~25~

632 32 5
                                    


-Ze Stark Tower? Czyli chciała wrócić. Puszczaj to nagranie.-Stark już nie dyskutował tylko za pomocą jednego przycisku odpalił film, o którym była mowa. Był on w kolorach podczerwieni, ponieważ na dworze było wtedy już ciemno.

Dziewczyna rozejrzała się i szybkim krokiem przeszła przez drogę. Już prawdopodobnie sięgała za klamkę lecz nagle złapała się za szyję i po kilku sekundach zemdlała. Nad jej bezczynnym ciałem stanął zamaskowany mężczyzna.

-Ten typ ma metalową rękę?!-zdziwił się Stark-ciekawe na jakiej podstawie działa i z czego jest zro-

-Nie teraz na to czas Stark.-przyjrzał się dokładnie nieznanej postaci po czym powiedział-przybliz na jego klatkę piersiową- Tony wykonał zlecenie- jeszcze bardziej

-Nic tam nie-

-Poprostu przybliż.- Brunet zirytowany pokręcił oczami ale znowu przybliżył. Nie był przyzwyczajony, że rozkazuje mu ktoś inny niż on sam więc z irytacją wykonywał to co mu kazano- Rozjaśnij trochę.- Ekran się rozjaśnił a na piersi mężczyzny z nagrania wyraźnie można było dostrzec czerwonego koloru znak przedstawiający czaszkę z mackami porozmieszczanymi dookoła siebie-Bingo. Została zabrana przez Hydrę.

-Znowu oni-brunet odchylił głowę na oparcie krzesła po czym westchnął- Ci gówniarze chyba nigdy sobie nie odpuszczą.-Steve już chciał coś powiedzieć jednak Stark przerwał mu gestem ręki.-Ta ta język i te sprawy.

-Masz coś jeszcze?

-Sekunda-klikał coś w komputerze a potem zaśmiał się i o dziwo rzucił szklanką o ścianę.- Mam! Znalazłem ich!-Odwrócił monitor w moją stronę I pokazał na mapie miejsce gdzie znajdywała się czerwona, wirtualna pineska. Uśmiechnąłem się.

Sophie idę po Ciebie.

~~~

-Ile jeszcze-już po raz setny w ciągu tej drogi spytał się Stark. Rudowłosa gwałtownie wstała i wycelowała sztyletem prosto w tchawicę bogacza.

-Jeśli jeszcze raz zapytasz ile jeszcze to osobiście cię zabiję i będę czerpać z tego ogromną przyjemność a ostrzegam aktualnie bez tej swojej ogromnej kupy złomu jesteś całkowicie bezbronny- Mężczyzna tylko podniósł ręce w geście poddania nawet nic już nic nie mówiąc.

-Skąd tak właściwie Wiesz gdzie jest ta ukryta baza?-zapytałem siadając obok nadal trochę przestraszonego bruneta.

-Kojarzysz te bliźniaki z mocami. Chyba Pietro i Wanda. Mało ważne ale postanowili, że chcą z nami współpracować i zdradzili lokalizację wszystkich znanych im baz. Znalazłem godzinę, pojazd i połączyłem że sobą tworząc procentowe prawdopodobieństwo, którą z baz wybrał przestępca. byłem bardzo zafascynowany tym z jaką łatwością mężczyzna poradził sobie z niezwykle trudnym zadaniem jakim jest znalezienie lokalizacji bazy.-Tak wiem wiem jestem szaleńczo inteligenty nie musisz mi pochlebiać.

-I jaki skromny-powiedział pod nosem łucznik czyszcząc swój łuk i przygotowując strzały.

-dokładnie, skromność to moje drugie imię-udał, że odrzuca włosy do tyłu.

Quinjet charakterystycznie się zatrząsł dzięki czemu wszyscy wiedzieli, że właśnie wylądowali na miejscu.

-No to czas zacząć zabawę-podniosłem swoją tarczę i zszedłem po schodkach.

Po drodze zajęliśmy się kilkoma strażnikami, których było nadzwyczaj mało, co ułatwiło nam dostanie się do środka. Gdy tam wparowaliśmy strażnicy biegnący do drzwi zatrzymali się, spojrzeli w naszą stronę po czym rzucili na nas. Nie powiem czasami taką adrenalina bardzo się przydaje. W międzyczasie kilku z nich uciekało za drzwi za którymi ucichł hałas a chwilę później do środka wparowali...

Sophie pov

-Steve?!-krzyknęłam zdziwiona widząc bruneta odrzucającego tarczą w jakiegoś strażnika. Facet był dosyć uparty więc postrzeliłam go zwracając tym samym uwagę innych- Nie chcę przerywać ale chyba jesteście zajęci- Avengersi ogarnęli się po czym wróciliśmy do walki do której dołączyłam wraz przyjacielem. Z pomocą jego i jego metalowej ręki o wiele szybciej się z nimi uporaliśmy. A potem rzuciłam się na mężczyznę.

-Jednak mnie nie zostawiliście-powiedziałam z łzami w oczach w jego ramionach.

-Nigdy ale to nigdy bym Cię nie zostawił.

-To może ja już pójdę w swoją stronę.zpowiedział mój przyjaciel wycofując się. Podbiegłam do nie I złapałam za rękę.

-Nie! Nie możesz teraz odejść! Już raz cię straciliśmy Nie pozwolę na to drugi raz.

-Sophie kto to jest?-spytał blondyn trzymając mocno tarczę na wszelki wypadek. Wiedziałam, że gdy powiem kto to jest Steve najzwyczajniej mi nie uwieży więc podeszłam do mężczyzny i zdjęłam z jego twarzy maskę na co gwałtownie się odwrócił.

-Proszę odwróć się. Nikt już Ci tutaj nic nie zrobi.-z zawachaniem lecz wykonał moją prośbę a gdy to zrobił Steve aż wypuścił z ręki tarczę.

-Bucky?

-Steve?Kojarzę Cię.-blondyn rzucił się na bruneta na co trochę się spiął lecz tego objął.

-Aha fajnie a mnie to się nie pamiętało-założyłam ręcę na biodrach po czym obruciłam się do reszty Avengersów-dobra czułości czułościami ale wynoścy się z tej rudery i wystrzelmy ją w powietrze.

-Jeszcze bardziej ją lubię-powiedzieli naraz Tony i Natasha.

Poszłam przodem sprawnie omijając ciała strażników.

-A co z dokumentami? Mogą być być bardzo ważne informację.

-oh dokumenty, mam je. Zarąbałam z laboratorium, jakiejś fiolki też-uśmiechnęłam się a Naukowiec popatrzył na mnie z podziwem.

Szczęśliwi przebiegem akcji usiedliśmy w quinjecie po czym zmęczona odchyliłam głowę do tyłu.

-Na zdjęciach nie wyglądałaś na aż tak chudą.

-Gdy jesz tam tylko 1/3 miśki kaszy do tego przeterminowanej lub wogole nie jesz przez miesiąc tylko od czasu do czasu to nie ma się co dziwić-odparłam z nadal zamkniętymi oczami.

-Współczuję, musiało tam być okropnie.

-Było gorzej niż okropnie-powiedziałam nieświadomie łapiąc się za swój brzuch na co syknęłam.Z bólu otworzyłam oczy a przede mną zobaczyłam młodą, ładną rudowłosa dziewczynę w czerwonej skórzanej kurtce. Widząc, że mam otworzone oczy podała mi rękę.

-Wanda Maximoff

-Sophie Jones-podałam jej dłoń.

-Coś cię boli?

-Nic takiego.

-Złapałaś się za brzuch podnieś trochę koszulkę.

-Nie.-przewróciła oczami po czym używając mocy mimo silnego uścisku podwinęła koszulkę. Widząc co pod nią było zasłoniła usta rękami.

-To-To straszne.Co ci się stało.-Bucky Widząc to popatrzył na podłogę.

-Powiedzmy, że to były tortury. Ale już nie ważne-opuściłam koszulkę.

-Nie wygląda jak dobrze gojąca się rana powinnaś iść do doktora Bannera może to jakiejś zakażenie.

-Oby nie, ale pójdę.

-Obiecujesz?

-Obiecuję.

***********************************

Już mamy dwudziesty-piąty rozdział i aż 2,98 tys. wyświetleń! Jestem bardzo wdzięczna za taki odbiór.

Miłego dnia!

Autorka♡

Old New Love// Steve Rogers • Kapitan AmerykaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz