Gdy wreszcie dotarliśmy do naszego obozu, zostałam natychmiast zabrana przez przyjaciółkę do namiotu dla rannych. Dzisiaj mija tydzień od kiedy w nim jestem. Peggy odwiedzała mnie codziennie i siedziała gdy tylko miała czas, mimo że namawiałam ją aby spędziła ten czas inaczej niż ze mną. Buck również trafił do namiotu jednak po badaniach został od razu wypuszczony, ponieważ dzięki Bogu nic nie znaleźli. Tak jak Peggy odwiedzał mnie kiedy tylko mógł. Steve odkąd wróciliśmy jest ciągle zajęty przez prasę oraz osoby na wyższym stanowisku typu pułkownik, naukowcy a nawet prezydent, jako przykładny przyjaciel starał się mnie również odwiedzać. Przynosił mi codziennie kwiaty oraz inne rzeczy, które w jakikolwiek sposób były w stanie umilić mi ten czas. Pamiętam jak trzy dni temu z ogromnym uśmiechem an ustach przyniósł mi gazetę.
~~ 3 dni temu ~~
Steve z zabójczą prędkością i uśmiechem większym niż kiedykolwiek podbiegł do mojego łóżka, o mało się nie zabijając o buty leżące przed szafką.
-Jezu, Steve uważaj bo zaraz to ja Cię tu będę odwiedzała a nie ty mnie- chłopak zasmiał się głoś no na moje słowa i nie mówiąc usiadł na małym krzesełku podając mi dużych rozmiarów plik papierów. Jak się domysliłam była to gazeta-Ten wyszczerz sprawia że boje się zajrzeć do środka-pomyślałam na co się zaśmiałam dostając od chłopaka niezrozumiałe spojrzenie. Nie czekając dalej spojrzałam na gazetę przede mną.
Usmiechnęłam się widząc duży nagłówek.Kapitan Ameryka ratuje ojczyznę!
Niżej zobaczyłam zdjęcie Steve'a w jego stroju oraz kurtce i kasku na głowie.
(Zdjęcie w mediach)-No no model się znalazł-wybuchbeliśmy ponownie śmiechem-a tak serio to bardzo się cieszę Steve, zasługujesz na to, jestem bardzo dumna z ciebie.
-Chciałem pokazać ci nie to-zakrył swoją ręką nagłówek- lecz to- wskazał na znajdujące się w artykule zdjecie wielkości rączki pistoletowej, wiem dziwne porównanie. Przedstawiało ono mnie, przez co odrazu obdarzyłam go zdziwionymi spojrzeniem.-Opowiedziałem im o tobie, gdyby nie ty nic by mi się nie udało. Jestes moją motywacją i wzorem. Gdyby nie ty niebyłbym taki jak jestem teraz.
W moich oczach zebrały się łzy, nie chciałam płakać lecz to były zbyt piękne słowa, w dodatku wypowiedziane z jego ust.
-Hejjj nie płacz- delikatnie swoją dłonią wytarł moje mokre policzki po czym przytulił mnie a ja się w niego wtuliłam. Tak spędziliśmy cały dzień.
~~ Teraźniejszość ~~
Kończyłam właśnie pakować ostatnie rzeczy do torby. Rana powinna się całkowicie zrosnąć za kilka dni więc nie ma żadnego problemu. Zostanie ślad ale jestem dobrej myśli i twierdzę że będzie on swego rodzaju pamiątkę.
-Dzień dobry!- powiedziała Peggy wchodząc do namiotu.-Gotowa?-podeszła biorąc moją torbę.
-Nie miałaś być ze Starkiem?-zapytałam zdziwiona jej obecnością.
-Tak ale wolę odebrać moją przyjaciółkę, Howard to duży chłopak poradzi sobie-wiedziałam że jest niezwykle upartą kobietą zresztą jak większość ludzi w moim otoczeniu i nic nie zdziałam.
Weszłyśmy do mojego namiotu i przejełam od Peggy torbę odkładając ja na łóżko i wyciągając rzeczy. Kobieta nagle wyciągnęła z szafy mój mundur (ponieważ byłam w zwykłych, luźnych ubraniach) i polożyła go obok mnie.
-Idziemy gdzieś?
-Myślałaś że będziesz cały dzień siedziec po tygodniu nic-nierobienia, nie ma tak łatwo. Ubieraj się.Postanowiłam nie dyskutować i udałam się do łazienki w celu przebrania.
~~~
Przygotowałam się w 15 minut a po 30 minutach byliśmy już na miejscu.
Jak się okazało dużo mnie ominęło.
-Pułkowniku
-Agentko Jones, Agentko Carter
-Czy plan działania został już opracowany?-zapytała wprost moja przyjaciółka
-Jeteśmy w trakcie przygotowywania, okazało się, że Rogers zapamietał jak wyglądała mapa w jednym z gabinetów, w których pracowała Hydra. Zapamiętując to zapamiętał również położenie większości ich baz co bardzo ułatwia nam sprawę. Ze chcą może panie rzucić na to okiem?- popatrzyłyśmy an siebie po czym zgodnie przytaknęłyśmy.
-Myślę że powinniśmy zacząć od wschodu idąc na zachód
- moim zdaniem jednak należałoby wyeliminować bazy znajdujace się dalej od pozostałych, następnie dopiero zająć się tym bliżej siebie ponieważ będą wtedy próbowałam się ze sobą kontaktować a niszcząc te dalsze niszczymy również ich możliwość na ucieczkę.-odparłam patrząc na stół gdzie znajdowała się mapa z bazami oznaczonymi małymi, czerwonymi flagami.
-Przemyślimy to, mogą już panie odejśćOdchodząc od stołu podeszłam do dziewczyny.
-Widziałaś Steve'a?
-Niestety nie, idę do Howarda idziesz ze mną czy bedziez go szukać?
-Chyba go poszukam, do zobaczenia Peggy-powiedziałam po czym odeszłam.~~~
Chodziłam po różnych pomieszczeniach w poszukiwaniu blondyna. Jedyne jakie już tylko mi zostały były to redakcja i archiwum.
W redakcji-nic
Czyli w archiwum
Weszłam powoli do pomieszczenia. Słysząc jakijs ruch za regałem podeszłam tam. To co zobaczyłam mnie zdziwiło ale również ze smuciło nie wiem czemu. Steve i jakajś dziewczyna się całowali. Nie wiedząc czemu ale miałam łzy w oczach. Chciałam w ciszy usunąć się z miejsca jednak uderzyłam w regał za mną sprawiając, że kilka książek z niego spadło. Jak na zawołanie obydwaj się od siebie oderwali. Dziewczyna była zawstydzona i zadowolona przez co chciałam jej naprawdę przywalić a chłopak na początku zszokowany lecz potem zamieniłi sie to w smutek i zakłopotanie. Załamana szybkim krokiem chciałam z tamtąd odejść. Przy drzwiach usłyszałam jeszcze kroki i krzyk;
-Soph, zaczekaj proszę to nie tak jak wyglądało!***********************************
Weekend!!
Miłego dnia kochani!
Autorka♡
CZYTASZ
Old New Love// Steve Rogers • Kapitan Ameryka
FanficHistoria ta potrafi pokazać, że miłość nie wybiera oraz jak bardzo słowo ,,Kocham" potrafi wpłynąć na człowieka. Mimo przeciwności losu i licznych przeszkód stawianych na drodze nigdy nie zrezygnowali ze znalezienia siebie. Ale czy znaleźli? Tego ju...