Znaleźliśmy się w latach 90 w Ameryce. Ludzie patrzyli na nas dziwnie, ale nie obchodziło nas to. Loki i Mobius popatrzyli na mnie, ale kiedy zielonooki na mnie spojrzał to nic nie powiedział i zaczerwienił się. Nie wiedziałam dlaczego, ale postanowiłam nie myśleć nad tym. W drodze na miejsce do którego zmierzaliśmy, Mobius i jakiś Łowca zaczęli przepytywać czarnowłosego. Dotarliśmy do namiotu i zaczęliśmy się rozglądać.
- C-20 zniknęła. - powiedziałam śmiertelnie poważnym głosem. Miałam wrażenie, że innych przeszły ciarki przez mój ton głosu.
- Zaczął brać zakładników? - nawet nie wiem kto zapytał. Nie słuchałam wywodów reszty tylko myślałam nad tym samodzielnie. Branie zakładnika przecież nie miałoby sensu.
"Chyba, że chce dostać odpowiednie informacje."
Ta myśl wybudziła mnie z transu. Podniosłam wzrok do góry i zobaczyłam jak wszyscy wychodzą, a Loki stoi jak kołek. Popatrzył na mnie, a ja pokazałam mu byśmy poszli za resztą. Kiedy wychodziliśmy nie odzywaliśmy się do siebie.
Wróciliśmy do TVA. Mobius pokierował się do gabinetu Ravonna'y, a ja i Lokers poszliśmy za nim. Usiadłam na kanapie przed drzwiami do gabinetu, a Loki zajął miejsce obok mnie. Machnęłam ręką i pojawiła się na mnie za duża bluza i dżinsy z dziurami. Bożek popatrzył na mnie dziwnie.
- Dlaczego twoja moc tu działa?
- Sama chciałabym znać odpowiedź na to pytanie. Wiem tylko, że to miejsce osłabia mi moje moce. Tak jak agenci TVA. - pokazałam na moją szyję gdzie miałam przyczepiony przedmiot, który też mocno mnie osłabiał. - Tak czy siak chciałabym wiedzieć, tak jak chciałabym wiedzieć kim jestem. - widziałam, że nic nie zrozumiał, więc postanowiłam mu wytłumaczyć. - Podobno każdy pracownik TVA jest tworzony przez Strażników Czasu, ale nie rozumiem jednego. Dlaczego stworzyli mnie jako piętnastolatkę? Dlaczego mam moc, w momencie kiedy żaden inny pracownik TVA nie posiada takowej? I dlaczego ostatnio kiedy byłam świadkiem twojej rozprawy, to pojawił mi się w głowie niewyraźny obraz z niby mojej rozprawy? - czarnowłosy przetwarzał wszystko co powiedziałam. - Nie ufam im, już nie. Chcę się dowiedzieć kim jestem naprawdę. - te dwa zdania powiedziałam ciszej, ale on je usłyszał. Resztę czasu przesiedzieliśmy w ciszy. Po jakiś dziesięciu minutach wstałam i w tym samym czasie z pomieszczenia wyszedł Mobius. Gwizdnął na Kłamcę by wstał, co uczynił i od razu zaczął się tłumaczyć z tego co stało się na misji. - Wybacz Loki, że ci przerwę, ale chciałabym coś powiedzieć. - oboje popatrzyli na mnie. - Wariant Lokersa chce wyciągnąć informacje z C-20. - oboje próbowali wszystko poukładać sobie w głowach. Po kilku sekundach Mobius zszedł na inny temat kiedy weszliśmy do biblioteki.
- Potrzebujemy twojej unikalnej "Loki perspektywy". Możliwe, że coś przeoczyliśmy.
- Jesteście idiotami, więc na pewno coś przegapiliście. - parsknęłam śmiechem. - No może ewentualnie ona by się domyśliła. - pokazał na mnie palcem, więc posłałam w jego stronę piękny uśmiech, który odwzajemnił. Mobius tylko pokręcił głową.
- Tu masz wszystko na temat sprawy. Sprawdź to wszystko. Mam dla ciebie trik. Udawaj, że od tego zależy twoje życie. - siwowłosy mówił z typowym dla siebie luzem w głosie.
- A nie zależy? - oboje na mnie spojrzeli, a ja tylko spuściłam wzrok.
- My idziemy coś zjeść. - Staruszek wziął mnie za ramię i wyszliśmy z biblioteki zostawiając Lokiego. Czułam się z tym źle, bo to nie było do końca w porządku, ale akurat ja nie mam nic do powiedzenia. Przeszliśmy kilka korytarzy, aż nie trafiliśmy na stołówkę. W tym samym czasie Ravonna ją opuszczała, a Mobius nie mógł przestać na nią patrzeć. Zachichotałam i poszłam w kierunku baru. Wzięłam naleśniki, szklankę soku pomarańczowego i czerwone jabłko. Mobius wziął sok w kartoniku, sałatkę i grzanki czosnkowe. Usiedliśmy przy stole, a ja popatrzyłam na mojego partnera w pracy.
- Czyli ty i Renslayer. - na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Nie mogę powiedzieć, że ją lubię, ale akceptuję wybory przyjaciela.
- Nie wiem o czym ty mówisz. - podniosłam brwi i zrobiłam pobłażliwą minę. Postanowiłam nic nie mówić i zaczęłam jeść moje naleśniki. Kiedy miałam zacząć jeść jabłko, a Mobius miał się już zająć sałatką, do pomieszczenia wbiegł Loki. Usiadł na krześle obok mnie i zabrał moje jabłko, przekroił je i zjadł jedną połowę.
- Ukrywa się w apokalipsah. - popatrzyliśmy na czarnowłosego jak na dziwadło, ale po chwili doszłam do wniosku, że to może być prawda.
- Jakich apokalipsah? Było ich miliony. - pytanie Mobiusa miało dużo sensu, bo każde z nas chciałoby wiedzieć. - Poza tym, dlaczego akurat w apokalipsah? - Loki postanowił wytłumaczyć o co chodzi.
- Przypuśćmy, że twoja sałatka to Asgard. - wziął posiłek siwowłosego i postawił przed sobą. Powstrzymywałam się przed wybuchem śmiechu.
- To nie Asgard, to mój lunch. Chciałem zjeść tą sałatkę. - patrzył tęskno na swoje jedzenie.
- Powiedzmy, że zbliża się Ragnarok, więc mogę robić co chcę, bo to niczego nie zmieni. - Loki totalnie zignorował Mobiusa i kontynuował. - Mogę na przykład zrzucić Hulka z Bifrostu. - zaczął sypać sól do sałatki.
- Sól to Hulk? - głos mojego przyjaciela był trochę zdenerwowany. Widziałam, że zrobił minę obrażonego dziecka.
- Albo, mogę podpalić pałac. - teraz pieprz poszedł w ruch.
- Nie, stop. Przestań palić pałac. - dusiłam się swoim śmiechem, co Laufeyson zauważył i posłał mi uśmiech. Dalej sypał sól i pieprz do sałatki. Powstały na niej takie białe i czarne plamy po przyprawach.
- Nie ważne co bym zrobił, bo... - chwycił kartonik po soku, ale ten okazał się pusty. Podszedł do jednego ze stołów. Traf chciał by przy nim siedział Casy. Loki powiedział, że musi pożyczyć kartonik z sokiem i wrócił do nas. - Nie ważne co zrobię, bo to i tak nic nie zmieni. Ragnarok nadejdzie, a Surtur zniszczy Asgard. - przechylił kartonik i wylał do sałatki sok. Teraz to już się nie powstrzymałam gdy spojrzałam na Mobiusa. Wybuchnęłam niekontrolowanym śmiechem.
CZYTASZ
Anomalia i Wariant
Short StoryKsiążka na podstawie serialu Loki. Kiedy Bóg Kłamstw trafia do TVA poznaje dziewczynę, która rozumie go dużo lepiej niż ktokolwiek inny. Po niedługim czasie zaczyna czuć do niej coś, czego nigdy nie czuł. Staje się ona jego jedyną słabością, której...