Rozdział 16

185 20 1
                                    

W końcu dobiegliśmy do miasta. Weszliśmy do jakiegoś korytarza, nie biegliśmy, ale też nie szliśmy powoli. Do odlotu arki zostały jakieś 10 minut, więc musieliśmy się sprężać.

- To co, ufamy sobie? - pytanie Sylvie wybudziło mnie z transu.

- Tak. - odpowiedziałam za mnie i Lokiego. Nie mieliśmy w końcu innego wyjścia. Wyszliśmy z niego i znaleźliśmy się w mieście pełnym neonów, świateł, niszczących się budynków i panikujących ludzi.

- To dobrze, bo czeka nas ciężka podróż do celu. - kiwnęłam głową tak jak Loki. Znów zaczęliśmy biec, tylko tym razem między spanikowanym ludem. Musieliśmy się co i rusz przepychać. Przypomniała mi się ta ewakuacja ze szkoły gdy miałam 10 lat. Loki wspiął się na coś i był ponad tłumem. Pomógł mi wejść bym nie została staranowana.

- Zostawią ich wszystkich na pewną śmierć. Patrzyliśmy na tłum jak zaczarowani, w między czasie z głośników dało się słyszeć, że zostało pięć minut do odlotu.

- Musimy dostać się tam i odlecieć. - Sylvie zwróciła na siebie naszą uwagę. Stała obok przedmiotu na którym stałam z Lokersem.

- Jak? - brunet jakby trochę nie kontaktował i ciągle patrzył na tłum. Sylv chwyciła mnie za łokieć, a ja Lokiego i zeskoczyliśmy z przedmiotu.

- Chodźcie na około. - i znów zaczęliśmy biec przez miasto, oczywiście ustalonym schematem. Ja w środku, Sylv po mojej prawej, a Loki po mojej lewej. W pewnym momencie stanęliśmy i zaczęliśmy rozglądać się w szybkim tempie po okolicy. Odwróciliśmy się do tyłu i zaczęliśmy iść. Popatrzyłam w górę i zobaczyłam setki jak nie tysiące meteorytów które leciały centralnie na tą planetę. Do tego po sekundzie księżyc eksplodował. Jeden z kamieni uderzył o ziemię jakieś dwa metry od nas, na szczęście nie był zbyt duży. Od razu zaczęliśmy biec, ale przed nami tym razem chyba jakiś metr od nas uderzył kolejny meteor. Odrzuciło nas do tyłu. Sylvie zrobiła fikołka w powietrzu, a Loki i ja poprostu polecieliśmy na plecy. Zaczęłam słyszeć wszystko jakbym była pod wodą. Laufeyson pomógł mi wstać, a ja pomogłam Sylv. Znów pobiegliśmy.

- Jesteście całe? - tego pytania od Lokersa się nie spodziewałam.

- Tak. - odpowiedziałyśmy. Wbiegliśmy do jakiegoś lokalu. Jeden z tych ochroniaży zaatakował blondynkę i ta straciła swoją pelerynę. Potem wbiegło jeszcze kilku, ale ja i Loki szybko za pomocą mocy ich załatwiliśmy. Potem walczyliśmy na broń białą, co też dobrze mi szło. Szybko ich załatwiliśmy i schowaliśmy broń.

- Chodźcie. - nakazała kobieta i znów zaczęliśmy biec. Wybiegliśmy z lokalu po drodze zasłaniając twarze przed śmieciami które latały na lewo i prawo. Czułam jak płuca zaczęły mnie palić od biegania, ale nie mogłam teraz się zatrzymać. Trafiliśmy na taki jakby ślepy zaułek stanęliśmy na sekundę.

- Tędy! - mój krzyk zwrócił uwagę bogów i pobiegliśmy w bok. Schowaliśmy się na dosłownie pięć sekund. Potem ruszyliśmy dalej biegnąc. Jakiś budynek zaczął się na nas zawalać. Szybko biegliśmy tak by nas nie zabił. Na szczęście udało nam się. Kolejny zaczął się zawalać. - Uważajcie! - krzyknęłam do moich towarzyszy.

- Biorę to na siebie! - odkrzyknął brunet. Zrobił jakiś ruch rękami, a budynek zatrzymał się zanim zdążył nas zmiażdżyć i zaczął wracać tam skąd się zawalił. Ja i Sylv popatrzyłyśmy na siebie i znów zaczęłyśmy biec. Niestety na naszej drodze znów stanęli strażnicy. Zaczęłyśmy znów z nimi walczyć.

- Szybko! - nasz krzyk mieszał się z krzykami przestraszonych ludzi. Loki szybko nas dogonił i zaczął pomagać.

- Nadal możemy zdążyć! - słowa Laufeyson'a podniosły mnie trochę na duchu. Nagle każdego z nas chwyciło po jednym strażniku. Ja na swojego posłałam moją moc. Zielony dym trafił mu do organizmu, zaczął się kuleć, puścił mnie i kasłał. - Dziewczyny chodźcie! - szybko chwyciłam Sylv za przedramię i zaczęłyśmy znów biec. Kilka metrów dzieliło nas od celu, ale nie dość, że arka wystartowała, to jeszcze kometa uderzyła w nią. Stałam tak z dwoma bogami, ciężko oddychałam i starałam się powstrzymać łzy przed wypłynięciem na powierzchnię. Poczułam, że Sylv mi się wyrwała, ale nie tak jakby mnie nienawidziła. Chciała poprostu bym jej nie trzymała. Odwróciła się i zaczęła iść, a ja po kilku sekundach pociągnęłam Lokiego byśmy szli za nią. 

**************************************

Takim krótszym rozdzialikiem zakończyliśmy wydarzenia z odcinka trzeciego. Pozdrawiam!

Anomalia i WariantOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz