Rozdział 18

177 20 2
                                    

Kiedy przejście się za nim zamknęło zaczął rozglądać się wokół siebie. Znajdował się w jednej z komnat w Asgardzie.

- Co jest? Poważnie? - dalej się rozglądał na wszystkie strony. Nagle do pomieszczenia weszła brunetka o ciemnych oczach, w zbroi, była to Lady Sif.

- Ty. - powiedziała trzymając w dłoni kilka obciętych kosmyków włosów. Bożek odwrócił się przodem do kobiety.

- Sif. - zdziwił się na widok wojowniczki.

- Ty podły i żałosny tchórzu! - zaczęła do niego podchodzić. - Ty za tym stoisz!

- Za czym? - nie rozumiał co się dzieje. Wojowniczka stojąc centralnie naprzeciw niego uderzyła go w twarz.

- Zasługujesz na samotność i liczę, że już zawsze będziesz w niej tkwił. - mierzyła go nienawistnym spojrzeniem przy wypowiadaniu tych słów.

"Przez jakiś czas nie byłem sam."

Taka myśl go nawiedziła kiedy rozmasowywał obolały policzek.

- Więzienie z przykrymi wspomnieniami? Uroczy pomysł. - mówił centralnie do brunetki. Ta chwyciła go za ramiona i kolanem uderzyła w najczulszy punkt, a potem uderzyła go z pięści w twarzy. Czarnowłosy wylądował na ziemi na czworaka. Podniusł głowę do góry. - Osobliwa kara. - skomentował. - Pamiętam, co później zrobiłem. Wziąłem gorącą kąpiel, wypiłem kieliszek wina i zupełnie wyrzuciłem to z pamięci, bo była to zwykła rozrywka. - mówił to patrząc na drzwi za którymi zniknęła kobieta.

- Ty. - zaskoczony odwrócił się by znów zobaczyć wojowniczkę. - Ty podły i żałosny tchórzu! - zaczęła do niego podchodzić. - Ty za tym stoisz!

- Poczekaj. - i znów dostał w twarz od Lady Sif.

- Zasługujesz na samotność i liczę, że zawsze będziesz w niej tkwił. - zanim Loki zdążył coś powiedzieć znów dostał w krocze i z pięści w twarz. Znów wylądował na podłodze, a kobieta jak gdyby nigdy nic poszła sobie. Brunet warknął z bólu i irytacji. Podniusł głowę do góry.

- Pętle czasowe. Uroczo. - poraz kolejny do pokoju weszła brunetka.

- Ty. Ty podły i żałosny tchórzu!

- Okej, poczekaj, Sif. - na nic się to zdało, bo znowu dostał z liścia.

- Zasługujesz na samotność i liczę....

- Że będę w niej tkwił, wiem. Posłuchaj. - przerwał jej wypowiedź. - Jesteś tylko wspomnieniem odwzorowanym przez kontrolującą czas organizację. Zaufaj mi i pomóż mi uciec. - wojowniczka zamknęła na chwilę oczy i położyła mi ręce na ramionach. - Świetnie. - w tej chwili znów dostał w czułe miejsce i z pięści.

- Żałosna gnida. - i odeszła.

W międzyczasie do gabinetu Ravonna'y Ransleyer ktoś zapukał.

- Hej. - w drzwiach wyłoniła się głowa Mobiusa. Ciemnoskóra uśmiechnęła się do niego.

- Nie przesłuchujesz Wariantu Lokiego?

- Trzymamy go w celi czasu. Uznałem, że może porozmawiam z drugim Wariantem.

- Nie ma mowy. Trzymaj się Lokiego lub Klaudii i przeanalizuj najnowszą rozbieżność. - poleciła brunetka.

- Będzie szybciej, jeśli przesłucham ich troje. Sama mówiłaś, że musimy odegrać...

- Nie ma mowy. Jest zbyt niebezpieczna. - upierała się przy swoim.

- Co? Ravonna, to moja praca. Poza tym ona w przeciwieństwie do młodej nie może tu używać mocy nawet w najmniejszym stopniu.

- A to moja. Nikt nie będzie z nią rozmawiał. A Klaudia ma specjalne urządzenie na szyi, jej moce w tym momencie są ograniczone do minimum tak długo jak tu jest. A poza tym nie ma nad nimi większej kontroli. - zakomunikowała. Siwowłosy spuścił delikatnie głowę i odwrócił się trochę.

- To nie Loki za tym stoi.

- Świetnie. To powinieneś łatwo go złamać. Wybadaj go i ustal, co doprowadziło do rozbieżności. W między czasie przesłuchaj Klaudię, musimy wiedzieć co im powiedziała i co wie. Strażnicy nas obserwują. - pokazała na pomnik Strażnika za sobą.

- Wiem, zawsze to robią. Mam wybadać Lokiego i przesłuchać Klaudię? Normalnie praca na pełen etat. - podszedł do wyjścia i zniknął za drzwiami. Postanowił najpierw pójść do Klaudii i zobaczyć czy nic jej nie jest. Wszedł do pomieszczenia gdzie była przetrzymywana. Usiadł na krześle naprzeciw niej. - Cześć, tęskniłaś? - próbował rozpocząć rozmowę.

- Gdzie oni są? - popatrzyła na niego, a w jej oczach dało się dostrzec pustkę.

- To nieistotne, jesteś już bezpieczna. - nastolatka prychnęła na jego słowa i odwróciła od niego wzrok.

- Bezpieczna w organizacji która mnie porwała, oszukała i wyczyściła mi pamięć? - Mobius nabrał powietrze w płuca. - Już wszystko wiem, nie oddam wam tych wspomnień. Wiem, że to był twój pomysł bym pracowała z wami. TVA to największe kłamstwo jakie istnieje. - potem nastąpiła cisza.

- Jak stworzyliście tą rozbieżność? - blondynka nawet na niego nie spojrzała. Nie miała zamiaru odpowiadać. Miała go za przyjaciela, a on ją perfidnie oszukał. Mężczyzna próbował jeszcze przez kilka minut, ale w końcu odpuścił. Wstał z krzesła i poszedł w kierunku drzwi.

- Powiedz im tylko, że nic mi nie jest. - szepnęła. Agent odwrócił do niej głowę, ale ta patrzyła w przeciwną stronę. Zrezygnowany opuścił pomieszczenie, a do środka weszło kilku strażników, by na nowo pilnować dziewczyny. Po kilku minutach dotarł do kolejnych drzwi pod którymi stała B-15. Wskazał na drzwi ręką.

- Jest tam? Chyba się z nią nie cackają? - zagadnął.

- Nie powinieneś przesłuchiwać swoich podopiecznych? - dopytywała Łowczyni.

- Musiałem rozprostować nogi. Mieliśmy tu już Kree, tytanów i wampiry. Dlaczego dwoje półbogów i jedna nastolatka z mocami są takim wrzodem na tyłku?

- A ty powinieneś sprowadzić kolejnego półboga. - stwierdziła agentka. Mobius uśmiechnął się delikatnie.

- Nie był to tylko mój pomysł. - zaczął odchodzić.

- Mobius? - zatrzymał się, a kobieta do niego podeszła. - Czy Loki lub Klaudia coś mówili?

- Tak, oboje mówili, że TVA to kłamstwo i nas okłamuje. Dlaczego pytasz?

- Taka moja praca. - zbyła go i odeszła.

W między czasie Loki w kółko przeżywał to samo wspomnienie, a ból nie malał.

- Ty. Ty podły i żałosny tchórzu!

- Sif. - każdy kto popatrzyłby na niego widziałby, że jest zmęczony tym wszystkim. - Błagam cię. Odpuść w końcu. Jestem okropny. Wiem, rozumiem, potwierdzam. - zaczął próbując wstać z podłogi. Udało mu się tylko uklęknąć na obu kolanach. - Uciąłem ci pukiel włosów bo myślałem, że będzie to śmieszne. Ale nie jest. Poszukuję atencji...bo jestem...narcyzem. I pewnie też dlatego, że boję się samotności. - wojowniczka wzięła duży wdech i wystawiła rękę w kierunku Lokiego. Ten chwycił ją z grymasem bólu na twarzy. Zaczął powoli wstawać. Kiedy udało mu się to popatrzył na kobietę.

- Jesteś samotny i zawsze będziesz. - puściła jego rękę i odeszła. Do pokoju wszedł Mobius.

- No dobrze Loki. - bożek odwrócił się do mężczyzny. - Gotowy na rozmowę? - wyszli przez to samo przejście którym brunet się tam znalazł. - Klaudia kazała przekazać, że nic jej nie jest. - Kłamca niezauważalnie odetchnął na słowa mężczyzny.

**************************************

W następnym rozdziale będzie rozmowa Lokiego z Mobiusem. Dziś tak sobie wstawiłam dwa rozdziały. Może wstawię jeszcze trzeci. Miłego popołudnia!

Anomalia i WariantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz