Rozdział 26

96 14 1
                                    

Siedzimy w jakimś opuszczonym domku, trochę wyniszczonym. Przepraszam, nie siedzimy, ja stoję trochę dalej i patrzę na Pustkę. W końcu jak to się mówi, co za dużo to nie zdrowo, a w moim przypadku, im więcej ludzi tym mocniejsze odruchy wymiotne. Niedawno Mobius opowiedział mi o wydarzeniu Nexus, moim i Lokich. Podniosłam dłoń do góry, ciągnęła się za nią smuga zielonej mgły. Można powiedzieć, że lała się z niej strumieniami i w połowie drogi do ziemi znikała. Sypały się z niej też złote iskry. Ciągle myślałam i do głowy nasuwały mi się trzy pytania. Czy przeżyje? Czy nam się uda? I ostatnie, to które równie mocno zaprzątało mi głowę, co zrobię gdy nam się uda? Jeśli Ravonna nie kłamała, to moja oś czasu istnieje, czy powinnam wrócić? Chyba nie, w końcu nikogo tam nie mam. Ale jest tam Karo, wujek Adrian. Co z tego jak ich nawet nie pamiętam. Może zostanę z Sylvie lub Lokim? Tylko czy oni by tego chcieli, w końcu jestem tylko nastolatką, która wplątała się w to wszystko przez przypadek. Przerażała mnie wizja śmierci, niepowodzenia, ale też przyszłego życia, nawet nie byłam w stanie sobie go wyobrazić. Ciągle w głowie siedziała mi myśl, że jestem Anomalią. Jak mam być szczera to dopiero teraz byłam w stanie o tym pomyśleć. Nie powinnam była się urodzić, nie mam nikogo, komu by na mnie zależało. Oczywiście, był Mobius, jednak to trochę inna sytuacja. Z mojej dłoni przestała wydobywać się mgła. Teraz drżały mi, może z zimna, może przez to, że miałam ochotę płakać.

"Zbyt wiele razy już płakałam."

Zacisnęłam ręce w pięści i zagryzłam dolną wargę.

- Klaudia. - odwróciłam głowę do tyłu i zobaczyłam za sobą Sylvie, patrzyła na mnie ze zmartwieniem, ale nic nie powiedziała. - Magik chce z tobą pogadać. - skinęłam na nią głową i poszłam poszukać Lokiego. Znalazłam go po około pięciu minutach. Siedział na trawie na górce, a ja usiadłam po jego lewej stronie podpierając się o jego ramię. Panowała wokół nas trochę niezręczna cisza.

- Mobius nie jest taki zły, co? - uśmiechnęłam się słabo, a on ciągle patrzył w przestrzeń.

- Albo tak dobry. - popatrzyłam na niego. - Myślę, że dlatego się dogadujemy. - popatrzył na mnie kątem oka. - Zresztą tak jak my, ja jestem ten gorszy, ty ta lepsza. - zaśmialiśmy się.

- Razem tworzymy zgrany zespół. - skinął na moje słowa głową.

- On troszczy się o ciebie, bardziej niż o kogokolwiek innego. - westchnęłam bezgłośnie na jego uwagę.

- Mam wrażenie, że przez mój wiek, nieważne kto, nieważne kiedy, każdy chce się mną opiekować. - popatrzyliśmy sobie w oczy, a po sekundzie zrobiło się trochę niezręcznie, jeszcze nigdy czegoś takiego nie miałam. Widziałam jak lekko drży mu ciało.

- Jest zimno. - potarł swoje ramię dłonią.

- Mhm. - skinęłam, bo ta sytuacja była dla mnie serio niezręczna. Z pomocą magii na jego ramionach pojawił się kocyk w jego ulubionych kolorach (chyba wiadomo jakich). - Przecież jesteś Lodowym Olbrzymem. - mój głos był mocno rozbawiony. Spojrzał mi w oczy z uśmiechem.

- Mogę wyczarować dla ciebie kurtkę, jeśli chcesz. - pokręciłam głową na boki.

- Możesz wyczarować mi nowy strój, w wielu miejscach jest już poobcierany i porozdzierany. - znów zapanowała cisza. Nie wiem od czego jest zależne, by była ona niezręczna, a chwilę potem przyjemna. Zagryzłam na chwilę wargę. - Więc...Mobius i jego teoria o...

- Racja, racja. O naszym wydarzeniu Nexus. - od razu mnie poparł.

- Sylvie też tam była. - mruknęłam cicho, nie wiem czy mnie usłyszał, możliwe, że tak i poprostu zignorował moje słowa. - To totalna bzdura, prawda?

Anomalia i WariantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz