- Czyli jesteśmy drużyną? - pytanie Lokiego zbiło mnie z tropu.
- Nigdy w życiu! - spodziewałam się tej odpowiedzi. W końcu nie można zapomnieć, że to Wariant Lokiego. Biegliśmy ile sił w nogach.
- Kryj się! - kometa miała we mnie uderzyć, ale Loki złapał mnie w pasie i odsunął w tył. Po sekundzie odsunęłam się i pobiegłam dalej.
- Wiesz, że nie potrzebowałam pomocy?! - zauważyłam, że jak się boję, to potrafię mówić głupie rzeczy, ale mimo wszystko miałam trochę racji. Mogłam zatrzymać czas i się uratować. Choć inną sprawą jest to, że potrafię zatrzymywać czas tylko jak jestem wściekła lub przerażona.
- Czasami jesteś bardzo dziwna! - odkrzyknął bożek w moją stronę. Znaleźliśmy się pod drzwiami tej budowli do której biegliśmy. Loki otworzył je, a ja i Lady nie czekając na nic wbiegłyśmy do środka. Chwilę później czarnowłosy znalazł się z nami w pomieszczeniu. Wszyscy ciężko oddychaliśmy i nie mogliśmy przestać myśleć o tym, co się dzieje wokół nas. Oparłam się o ścianę, a mężczyzna podążył moim śladem. Popatrzyłam na kobietę. Zaczęła podchodzić do nas. Stanęła tuż przede mną i położyła swoje dłonie na moich skroniach. Stała tak chwilę, a ja i Laufeyson nie wiedzieliśmy co zrobić.
- Co ty robisz? - to pytanie siedziało mi w głowie. Blondynka popatrzyła na mnie nic nie rozumiejąc.
- A ty, co robisz? - odbiła pałeczkę.
- Chcesz rzucić na nią urok? - bożek odsunął ją ode mnie na odległość dwóch metrów. - Nie uda ci się. - stwierdził. Jego głos był zdenerwowany, a jego postawa świadczyła, że jest w każdej chwili gotów rzucić się na nią i zabić.
- Dlaczego? Też jest magikiem jak ty? - zadrwiła.
- Nie, bo jej myśli są silne. - i rozpoczął kolejną kłótnię i to tym razem przez moją osobę.
- W porządku, jak uważasz! - jego damska wersja była coraz bardziej zła. Chyba towarzystwo jej Warianta nie służy jej. Oboje wyciągnęli ostrza, więc, żeby nie być gorsza, też to zrobiłam.
- Naprawdę chcesz znów walczyć? - miałam wrażenie, że Loki jest tym tak samo zmęczony jak ja.
- A masz lepszy pomysł? - słowa blondynki kierowane do mojego towarzysza trochę mnie zdezorientowały.
- Możemy nie walczyć. - zaproponowałam. Laufeyson pokiwał głową.
- Może zawrzyjmy rozejm? - bardzo chciałam by kobieta przystała na propozycję. Ona tylko prychnęła.
- Posłuchaj. - zrobiłam jeden krok w jej stronę, wcześniej opuszczając sztylety. - Żadne z naszej trójki nie ucieknie stąd, jeśli nie doładujemy czasownika. - próbowałam ją przekonać.
- Gdzie go ukryłaś? - miała chyba zamiar zaraz krzyczeć na nas.
- W moim sercu. - położyłam dłoń na klatce piersiowej, uśmiechnęłam się cynicznie do niej i wysiliłam się na najsłodszy ton głosu, na jaki było mnie stać.
- No to je wytnę. - warknęła, a ja miałam świadomość, że byłaby do tego zdolna.
- Zabawne. - zaskoczyło mnie, że dopiero teraz Loki się odezwał.
- I urocze? - bardziej zapytałam niż stwierdziłam. - Tak, mam go, ale żadne z nas nic nie zdziała, jeśli będziesz próbować nas zabić. - kończyły mi się pomysły jak z nią gadać. Jak z Lokim nie miałam większych problemów, tak z nią się pojawiają.
- Chrzanicie głupoty, obydwoje... - zanim cokolwiek innego powiedziała bożek przejął inicjatywę.
- Możemy też się pozarzynać w starym górniczym schronie. Tyle, że nas jest dwoje, a ty jedna. - uśmiechnął się zadziornie, a ja przewróciłam oczami. Niestety nie należę do cierpliwych osób. - Co ty na to?
- Może być. - popatrzyła na nas jakbyśmy byli winni. - Przeszkodziliście mi w realizacji planu, który wymyślałam latami. - w jej głosie słyszałam oskarżenie. - Latami!
- Dobrze, rozumiemy. - nie chciałam wnikać głębiej w ten temat.
- Gdy tylko czasownik zacznie działać, wrócę do TVA, by dokończyć co zaczęłam, a wy mi nie przeszkodzicie.
- A czy ja ci przeszkadzam? - popatrzyła na mnie z niezrozumieniem. - Pamiętasz co powiedziałam w siedzibie? Prosiłam cię tylko o pomoc. - kobieta podeszła do drzwi bez słowa.
- Dokąd to? - tak teraz zauważyłam, że Loki jest bardzo ciekawski.
- Musi tu być jakieś źródło zasilania. Musimy znaleźć tyle by podróżować przez czasoprzestrzeń. - Nagle całym schronem zatrzęsło. Popatrzyłam za niewielkie okno na zewnątrz. Nie myśląc wiele podeszłam do kobiety, a Loki dalej pozostał w bezruchu. Popatrzył na nas po kilku sekundach, a jego damska wersja przewróciła oczami.
- O rany. - i wyszłyśmy, a bożek za nami. Szłam na równi z nią po jej lewej stronie, a czarnowłosy podbiegł w naszym kierunku.
- To jaki jest plan? - próbował się czegoś dowiedzieć.
- Niedaleko stąd jest miasto. - odpowiedziałam.
- A, i czy możesz się zamknąć? - za to ona musiała dopowiedzieć coś wrednego. - Muszę z wami współpracować, ale nie chcę cię słuchać. - popatrzyłam na nią.
- A mnie chcesz? - zapytałam z uroczym uśmiechem. Blondwłosa prychnęła, ale dało się zobaczyć na jej twarzy nieduży uśmiech.
- Zwolnijcie wariancie i agentko. - popatrzył najpierw na nią potem na mnie.
- Nie rozumiesz skutków nieuchronnej zagłady? - była coraz bardziej wkurzona. Spojrzała na nas. - I nie nazywajcie mnie wariantem.
- Nie będę nazywał Lokim jakiejś nic nie wartej podróbki mojej osoby. - ich przepychanki słowne mnie męczyły.
- Jak mamy się do ciebie zwracać? - zapytałam.
- Kiedyś byłam Lokim, ale teraz jestem kimś innym. Teraz jestem Sylvie. - wystawiłam w jej kierunku lewą dłoń. Popatrzyła na mnie dziwnie.
- Klaudia. - uśmiechnęłam się serdecznie do niej. Niepewnie podała mi dłoń.
- Super, zmieniła imię. - czyżby Loki był zazdrosny?
- To pseudonim. - wyjaśniła.
- To niezbyt w stylu Lokiego. - upierał się mój przyjaciel.
- A jaki naprawdę jest Loki? - muszę przyznać, że w tym momencie wolę ciągnąć taką dyskusję niż żadną. Laufeyson popatrzył na mnie jakby niedowierzając, że o to zapytałam.
- Niezależny, władczy, ze świetnym stylem. - prychnęłam. Spojrzał na mnie jakby oczekiwał wyjaśnień.
- I do tego niewiarygodnie skromny. - zaczęłam się śmiać, a Sylvie poszła moim śladem.
- Dlaczego w takim razie zacząłeś pracować dla tych czasowych żandarmów? - dopytywała.
- To był pewnie jego plan. - podsumowałam.
- Poza tym jestem tylko konsultantem. - starał się wyjaśnić.
- To trochę jak ja. - szepnęłam pod nosem.
- Nie wiesz czego chcesz. - stwierdziła blondynka.
- A ty wiesz? - popatrzył na nią groźnie.
- Jakby któreś z was pytało się czego ja chcę, to odpowiem, że chciałabym się stąd wydostać. - wtrąciłam się w dyskusję.
- Tak czy siak, twój wieloletni plan zniszczenia TVA, stworzenie absurdalnej pustki i ruszenie dalej. - wzruszyła ramionami. - Ja bym tak nie zrobił.
- Cóż, nie jestem tobą. - zaczęła iść tyłem i popatrzyła wymownie na Lokersa. - Możemy to już załatwić? - znów się odwróciła. Mam wrażenie, że to dopiero początek naszej przygody. Każde z nas będzie musiało się przekonać do pozostałych i każde z nas potrzebuje w tym momencie reszty.
Wróciłam, i wstawiam nowy rozdział. Mam nadzieję, że się podoba.
CZYTASZ
Anomalia i Wariant
Short StoryKsiążka na podstawie serialu Loki. Kiedy Bóg Kłamstw trafia do TVA poznaje dziewczynę, która rozumie go dużo lepiej niż ktokolwiek inny. Po niedługim czasie zaczyna czuć do niej coś, czego nigdy nie czuł. Staje się ona jego jedyną słabością, której...