-Gdzie na do cholery jestem?- powiedziałam.
Dookoła mnie była jedynie ciemność. Zignorowałam dziwne uczucie, które tłumaczyłam sobie jako skutek uboczny korzystania z maszyny Starka, myślę tak, ponieważ ostrzegał mnie przed tym.
Na ślepo powoli wstałam na nogi i gdy złapałam już równowagę z wystawionymi rękami powoli poruszałam się przed siebie w poszukiwaniu ściany. Gdy dotknęłam w końcu zimnej powierzchni zaczęłam się wzdłuż niej przemieszczać. Po mniej więcej 15 minutach poszukiwań znalazłam włącznik. Nacisnełam go a pomieszczeniu rozbłysło się delikatne światło przez co lekko przymknęłam oczy. Przyzwyczajając wzrok powoli oglądałam pomieszczenie. Po chwili doszłam do wniosku. Znajduje się w miejscu gdzie niegdyś znajdowało się laboratorium i pracownia Starka lecz wyglądało ono całkowicie inaczej.
Zamiast maszyn i mnustwa kabli stało dużo dużo biurek, zamiast pomieszczeń do trzymania chemikaliów były mniejsze biura.Udałam się do miejsca gdzie przeprowadzany był eksperyment z moją maszyną. Było a tam pusto a na ścianie na środku widniał tylko ogromny niebieski znak z napisem.
-T.A.R.C.Z.A-przeczytałam na głos.-coś jest nie tak, tego wcześniej nie było-powiedziałam niezapokojona. W dodatku myśl o tym że miałam się przenieś tylko w inne miejsce a wylądowałam w tym samym ale zarazem zupełnie innym miejscu.
Pamiętając wcześniejsze ułożenie pomieszczeń szybko wybiegłam z budynku. Będąc na zewnątrz stanęłam jak wryta. Śliczne, niedawno wybudowane budynki były teraz objęte mchem, cała farba była pozdrapywana a okna powybijane. Namioty były podziurawione i tylko nieliczne się jeszcze trzymały a brama była całkowicie zardzewiała. Miejsce było można nazwać tylko jednym słowem- ruina. Nic z tego nie rozumiałam podeszłam do bramy i przez ną przeskoczyłam, ponieważ była na niej założona odziwo nowa kłudka. Zaczęłam biec w stronę miasta.
~~~
Po ok. 15 minutach byłam przy wjeździe do miasta. Mijałam ogromne ekrany, dziwnie ubranych ludzi, którzy byli zapatrzeni w mniejsze, przenośne ekrany. Jeszcze raz zapytam
GDZIE JA DO CHOLERY JESTEM
-przepraszam-podeszłam do przypadkowej dziewczyny-wiesz może gdzie są gazety?
Zmarszczyła brwi i popatrzyła na mnie jak na wariatkę. Potem popatrzyła na mój strój i się zaśmiała
-Aaa czaję jakijś cosplay II wojny światowej, fajnie.
Teraz to ja byłam zdziwiona.
-Ale-ale wojna nadal trwa.
-Niewiem co pani brała ale jest 21 wiek.
Na co wytrzeszczyłam oczy.
-Co?-dziewczyna tylko pokazała mi małe urządzenie gdzie widniała data
26.05.2015
Podziękowałam dziewczynie i ruszyłam przed siebie. Ostatecznie wylądowałam przed mieszkaniem, mieszkaniem Steve'a. Niewiem dlaczego ale wydawało mi się, że to jedyne miejsce gdzie mogę się odnaleźć.
Weszłam po schodach i popatrzyłam na drzwi gdzie widniała tabliczka. Chciałam podejść bliżej lecz przed drzwiami stało duże zbiorowisko Ludzi. Dziwne.
-Czemu tutaj jest tyle ludzi?-zapytałam sama siebie.
-Bo to było kiedyś mieszkał tutaj nasz Kapitan Ameryka.
-Znaliźcie Steve'a?-spytałam sympatycznie wyglądającej brunetki, która odpowiedziała wcześniej na mojej pytanie.
-Znaliśmy? Cała ameryka go zna! Tak samo jak Avengersów! Jestem mega fanką.
CZYTASZ
Old New Love// Steve Rogers • Kapitan Ameryka
FanfictionHistoria ta potrafi pokazać, że miłość nie wybiera oraz jak bardzo słowo ,,Kocham" potrafi wpłynąć na człowieka. Mimo przeciwności losu i licznych przeszkód stawianych na drodze nigdy nie zrezygnowali ze znalezienia siebie. Ale czy znaleźli? Tego ju...