Rozdział 29

84 7 0
                                    

Perspektywa Jamesa 

Przez dwa tygodnie nic się nie wydarzyło. Co mnie zaskoczyło, ponieważ jest połowa listopada a Dumbledore nie zaplanował żadnego ataku. Może jest chory. Gdy oznajmiłem to swoim mężom. To ci się ze mnie śmiali. Ale jakoś się im nie dziwiłem. Ale tylko przez chwile, ponieważ po jawiła się sowa z prorokiem i okazało się że Albus chciał się wczoraj dostać do kilka skarbców.  Jako niby ich właściciel. A okazało się że dane skarbce już nie istnieją. Co spowodowało złość i próbował zaatakować ludzi znajdujących się w banku co mu się nie udało. I musiał się ewakuować. A ja nie mogłem wraz z mężami ze śmiechu. Ale nie trwało to długo, ponieważ ci musieli się udać na lekcje. 


Perspektywa Harry'ego

W drodze do sali eliksirów poczułem że ktoś mnie cały czas obserwuję. Po chwili się do wiedziałem kto i to mi się właśnie nie za bardzo podobało. Tak samo jak i Draconowi. Który od razu mnie do siebie przytulił. I tak weszliśmy do sali. A wujek Steve zachowywał się jakby to było normalnie zjawisko. Ale co się dziwić. Jak mi się wydaje że ten wie co miało miejsce i wszedł tak jakby w naszą grę. Dlatego też z uśmiechem słuchałem na lekcji


Perspektywa Lavender

Byłam wściekła z powodu tego co miało miejsce, ponieważ takiego czegoś akurat się nie spodziewałem. Gdybym wiedziała wcześniej to na pewno bym dziadkowi odradziła pójścia do banku. Ale po chwili przestałam o tym myśleć, ponieważ w końcu musiałam coś wymyślić aby Potter z innymi wiedzieli na co stać Albusa. Skąd że nie wiedziałam że pewne osoby wiedzą że my mamy jakieś plany i znowu będą się pilnować i wszystko popsuć. Ale co się dziwić. 


Perspektywa Dracona

Oprócz tej akcji z Lavender nic więcej się nie wydarzyło. Co mnie cieszyło i udaliśmy się na ostatnią lekcję walkę zbrodnią. Chociaż mój chłopak mnie i resztę obserwował. A ja w nagrodę ćwiczyłem z własnym ojcem który nie miał lekcji i zgłosił się jako mój partner. Co śmieszyło mojego chłopczyka. Ale co się dziwić. Po skończonej lekcji udaliśmy się na obiad. Po którym spędziliśmy trochę czasu razem odrabiając esej. Gdy skończyliśmy to okazało się że mamy jeszcze trochę czasu. Dlatego też zacząłem całować swojego chłopaka. A temu się to od razu jak zawsze spodobało i mi się całkowicie poddał. Ale co się dziwić. Jak zawsze mogło być gorzej. A reszta miała podobne zdanie co ja. Ale to się zmieni. Po jakimś czasie udaliśmy się na kolację a później spać. 

Pan śmierci - część druga (zakończona)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz