Rozdział 40

73 3 0
                                    

Perspektywa Jamesa

Czas do świąt minął szybko i co za tym idzie już jutro miała się odbyć Wigilia. Aż dziwne że Albus nie planował żadnego innego ataku. Po tym jak jego plan się nie udał. Moi mężowie śmiali się że do końca roku kalendarzowego jeszcze trochę pozostało. A ja dobrze wiedziałem że mają niestety rację. Chociaż nie chciałem się do tego za bardzo przyznać. Ale ci i tak znali odpowiedź co śmieszyło mojego brata i szwagrów. Ale co się dziwić. 


Perspektywa Harry'ego 

Wczoraj wysłałem swojego chłopaka i brata na siłownie aby móc ze spokojem spakować prezenty dla swojego chłopaka i brata. Ale coś mi się wydaje że ci wiedzą o co chodziło. O czym przekonałem się dzisiaj gdy Draco poinformował mnie że już się nie może doczekać prezentu. Na co ja że rózgi. A mój brat się z tego śmiał. Na co ja do nie go że też dostaniesz i za karę dostałem kilka klapsów. Muszę przyznać że mi tego trochę brakował. Wczoraj dowiedziałem się jak wyglądała kara Rona i że ten nie mógł używać żadnej maści i eliksiru przeciwbólowego. Jakoś mi nie było go żal. Ale nie wiedziałem czemu. Gdy przestałem o tym myśleć to przypominały mi się słowa lekarza że będziemy mieli bliźniaki. Od razu oznajmiłem że to wina mojego chłopaka. Na co ten ze wie o tym. A jutro wyznamy o tym reszcie.


Perspektywa Dracona

Nie wiem jakim sposobem udaje nam się ukryć wiadomości o płci dziecka. Ale coś mi się wydaje że będzie wesoło. Ale co się dziwić. Już się nie mogę doczekać reakcji innych. Ale tego się dowiemy jutro. Gdy przestałem o tym myśleć to ze swoim chłopakiem udałem się na spacer aby odetchnąć świeżym powietrzem. Chociaż najchętniej bym z nim inaczej spędzał czas. Ale nie mogę, może się nawet okazać że bliźniacy urodzą się w marcu. Najważniejsze aby byli zdrowi. A reszta się ze mną zgodziła. Po jakimś czasie wróciliśmy do posiadłości. Okazało się za za chwile  zostanie podany obiad


Perspektywa Jamesa 

Po obiedzie wraz z innymi upewniałem się że wszystko jest gotowe. Okazało się że tak. Co mnie najbardziej cieszyło. Ale co się dziwić. Po jakimś czasie gdy się upewniliśmy że wszystko jest to młodzież wyszła na świeże powietrze a ja z innymi rozmawiałem o tej całej sytuacji z Albusem. Która nie była zbyt ciekawa. Ale i tak wiedziałem że to właśnie my wygramy. Ale co się dziwić. Po jakimś czasie młodzież wróciła. Dlatego też my udaliśmy się do jadalni na kolację a później spać. Coś mi mówi że u Albusa nie jest zbytnio ciekawie ale co się dziwić. Jak zawsze może być gorzej. Z takimi myślami poszedłem spać. 

Pan śmierci - część druga (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz