Rozdział 74

57 2 0
                                    

Perspektywa Jamesa

Te cztery dni minęły bardzo szybko. Dlatego też po śniadaniu wraz z Narcyzą, Luną, synkami i wnukami przeniosłem się do posiadłości. Gdzie mieliśmy poczekać aż wszystko się skończy. Po zachowaniu chłopców. Było widać że ci wiedzą że coś się dzieje, ponieważ moi synkowie cały czas mi się przyglądali. A wnukowie nie mogli spokojnie spać. Co potwierdzało moje przepuszczenia. Tak samo jak i Cyzie. Mam tylko nadzieje że nie będzie jednak tak źle. Ale wiem że nigdy nic nie wiadomo. Z powodu że chłopcy odziedziczyli po mnie geny. O czym nie raz wypominają mi moi mężowie oraz synowie. A ja dobrze o tym wiem. Mam tylko nadzieje że wszystko pójdzie zgodnie z planem, ponieważ nie chcę aby komuś się coś stało. A w naszym przypadku nigdy nic nie wiadomo. 


Perspektywa Harry'ego

Gdy szedłem z Draconem to poczułem że chłopcy z moim ojcem przenieśli się w posiadłości. Gdyby nie Draco to bym na pewno upadł. Mój brat ze swoim chłopakiem od razu na mnie spojrzeli. Na co ja że to nic złego. I że wyjaśnię to w dormitorium co też uczyniłem, ponieważ moi kuzyni również zauważyli moje dziwne zachowanie. Ale gdy wyznałem o co chodzi. To się uspokoili. Przed wyjście mojego brata poprosiłem go o rozmowę. Dlatego też zostaliśmy sami bo Draco też wyszedł żeby nam nie przeszkadzać.


Rozmowa

Harry: jesteś wściekły

Blaise: o co mam być wściekły

Harry: o to że z Draco nie będziemy brali udziału w walce

Blaise: nie jestem

Harry: jak to

Blaise: wolę żeby moi bratankowie byli wychowywani przez swoich rodziców niż byli sierotami

Harry: rozumie

Blaise: cieszę się 

Harry: myślałem że jest o to wściekły

Blaise: aleś skąd

Harry: teraz to wiem

Blaise: cieszę się 

Harry: wiem o tym

koniec rozmowy


Perspektywa Blaise

Młody nie wie że ja też wraz z Ronem nie będę walczył. Dowie się w posiadłości. Rodzice bali się że Albus może przepuścić atak na posiadłości. I ojcowie woleli się upewnić że nikomu się nie stanie i wraz z Ronem, Orionem, Charlsem i Olivierem miałem się również przenieść do posiadłości. Mam nadzieje że reszta nie będzie wściekła, ponieważ nie wiedziała o tym planie. Oprócz dyrektora, Ministra i kilku osób. Żeby ci nie będą się kłócili, ponieważ dobrze wiedziałem że by to uczynili. Z tymi myślami wraz z innymi udałem się na Błonie aby udawać że nie wiem o dzisiejszym ataku. Bo inaczej ci by się wycofali. A tego właśnie nie chcemy. A tak przynajmniej będą mieli niespodziankę.


Perspektywa Lavender

Wszystko idzie zgodnie z planem. Nikt ze szkoły niczego się nie spodziewa. Szkoda tylko że nie wiedziałam że jestem w błędzie. O czym miałam się później przekonać, ponieważ do ataku może dojść w każdej chwili. A ja wraz z innymi nie wiem dokładne o której godzi. I to mnie trochę denerwuje. Ale wiem że nie mogę tego pokazać bo inaczej wszystko się popsuje. 

Pan śmierci - część druga (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz