Rozdział 7

303 26 2
                                    

Chwilę później znalazłam się w TVA. Spojrzałam raz na Lokiego i pobiegłam przed siebie. Bożek podążył za mną. W naszych dłoniach pojawiły się sztylety które wyczarowałam. Po kilku sekundach stanęliśmy przed windą która prowadzi do Strażników Czasu. Lady Loki jak to ją nazwałam załatwiła już strażników. Laufeyson wyszedł przede mnie tak jakby chciał mnie chronić.

- Mam parę pytań. - zaczął mówić, a kobieta popatrzyła na niego z politowaniem.

- Nie masz nic innego do roboty? - jej głos był obojętny, nie lubię gdy ludzie go używają.

- Aleś ty nie uprzejma Lady Loki. - moje słowa zwróciły na mnie jej uwagę. Prawie że nie widocznie się do mnie uśmiechnęła.

- Na pewno jesteś Lokim? - bożek nie był przekonany. Teraz to my staliśmy plecami do windy, a blondynka stała przed nami.

- Stoicie mi na drodze. - popatrzyła na nas z przymrużonymi oczami.

- To ty nam stoisz. - po tych słowach Loki zaatakował ją. Niestety nie docenił przeciwniczki i mogło się to dla niego źle skończyć. Teraz to kobieta stała obok mnie, a ja nie ważyłam się ruszyć. Chciałam by mi pomogła, a walcząc nie uda mi się jej przekonać. - Moglibyśmy współpracować. - zaproponował mężczyzna. Jego kobieca wersja prychnęła i go kopnęła. - Ale widzę, że brakuje ci wizji. - położył sobie rękę na klatce piersiowej mówiąc to. Poszła w kierunku windy przed którą stałam. Postanowiłam pomóc Kłamcy i złapałam ją za ramię. Chciała zaatakować mnie ostrzem, ale nie udało jej się przez mój refleks. Skończyło się na tym, że stała do mnie tyłem, a ja jej wykręcałam ręce. Loki już chciał mówić, że i tak dotrze do Strażników Czasu, ale nie pozwoliłam mu na to.

- Nie chcę z tobą walczyć, potrzebuję twojej pomocy. - popatrzyła na mnie dziwnie. W jej oczach mogłam zobaczyć, że nie chce zrobić nic złego, ale nie miałam pewności. Czarnowłosy przejął ode mnie kobietę, a ta wyrwała mu się od razu. Skończyło się na tym, że oboje mieli już sobie na wzajem przyłożyć z prawego sierpowego. Usłyszałam czyjeś kroki, więc odwróciłam głowę w ich kierunku. Przed nami stała Ravonna z dwoma agentami. Trzymali pałki kasujące. Blondynka chwyciła bruneta i przystawiła mu miecz do gardła. Trochę się przestraszyłam, ale zachowałam spokój.

- Zbliżcie się, a go zabiję. - wysyczała przez zaciśnięte zęby. Renslayer popatrzyła na nią z politowaniem.

- Śmiało. - słowa sędziny mnie zaskoczyły. Rzuciła się na nas, przestraszyłam się, więc czas spowolnił. Loki zabrał swojej kobiecej wersji komunikator i otworzył przejście pod nami. Wszyscy troje spadliśmy sama nie wiem gdzie. Upadłam na nogi, ale mnie przez to trochę zabolały, więc mocą złagodziłam ból. Loki i Lady Loki spadli na plecy. Popatrzyłam w swoje prawo i zobaczyłam czasownik. Przeklęłam siebie w myślach i to, że nie wzięłam swojego. Blondynka rzuciła się w jego stronę, ale bożek ją zatrzymał. W ciągu pięciu sekund i tak kobieta trzymała je w dłoniach.

- Żegnaj Wariancie. - potem popatrzyła na mnie. - Żegnaj De Vil. - zaczęła klikać przyciski do puki z urządzenia nie wydobył się komunikat.

- Bateria wyczerpana. - nie wiem czemu zaczęłam się śmiać.

- Nie działa. - oboje popatrzyli na mnie niezrozumiejąc czemu się śmieję. 

- No co? Trzeba doładowywać czaownik, a z tego co teraz widzę, to ty tego nie zrobiłaś. - uśmiechnęłam się do niej samoistnie. Popatrzyła na Lokiego i zaatakowała go mieczem, ale on zniknął i pojawił się za nią. Rzucił nią na jakiś stojak, wziął do ręki urządzenie i podszedł do mnie. Spojrzałam za niego by mieć pewność, że nic się nie stało jego Wariantowi.

- Oddaj mi go. Nie wiesz, jak go naładować. - próbowała zwrócić jego uwagę na ten szczegół.

- Pewnie, że wiem. Nie jesteś jedynym mądrym Lokim. Poza tym ona ma taki sam, więc też wie jak to zrobić. - uśmiechnął się cynicznie do niej, chwycił mnie za ramię i zaczął ze mną iść. W tej samej chwili przekazał mi urządzenie. Westchnęłam ze świadomością, że za chwilę może mnie zaatakować jego kobieca wersja.

- Nie nazywaj mnie tak. - syknęła podirytowana. Mężczyzna spojrzał na nią zaskoczony, a ja patrzyłam na nią nie mniej zdziwiona.

- Mądrym? - podpytywał.

- Nie, Lokim. - złość jeszcze bardziej było po niej widać.

- Nie przyjemne wspomnienia tak? - zapytałam, ale nie uzyskałam odpowiedzi. Blondwłosa popatrzyła tylko na mnie smutno. Szybko się jednak ogarnęła i chciała zaatakować mojego partnera magią. Na szczęście on sam ma bardzo duże pojęcie o magii, więc rozbroił jej czar. Uśmiechnął się do nas zadowolony z siebie.

- Taki z ciebie magik? - zadrwiła, a ja miałam powoli dość tej sytuacji.

- Dobrze. W ramach kolejnej sztuczki znikniesz. - Loki też powoli miał dość. Znów miał w dłoniach sztylety, a Lady wzięła miecz z podłogi. Ja tak jak mężczyzna miałam ostrza. Kiedy mieliśmy zacząć walczyć coś nie wielkiego przebiło sufit i znalazło się na podłodze.

- To jedna z twoich mocy? - dopytywałam kobiety, a ona pokręciła głową na nie.

- Gdzie my jesteśmy? - zapytała nas zielonooka. Wyszliśmy z pomieszczenia na dwór. Wszystko szybko przeleciałam wzrokiem i kiedy zrozumiałam gdzie jesteśmy otworzyłam szeroko oczy z przerażenia. Mój strach potęgowały spadające komety.  Popatrzyłam na Lokiego.

- Ty idioto! To Lamentis-1, 2077 rok! - jeszcze nigdy nie byłam tak wściekła. Poraz pierwszy chyba tak głośno krzyczałam.

- Nie wiem co to znaczy. - słowa Laufeyson'a zdenerwowały tylko mnie i kobietę. Tuż przed nami spadła kometa.

- Planeta zderzy się z księżycem. - naprostowała Lady. Wszyscy troje pobiegliśmy przed siebie.

- To najgorsza apokalipsa jaką miał ten czasownik! - krzyknęłyśmy w tym samym czasie z blondwłosą. - Nikt nie przeżyje! - dodałyśmy. Popatrzyłam w górę i dojrzałam kolejną kometę. Złapałam ich za ramiona, spowolniłam czas i uciekliśmy w inną stronę. Po dosłownie dziesięciu  sekundach czas wrócił do normalnego funkcjonowania.

- Przykro mi, ale nie miałem czasu przejrzeć instrukcji obsługi! - wbiegliśmy pod duży samochód.

- Nie żartuj sobie nawet. - warkęłam na niego zirytowana.

- A tak poza tym, to nie chciałaś nas zabić? - popatrzył na swoją kobiecą wersje.

- Jeżeli już to ciebie. Poza tym jeśli zginiecie, nie zdobędę czasownika i skończę tak jak wy. - Loki popatrzył na mnie jakby wpadł na pomysł.

- Nie możesz przypadkiem otworzyć portalu do innego czasu? - moje spojrzenie mówiło samo przez się. Może i TVA nauczyło mnie jak z niej korzystać, ale tylko w nie wielkim stopniu. Lady patrzyła w każdą stronę, tak jak ja i Loki.

- Tam! - krzyknęła i pobiegła w kierunku jakiegoś niewielkiego budynku z metalu. Nie wiele myśląc pobiegłam za nią, a bożek nie mając wyboru podążył moim śladem.

***************************************

Przez następne dziesięć dni nie będę miała zbytnio możliwości wstawiania nowych rozdziałów, czy choćby pisania. Dlatego dziś wstawię dwa. Mam już też napisany jeszcze jeden rozdział, ale go wstawię tuż po powrocie z wakacji.

Anomalia i WariantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz