze się zakochał i wiedział, że to jest ten jedyny. I tutaj nawet nie miała nic wspólnego więź. Tak po prostu było.

— Miałem w planach, abyśmy zjedli tutaj obiad, a potem na kolację pizzę. Obejrzelibyśmy jakiś film... Albo i dwa? Albo nawet trzy. Dałbym ci to pudełeczko, przepraszając, że prezent otrzymujesz dopiero teraz.

— Przepraszam. Spieprzyłem to.

Harry jedynie się uśmiechnął i wzruszył ramionami. Po chwili też go przytulił, przez co Louis trochę odetchnął.

— Spierdoliłem to wszystko. Kurwa, jestem taki beznadziejny.

— Nie jesteś beznadziejny. Rozłożysz koce, a ja podłączę rzutnik do laptopa? Jeszcze chyba się to da uratować...

— Co?

— Rób co mówię inaczej cię stąd wyrzucę.

What the f**k?! → larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz