Rozdział 1

531 31 0
                                    

Siedzę w swoim pokoju i szyję nowy garnitur dla Mobiusa. Poprosił mnie o niego więc się zgodziłam. Nagle mój komunikator zawibrował. Wzięłam go z szafki do ręki. Popatrzyłam na ekran.

"Chodź tu szybko. Potrzebuję cię"

Zaskoczyłam się trochę. Nigdy nie potrzebował mojej pomocy, a teraz nagle mnie wzywa. Przebrałam się z legginsów i koszulki na koszulę i kobiece spodnie od garnituru. Związałam włosy w warkocz i teleportowałam się do siedziby. Mobius omało co nie dostał zawału kiedy mnie zobaczył.

- Nie strasz tak. - zaśmiał się i już po chwili znajdowaliśmy się w zupełnie innym czasie.

- Francja? - mój kompan pokiwał głową. Kiedy oglądaliśmy martwe ciała żołnierzy Mobius porozmaiał z jakimś chłopcem, który dał mu opakowanie gumy z przyszłości, a niedługo potem wróciliśmy do TVA.

Szliśmy korytarzem, aż nie dostaliśmy powiadomienia by przyjść na salę sądową. Wyczarowałam mój szkicownik z ołówkiem i popędziłam za Mobiusem. Weszliśmy do środka i usidliśmy na jakiejść ławce. Nie bardzo słuchałam o czym gadała Ravonna i jak się okazało Loki Laufeyson. Ciemno skóra zapytała czy przyznaje się do zarzuconych mu czynów, poczułam ukłucie z tyłu głowy i zobaczyłam niewyraźny obraz. Byłam tam ja i Ravonna kiedy mnie chyba sądziła. Zaczęłam brać głębokie wdechy by się uspokoić. Czarnowłosy zaczął mówić, że mają nie właściwą osobę i tego typu rzeczy, ale ja kompletnie się odcięłam. Wróciłam do świata rzeczywistego kiedy zabierali zielonookiego. Wstałam i przez przypadek zrzuciłam szkicownik powodując, że każdy na mnie spojrzał. Szybko podeszłam do Ravonna'y.

- Zostaw go, przecież prawie codziennie zdarzają się takie sytuacje. - szepnęłam, a kobieta zaczęła odmawiać. Nagle do dyskusji włączył się Mobius. We dwójkę udało nam się ją przekonać. Podeszłam do bruneta i chwyciłam go za ramię by go puścili. Jeden ze strażników chwycił go mocniej i popatrzył na mnie wrogo.

- Za bardzo się tu rządzisz Dzieciaku. - wycedził przez zęby, a ja odwróciłam wzrok i zabrałam od nich Lokiego. Mimo, że minął rok to dalej boli. Miałam wrażenie, że bożek popatrzył na mnie z troską, współczuciem i zrozumieniem. Pokręciłam głową by odgonić niedorzeczne myśli. W windzie Mobius zaczął rozmawiać z Laufeyson'em. Po kilku minutach dotarliśmy do pomieszczenia przesłuchań.

- To miejsce wygląda jak sala egzekucji. - parsknęłam na słowa bruneta.

- Sala egzekucyjna tak nie wygląda. - powiedziałam przez śmiech. Usiedliśmy w krzesłach a ja znów zaczęłam projektować. Do pewnego stopnia się wyłączyłam. Ogarnęłam się, kiedy spostrzegłam kilka obrazów wyświetlanych przez projektor. Między innymi to jak Loki zabija mężczyznę na jakimś bankiecie i uśmiecha się gdy widzi przerażenie ludzi. Widziałam to wszystko już raz, ale znowu czuję się źle oglądając to. Mobius powiedział, że Lokiemu sprawia przyjemność krzywdzenie i zabijanie ludzi. Mimo wszystko nie uważałam go za złego. Potem pokazała się scena gdzie przez bożka, jego matka została zabita. Patrzyłam otępiała na wyświetlany obraz, aż do pokoju nie wszedł jakiś strażnik i nie kazał Mobiusowi iść z nim. Po wyjściu starszego mężczyzny Loki otworzył dłoń w której znajdował się specjalny pilot i przeniósł się gdzieś indziej. Na spokojnie wstałam z miejsca i pomaszerowałam w kierunku biura. Wiedziałam, że Loki zechce użyć Tesseractu, ale w siedzibie jest on bezużyteczny. Znalazłam biurko Casy'ego gdzie Kłamca groził mu by odzyskać kostkę. - Spokojnie Laufeyson, daj mu tą kostkę Casy. - oboje popatrzyli na mnie. Zielonooki z niedowierzaniem, a Casy uśmiechnął się zdenerwowany. Otworzył szafkę w wózku, wyciągnął kostkę i podał Lokiemu. Czarnowłosy uśmiechnął się i odetchnął z ulgą, ale tylko do czasu. Kiedy zajrzał do szafki zobaczył kilkanaście kamieni.

- Kamienie Nieskończoności? - zapytał zbity z tropu. Pokazałam Casy'emu by odszedł co od razu uczynił.

- Tak, dostajemy je hurtowo. Niektórym służą jako przyciski do papieru. - zielonooki wstał. Chwyciłam go za rękaw i pociągnęłam na środek pomieszczenia.

- Czy to jest najpotężniejsza siła? - popatrzył na mnie, a ja się tylko oddałam spojrzenie. Usłyszałam z dość bliskiej odległości kroki strażników. Teleportowałam nas do tej samej sali gdzie wcześniej zaprowadził nas Mobius. Pokazałam by usiadł na krześle co uczynił. Sama usiadłam przy projektorze i zaczęłam przewijać sceny z życia Laufeysona. Najpierw pokazałam mu scenę śmierci matki. Widziałam w jego oczach łzy. Chwyciłam go za dłoń by miał świadomość, że nie jest sam. Kolejną scęną była ta kiedy Odyn przed śmiercią mówi, że kocha swoich synów. Coraz trudniej było powstrzymać mężczyźnie łzy. Potem scena w windzie na jak to ja mówię " Planecie niechcianych". Thor mówi, że miał nadzieję iż jego brat będzie dobry, że będą walczyć ramię w ramię. Kolejna projekcja to moment na Bifrost kiedy Thor, Loki i Valikiria walczą ramię w ramię podczas Ragnaroku. Potem pokazuje się rozmowa Psotnika i syna Odyna o tym, że może nie jest taki zły za jakiego się uważa. Spojrzałam na Lokiego i spostrzegłam, że się uśmiecha przez łzy. Następnie pokazałam mu, jak ten drugi on poświęcił swoje życie by uratować brata. Podczas tego nagrania mój towarzysz wstał z krzesła i podszedł bliżej projekcji. Na tym skończył się dokument. Loki zaśmiał się i spojrzał na mnie kątem oka. - Chwalebny cel. - powiedział. W tym samym momencie ktoś wszedł do środka.

- Co cię tak śmieszy? - zapytała Łowca B-15.

- Całokształt. - nawet nie wiem kiedy zaczęli ze sobą walczyć. Kiedy Loki założył jej obrożę i zaczął się posługiwać pilotem by móc robić z nią co chce, miałam ochotę wybuchnąć śmiechem. Kiedy za sprawą użądzenia wysłał ją gdzieś indziej podeszłam do niego. Po jego policzku płynęła samotna łza którą starłam. Popatrzył mi w oczy i uśmiechnął się blado. Usiedliśmy pod ścianą.

Anomalia i WariantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz