21. Wszystko przed Wami

148 15 8
                                    

Witajcie ;) Bardzo mi przykro, że musieliście tyle czekać na kolejny rozdział. Mam jednak nadzieję, że nadal tu jesteście oraz, że nowa część przypadnie Wam do gustu. Może nowa postać również ;D

Pozdrawiam wszystkich czytelników, w szczególności niecierpliwą Weronikę ;* VerKinn Dziękuję, że przypominasz o sobie, od razu mi lepiej że świadomością, że mam dla kogo pisać ;)

************************

Rozdział 21.

- Mat, mówię do ciebie! - dociera do mnie kobiecy głos. Podążam wzrokiem za dźwiękiem i zauważam najpierw wściekle różowe paznokcie, potem czerwoną koronkę, a na końcu skrytą za toną tapety twarz Iwony.

- Czego chcesz? - nie silę się na uprzejmości. Jestem w pracy od kilku godzin, lecz myślami nadal siedzę w domu. W miejscu, gdzie jeszcze niedawno trzymałem w ramionach włoską piękność i nie marzyłem o niczym innym niż robić to już do końca swych dni. Co się ze mną dzieje?

- Deska shotów na wczoraj dla loży czerwonej. Co z Tobą Mat? - czepia się Iwona, ale totalnie zlewam jej słowa i ton. Wykonuję jednak swoją pracę, bo nie mogę sobie pozwolić na komfort rzucenia tego gówna w diabły. Jeszcze nie. Nalewam alkohol do kieliszków w rekordowym tempie, a blond cizia postukuje sztucznymi pazurami w bar. Wkurwia mnie to na maksa, ale tym razem odpuszczam.

- Ktoś tu się chyba zakochał. - rzuca na odchodne, lecz mój morderczy wzrok skutecznie kończy jej głupie gadki. Posyła mi jednak przez ramię pełen zadowolenia uśmiech. Niech ją szlag!

Ona się myli. Nie zakochałem się. Tym razem nawet nie tknąłem Veroniki. No może tknąłem, trochę, ale nie pieprzyłem się z nią. Tylko się całowaliśmy, może czasem moje ręce lekko zbłądziły, ale nie spałem z nią. Nie żebym nie chciał, ale nie mogłem tego zrobić.

Mimo palącego pragnienia by zatopić się w jej słodkości, za każdym razem, gdy tylko dawałem się ponieść, jakiś głos w mojej głowie odzywał się nieproszony i studził mój zapał.
To nie był nasz czas. Nie miałem prawa do niej. Ona w dalszym ciągu należała do Tomka. Ale już niedługo. Tak przynajmniej obiecała. Po tym wszystkim nie może zostać żoną gościa, który... Kurwa!

Ale powiedziała, że go kocha. Że jest dla niej idealny. Że daje jej to co powinien.

Ale nie to, czego ona naprawdę potrzebuje. Nie to czego ona pragnie. A pragnie mnie.

I niech mnie szlag trafi, jeśli ja nie pragnę jej równie mocno.
Przy niej mój świat nabiera kolorów. Jest jak tęcza, promień światła, który odmienia moje życie. Moja nadzieja.
Nie wiem dokąd nas to zaprowadzi, nie wiem czy tego nie pożałuję, ale jednego jestem pewien na sto procent. Nigdy bym sobie nie wybaczył gdybym się nie przekonał. Gdybym teraz odpuścił.

- A właśnie, na śmierć zapomniałam. - odzywa się po powrocie do baru Iwona. Brzmi na podekscytowaną i wręcz trzęsie się z oczekiwania na moją reakcję na jej słowa. Aż się boję, co takiego zaraz rzuci. - Szukała Cię tu wczoraj jakaś laska. - urywa, bo chyba naoglądała się jakichś durnych seriali i myśli, że w ten sposób zbuduje napięcie. Udaję, że złapałem przynętę.

- Jaka laska? - pytam cierpliwie, choć to nie jest normalne, by ktokolwiek o mnie rozpytywał, zwłaszcza w tym miejscu.

W pierwszej kolejności przychodzi mi na myśl Veronica, ale przecież moja wczorajsza nieobecność w pracy była spowodowana wycieczką do Łodzi, o której notabene próbuję zapomnieć. Tak czy owak, to nie mogła być ona. A więc Joasia.

- Taka mała, chuda, raczej płaska. Nic szczególnego. - opis nie jest zbyt pochlebny, ale niewiele odbiega od rzeczywistości, oczywiście poza tym ostatnim, Joasia jest wyjątkowa. I ładna. Na swój własny, bardzo niewymuszony sposób.

Matowy ChłopiecOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz