Drzwi otworzyły się ukazując nam duże pomieszczenie, na około nas była mgła i wszystko oświetlało niebieskie światło. Na fotelach przed nami siedziały trzy postacie. Wyszliśmy powoli z metalowej puszki i zaczęliśmy iść przed siebie. Trochę dalej przed nami okazało się, że znajdują się schody. Zeszliśmy po nich na dół i stanęliśmy przed "Wielkimi Strażnikami".
- Czcigodni Strażnicy Czasu. Oto wspomniane Warianty i Anomalia. - miałam ochotę prychnąć śmiechem na myśl o płaszczącej się Renslayer.
- Po tyłu staraniach, w końcu stajecie przed naszym obliczem. - zmarszczyłam brwi, kiedy usłyszałam głos jednego ze strażników. Brzmiał bardziej mechanicznie niż ludzko.
- Macie coś do powiedzenia, zanim zostaniecie ukarani? - zapytał drugi.
- Tylko po to tu jesteśmy? - Loki był zirytowany, widziałam to, ale nie tylko on. Ja i Sylvie też byłyśmy wściekłe, więc nie dziwiłam mu się. - Żebyście nas zabili? Zabito mnie już wiele razy, więc śmiało próbujcie. - uśmiechnęłam się delikatnie na słowa bruneta.
- Ty i twoja brawura ani trochę nam nie zagrażacie. - trzeci z nich się odezwał.
- Nie sądzę, byście tak uważali. - teraz blondynka zabrała głos.
- A ja uważam... Że się nas boicie. - postawiłam jeden krok do przodu mówiąc to, ale Ravonna użyła pilota i znalazłam się znów tam, gdzie stałam.
- Nie Anomalio. Odczuwamy tylko bezkresne rozczarowanie. Zostałaś obdarzona niezwykłą mocą i nie potrafiłaś jej nawet wykorzystać. - prychnęłam oburzona na ich słowa.
- Miałam być waszym zwierzakiem? Bronią? Zabezpieczeniem? Ich rolę... - wskazałam na moich towarzyszy. - ..w tym wszystkim jeszcze rozumiem, ale po co byłam wam ja? Widzieliście, że nie jestem jak inni agenci, że prędzej czy później zorentuję się, że coś jest nie tak. Nie ryzykowali byście tak tylko dla moich zdolności.
- Milcz! - przemówił ten chyba najważniejszy.
- Sam milcz! - sama się zaskoczyłam moim zachowaniem. - Skoro mam za chwilę umrzeć, to chcę chociaż dowiedzieć się, jaka była w tym wszystkim moja rola. Odpowiecie mi, czy nie?! - zdenerwowałam się nie na żarty.
- Wykasujcie ich. - rozkazali.
- Jeszcze z wami nie skończyłam. - znów chciałam do nich podejść, ale Ravonna zrobiła to samo co wcześniej. Nagle coś się chyba popsuło, bo mulatka wydawała się być zdezorientowana. Winda otworzyła się i okazało się, że to B-15. Kliknęła przycisk, a obroże na naszych szyjach spadły. Ja i Sylv popatrzyłyśmy na nią z uśmiechem.
- Na zawsze. I na wieczność. - rzuciła do blondynki ostrze, a na mnie popatrzyła znacząco. Zaśmiałam się i wyczarowałam dwa sztylety.
- Chrońcie Strażników! - Ravonna krzyknęła do żołnierzy. Otoczyli naszą trójkę, ale nie bałam się. Uśmiechnęłam się cynicznie i już po sekundzie powaliłam na ziemię jednego z nich. Loki jako jedyny nie miał broni, więc musiał walczyć na pięści i to on sobie radził najgorzej.
- Pomożesz? - usłyszałam nagle. Kopnęłam mojego przeciwnika, a chwilę później pomogłam bożkowi z jednym agentem. - Dzięki. - posłałam mu uśmiech i oddałam jeden ze sztyletów. Sylvie radziła sobie bardzo dobrze, w pewnym momencie doszła do mulatki. W tym czasie przebiłam jednego z agentów na wylot ostrzem.
- To za Mobiusa. - szepnęłam tak by nikt nie usłyszał. Kątem oka zobaczyłam jak blondynka walczy z Renslayer. Nagle upadła, więc szybko odbiegłam od Lokiego i rzuciłam moją bronią w panią sędzię. Niestety nie trafiłam, bo zrobiła unik, ale odskoczyła od bogini przez co ta powaliła swoją przeciwniczkę i walnęła ją w twarz. Laufeyson zabił ostatniego strażnika, ale zobaczyłam, że trochę nad łokciem żołnierz zrobił mu ranę. Ja sama miałam kilka zadrapań na rękach, ale nie takich dużych. Podeszliśmy z bożkiem do jego Wariantu. Wystawiłam w jej kierunku ostrze które przy okazji wydłużyłam magią.
- Ty też jesteś dzieckiem Strażników Czasu, Sylvie, tak jak i ty Klaudio. - usłyszałam za sobą głos jednego ze Strażników stanęłam pomiędzy towarzyszami w ustalonej już dawno kolejności. Posłałam w kierunku tych kosmicznych jaszczurek nienawistne spojrzenie. - Porozmawiajmy.
- Tak? - wyśmiałam ich, a w tym czasie kobieta odcięła temu najwyższemu głowę rzucając w niego bronią. Głowa potoczyła się po schodach, aż pod moje stopy. Chwyciłam ją i już pod palcami byłam w stanie wyczuć chłód metalu. Zacisnęłam ręce mocniej na "Głowie Strażnika". - To maszyny! - mój krzyk powstrzymał Sylv przed kolejnym atakiem. Odwróciła się do mnie zaskoczona i podeszła powoli. Obok mnie stanął Loki i zajrzał mi przez ramię. Pokazałam im wnętrze głowy, z którego sypały się iskry i wystawały kable.
- Daj mi ją. - oddałam przedmiot zielonookiej i odwróciłam się do niej plecami, a przodem do Lokersa.
- Nie wierzę. - mój głos się załamał, a po policzku poleciała mi samotna łza zmęczenia i rozczarowania. - Myślałam, że w końcu to wszystko się skończy. - szepnęłam do bruneta i nie wiele myśląc przytuliłam go. Mężczyzna na początku nie wiedział co zrobić, ale po chwili oddał uścisk. Właśnie tego potrzebowałam.
- To tylko androidy. - pokiwałam głową na słowa stojącej za mną kobiety. Mimo to dalej stałam wtulona w Kłamcę.
- To nie ma końca. - kiwnęłam na znak zgody ze słowami bruneta. Odsunęłam się od Lokiego by widzieć jego twarz. Ten nagle popatrzył w górę jakby się nad czymś zastanawiał. - Kto w takim razie stworzył TVA? - stanęłam bokiem do dwójki bogów by móc ich widzieć.
- Nie wiemy. - szepnęłam wyczerpana. Adrenalina zaczęła schodzić powoli ze mnie i poczułam pieczenia moich ran. Miałam zdarte gardło od wcześniejszych krzyków, plus przed chwilą stoczyliśmy walkę z żołnierzami.
- Myślałam, że to koniec. - blondynka odrzuciła głowę na drugi koniec pomieszczenia. Każde z nas ciężko oddychało i nie mogło jeszcze się uspokoić. Loki odwrócił się do nas plecami na chwilę i patrzył w jedno miejsce z zamyślonym wyrazem twarzy. Po kilku sekundach odwrócił się do nas przodem.
- Daruj sobie kolejną motywującą przemowę. - szepnęłam, bo nie byłam w stanie powiedzieć nic głośniej. Odwróciłam się całkowicie w stronę bożka, a ten zaczął do mnie podchodzić.
- Nie, muszę ci coś powiedzieć. - zaskoczyły mnie jego słowa. - Rozgryziemy to.
- Skąd ta pewność? - zaczęło mi na tym wszystkim zależeć tak samo jak Sylvie, chciałam dowiedzieć się jaka w tym wszystkim była moja rola.
- Bo...gdy byliśmy na Lamentis...To dla mnie nowość. - poraz pierwszy widziałam by Loki nie mógł się wysłowić i pewnie gdyby nie sytuacja w jakiej jesteśmy to uśmiechnęła bym się szczerze.
- No co? - mówiłam już, że nie należę do cierpliwych osób? Niepewnie położył mi dłonie na ramionach a mnie przeszedł przyjemny dreszcz, na szczęście nikt tego nie zauważył. Kątem oka widziałam, jak Sylvie patrzy na nas z zaciekawieniem. - O co chodzi? - kiedy brunet chciał coś powiedzieć nagle zaczął się rozpadać. Po chwili zniknął strawiony przez światło, a mnie ukazała się Ravonna trzymająca pałkę. - Loki...- w tym momencie czas zwolnił i to dosłownie. Jeżeli po śmierci Mobiusa czułam wściekłość to teraz ogarnął mnie poprostu jakiś obłęd. Z moich oczu polały się łzy, zacisnęłam dłonie w pięści i czas wrócił do normy. Laufeydottir chciała coś zrobić, ale ja i Renslayer rzuciłyśmy się na siebie nawzajem. W trybie ekspresowym wyrwałam jej śmiertelne narzędzie i nakierowałam na nią świecącą część urządzenia. Mulatka tak niefortunnie się złożyło, że teraz klęczała przede mną z rękami podniesionymi do góry. Nie zwracałam uwagi na łzy spływające mi po policzkach i na zaskoczenie blondynki. Jedyne na co teraz zwracałam uwagę to było moje serce które rozpadło się na tysiące kawałków przez śmierć dwóch osób na których mi zależało.
- Zrób to. - zachęcała mnie Ravonna.
- Nie. Powiesz nam o wszystkim. - nastarszyłam ją pałką i patrzyłam na nią z chęcią mordu.
***************************************
Dotarliśmy do końca czwartego odcinka! Coraz bliżej końca niż początku, a bohaterka zaczyna się robić bardziej stanowcza niż była. Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Miłego wieczoru!
CZYTASZ
Anomalia i Wariant
Historia CortaKsiążka na podstawie serialu Loki. Kiedy Bóg Kłamstw trafia do TVA poznaje dziewczynę, która rozumie go dużo lepiej niż ktokolwiek inny. Po niedługim czasie zaczyna czuć do niej coś, czego nigdy nie czuł. Staje się ona jego jedyną słabością, której...