Rozdział 4

325 29 3
                                    

Loki patrzył na nas dumny z siebie i z szerokim uśmiechem.

- Na co tak właściwie patrzę? - pytanie Staruszka mnie załamało. Loki próbował go przekonać byśmy udali się do jakiejś apokalipsy by przetestować jego teorię, a Mobius był temu przeciwny. Mówił, że nie będzie ryzykował dźgnięciem ostrzem w plecy.

- Nigdy bym nie dźgnął kogoś w plecy. To nudna forma zdrady. - zarzekał się Laufeyson.

- Loki przestudiowałem każdy moment twojego życia. Zdradzałeś innych co najmniej 50 razy. - akurat tym razem muszę się zgodzić. Czarnowłosy patrzył na nas przez chwilę pustym spojrzeniem.

- Nigdy więcej tego nie zrobię. - podniósł ręce przy mówieniu tego. Prychnęłam śmiechem. Bożek posłał mi karcące spojrzenie.

- Ja tam myślę, że ma rację i warto to sprawdzić. - na te słowa zielonooki przestał patrzeć nie mnie karcąco, a uśmiechnął się do mnie. Mobius westchnął i kiwnął głową. Wszyscy wstaliśmy i poszliśmy gdzieś, gdzie nikt nas nie zobaczy. Mobius otworzył przejście i znaleźliśmy się w 79 roku w mieście Pompeja we Włoszech. Miejsce to miało za kilka minut zostać zniszczone przez erupcję wulkanu. Mobius chciał sprawdzić teorię Kłamcy w beznadziejny sposób.

- Czy możesz udawać ćwierkanie ptaka? - złapałam się za głowę, a Loki popatrzył na niego z niedowierzaniem.

- Ćwierkanie ptaka? - nie mógł w to uwierzyć tak samo jak ja. Niewiele myśląc pobiegłam w kierunku ludzi. Asgardczyk podążył moim śladem. Laufeyson wypuścił na wolność kilka kóz krzycząc :

"Bądźcie wolni moi rogaci przyjaciele! Bądźcie wolni!"

Ja w tym czasie zniszczyłam kilka "straganów" z jedzeniem. Loki mówił mieszkańcom, że za chwilę umrą, a oni patrzyli na nas jak na idiotów. Chwilę później zaczęliśmy przewracać kosze a w międzyczasie doszło do erupcji wulkanu.

- Niesamowite. - skomentował mój przyjaciel od spraw.

- I właśnie w takich miejscach bym się ukrywał.

Wróciliśmy do TVA, a Mobius od razu pokierował się do centrum dowodzenia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wróciliśmy do TVA, a Mobius od razu pokierował się do centrum dowodzenia.

- Ukrywa się w apokalipsah. - powiedział jak tylko przekroczył próg pomieszczenia.

- Nie ma za co. - skomentował Loki, a moja twarz rozpromieniła się delikatnie. Nie wiem jak ten Wariant to robi, ale ciągle mi poprawia humor.

- Są to katastrofy naturalne, których nie da się zatrzymać i przeżyć. - skierowałam swoje słowa do wszystkich w pomieszczeniu. Bożek stanął obok mnie.

- Ile takich mamy? - Mobius wziął z biurka mnóstwo teczek i podszedł do nas.

- Nie wiem. Dowiemy się. - pokierowaliśmy się spowrotem do biblioteki. Usiedliśmy na krzesłach i zaczęliśmy przeglądać papiery dotyczące katastrof. Spędziliśmy nad tym kilka godzin. W tym czasie Loki zdołał nawet zasnąć i to nie byle jak. Jak na złość musiał położyć się na mojej ręce i ją teraz do siebie przytula! W końcu udało mi się wyciągnąć moją dłoń z niewoli, ale czarnowłosy zaczął mamrotać coś niezadowolony. Czytając papiery zaczęłam głaskać go po głowie i bawić się jego włosami, na co przestał mamrotać. Mobius popatrzył na to dość dziwnie, ale nie dziwię mu się. Po upływie dwóch godzin miałam ochotę ziewać co pięć sekund, siwowłosy powoli zasypiał, a nasz kolega dalej był zajęty drzemką. - Klaudia, obudź go. - ziewną pod koniec zdania. Trzepnęłam Laufeyson'a delikatnie w głowę na co ten otworzył oczy i zaczął się rozglądać na boki. Razem wstaliśmy z krzeseł i poszliśmy do stołówki. Dwójka moich znajomych usiadła na krzesłach, a ja pokierowałam się do baru. Wzięłam trzy kawy i wróciłam do moich kompanów. Postawiłam przed każdym z nas kubek z cieczą i posłodziłam swoją. Wzięłam dużego łyka napoju krzywiąc się przy tym niemiłosiernie i starając się nie kaszleć. Mobius popatrzył na mnie jak na kosmitę.

- Przecież nienawidzisz kawy. - przypomniał siwowłosy, a Loki popatrzył na nas trochę dziwnie.

- To jest jeden z tych momentów w których bez kawy nie wyrobię. - westchnęłam i znów wzięłam łyka znienawidzonego przeze mnie napoju. Tym razem nie dałam rady i zaczęłam kasłać. Agent TVA zaczął się śmiać, a Loki delikatnie poklepał mnie po plecach. Skinęłam mu głową i odstawiłam kubek na stół. Loki wziął łyka napoju tak samo jak Mobius. Wszyscy po jakimś czasie wypiliśmy kawę, a ja bez przerwy miałam skrzywioną minę. - Nienawidzę kawy. - na moje słowa oboje się zaśmiali. Dołączyłam do nich po kilku sekundach. Loki zapytał Mobiusa o ulotkę na jego biurku na temat skuterów wodnych. Ten zaczął mu wszystko tłumaczyć, jak bardzo chciałby takowy posiadać, kiedy go stworzyli i nie tylko. W tym samym czasie przed moimi oczami pojawił się obraz. Siedziałam na skuterze wodnym i płynęłam. Za mną siedział mężczyzna o platynowych włosach, a na brzegu patrzyła na nas kobieta o włosach do połowy białych i do połowy czarnych. Skojarzyło mi się to z moimi pasmami włosów. Wróciłam do rzeczywistości na słowa Lokiego o tym, że Mobius nazwał go małym, wystraszonym chłopcem. W sekundę w mojej głowie pojawiło się rozwiązanie.

- Jesteś naprawdę bystry. - mówiąc to wstałam i poklepałam bożka po ramieniu. Pokierowałam się do drzwi wejściowych.

- Wiem. - usłyszałam za sobą niepewny głos czarnowłosego. Oboje szli za mną, a ja zmierzałam do miejsca gdzie przechowujemy rzeczy powiązane z różnymi sprawami. Po przegrzebaniu kilku półek w końcu znalazłam gumy które chłopiec w kościele dał mojemu przyjacielowi. Kablooie, bo tak nazywały się gumy z tego co sobie przypominam zostały stworzone w 2047 roku, a w 2051 przestali je produkować.

- Co znalazłaś? - popatrzyłam na siwowłosego zdziwiona. - Widziałem ten twój błysk w oku. Zawsze się pojawia gdy rozgryziesz coś, nad czym mocno główkowałaś. - uśmiechnęłam się delikatnie do niego. Cieszę się, że go mam i nie muszę mu czegoś mówić by zrozumiał o co chodzi. Mimo różnicy wieku jest wspaniałym przyjacielem dla kogoś takiego jak ja.

- Kablooie czyli te gumy były tworzone od 2047 do 2051 roku. Wydaje mi się, że w którejś z tych osi czasowych może się ukrywać.

- Gumy? - głos Lokiego był przepełniony zaciekawieniem.

- W Asgardzie nie macie słodyczy? - pytanie Mobiusa mnie rozśmieszyło.

- Mamy orzechy i winogrona. - prychnęłam śmiechem na słowa Asgardczyka. 

Anomalia i WariantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz