- Nie mam zamiaru tracić czasu na przeszukiwanie was, skoro faktycznie ktoś was nauczył magii. - miałam ochotę prychnąć, bo tak naprawdę TVA niczego mnie nie nauczyło o mojej mocy.
- Mnie matka. - Loki był ewidentnie dumny z tego, a ja usiadłam na kokardkę i nie chciałam się nadmiernie angażować w tą wymianę zdań. Mam wrażenie, że z każdym z nich mam dobry kontakt, ale oni ze sobą nie i muszą jakoś to naprawić.
- Jaka była? - na pytanie Sylvie popatrzyłam na Lokersa z zainteresowaniem.
- Była.. - zastanowił się chwilę. - Królową Asgardu. Była dobrą, przyzwoitą osobą. - tu popatrzył na mnie. - Trochę była jak ona. - oboje przenieśli na mnie swoje spojrzenia.
- Czyli przerażona, nie wiedząca co robi i szukająca swojego prawdziwego ja? - zapytałam go przekręcając głowę w bok. Pokręcił głową ze śmiechem.
- Każdemu chciała dać szansę, troszczyła się o wszystkich. - blondynka cicho parsknęła.
- Napewno była twoją matką? - Lady nie przestawała się delikatnie uśmiechać.
- Istotnie, nie była. Adoptowała mnie. - podkreślił. - Wybacz, jeśli zepsułem niespodziankę. - uderzyłam go łokciem w rzebro.
- Nie. Wiem, że jestem adoptowana. - miałam ochotę się zaśmiać, gdy tylko zobaczyłam minę Lokersa.
- Co? Powiedzieli ci? - niedowierzał.
- Pewnie, a tobie nie? - ona też była zaskoczona.
- Jemu nie powiedzieli, sam się dowiedział. - odparłam za bruneta.
- Po jakimś czasie. - wszyscy popatrzyliśmy na siebie nawzajem, ale na mnie patrzyli przez dłuższy czas.
- No co? To, że jesteście swoimi Wariantami, nie znaczy, że wszystko was łączy. Są rzeczy z przeszłości, czy charakteru które was różnią. - wzruszyłam ramionami. - Może w takim razie opowiesz jaka była twoja matka. - zaproponowałam blondynce.
- Ledwo ją pamiętam. - wszystkich teraz robi mi się żal, tak tylko zauważyłam. - To tylko urywki wspomnień.
- Wiem co czujesz, ja też jej nie pamiętam. - uśmiechnęłam się smutno do kobiety. Przez chwilę trwała przyjemna cisza.
- Gdy byłem mały... - popatrzyłam zamglonym spojrzeniem na Kłamcę. - ..pokazała mi magiczne sztuczki. - niewidocznie się uśmiechnęłam do niego. - Przemieniała kwiat w żabę, albo robiła pokaz fajerwerków nad wodą.
- Musiało być ciekawie. - szepnęłam prawie bezgłośnie.
- Wydawało mi się to niemożliwe, ale mówiła, że będę mógł tak robić, bo...będę umieć wszystko. - moje kolana znalazły się pod brodą. Otoczyłam moje nogi rękami i patrzyłam na Lokiego tak jak Sylvie. Miałam ochotę znów płakać. Chyba jedna łza się wydostała, bo syn Laufeya wytarł ją kciukiem. - Pokazać wam przykład? - pokiwałyśmy głowami. Rozłożył dłoń, a z niej zaczęły strzelać małe fajerwerki. Uniosłam moją rękę i prubowałam dotknąć jednej, ale jak łatwo się było domyśleć, nie mogłam jej złapać. Zaśmiałam się z mojej własnej głupoty.
- Nieźle. - szybko powiedziała bogini, a ja znów oplotłam dłonią moje nogi. Uśmiechnął się i zacisnął dłoń w pięść, a fajerwerki zniknęły.
- Zawsze chcemy by takie osoby w nas wierzyły. - stwierdził wzdychając bezgłośnie.
- I chyba wierzy. - ja i Sylvie znów powiedziałyśmy w tym samym momencie.
- Wierzyła. - spuścił wzrok udając niewzruszonego.
- Dalej wierzy, możesz być tego pewny. - zamilkłam na chwilę i układałam sobie w głowie co jeszcze chciałam powiedzieć. - Zawsze w ciebie wierzyła, wierzy i będzie wierzyć, bo mimo, że nie płynie w was ta sama krew, to ona cię wychowała i pokochała jak własne dziecko. - przez kolejne kilka minut brunet myślał nad moimi słowami, a blondwłosa patrzyła w jakiś punkt bez celu. - Gdzie nauczyłaś się tych swoich... - nie wiedziałam jak skończyć.
CZYTASZ
Anomalia i Wariant
Short StoryKsiążka na podstawie serialu Loki. Kiedy Bóg Kłamstw trafia do TVA poznaje dziewczynę, która rozumie go dużo lepiej niż ktokolwiek inny. Po niedługim czasie zaczyna czuć do niej coś, czego nigdy nie czuł. Staje się ona jego jedyną słabością, której...