~13~

725 29 1
                                    

-Soph, zaczekaj proszę to nie tak jak wyglądało!
Puściłam jego wołania mimo uszu i szłam korytarzem co chwilę skręcając w inne pomieszczenia aby go zgubić. Gdy przestałam słyszeć kroki za mną stanęłam w miejscu. Byłam gdzieś, gdzie przechowywano bronie i różne materiały. Czując ogarniający mnie ból usiadłam na podłodze opierając się plecami o ścianę. Nie był to ból fizyczny lecz o wiele gorszy; ból psychiczny. Widok Steve'a z tamtą dziewczyną bardzo mnie zranił. Jako jego przyjaciółka wiem że powinnam się cieszyć z tego że kogoś sobie znalazł ale... ale ja poprostu nie mogę.

Od jakiegoś czasu blondyn stał się dla mnie czymś więcej niż tylko przyjacielem. Gdy tylko koło niego byłam serce mi przyspieszało, krew buzowała w żyłach a na ustach pojawiał się ogromny uśmiech, gdy coś mu się stało mnie bolało to dwa razy bardziej. Nie trzeba być geniuszem żeby dojść do wniosku, którego za nic nie chciałam do siebie dopuścić.


Jedyne co zostało mi to udawać że nic nie czuję dla naszego dobra. Po moich policzkach spłynęły kolejne łzy, ukryłam głowę w moich kolanach, które wcześniej oplotłam rękami i dałam upust moim emocjom.

Huk drzwi i ramiona ciasno mnie oplatające to to co nagle poczułam.

-Co on znowu narobił?-zapytała przyjaciółka masując uspokajająco moje ramie. Opanowując trochę to co czułam opowiedziałam wszystko brunetce.

-A to dupek

-Nie mów tak

-Soph on się bawił twoimi uczuciami.

-Nie, nie ma żadnych uczuć.

-Wiem kiedy kłamiesz-cisza. Dziewczyna złapała mnie za ramiona i wypowiedziała słowa których tak bardzo się bałam-Sophie, ty zakochałaś się w nim.- Jak się możecie domyślać, znów się rozpłakałam wiedząc że słowa te były czystą prawdą.

~~~

Peggy kosmetykami pomogła mi zamaskować moje opuchnięte od płaczu oczy. Zrobiła dosyć dobrą robotę, jednak zdradzały mnie zaczerwienione oczy i zachrypnięty głos. No cóż nie będę nic mówiła a przynajmniej będę starała się nic nie mówić. Gotowe udałyśmy się w stronę wyjścia.

-Idę się pożegnać jeszcze z Howardem idziesz ze mną?- pokiwałam głową i ruszyłyśmy w stronę zbrojowni.

-Lubisz go co?-zapytałam zaczepliwie

-Co? Kogo?-pokręciłam oczami

-Starka a kogo innego

-Zdaje Ci się- zaprzeczyła lecz jej mocno zaróżowione policzki mówiły zupełnie co innego.

Gdy weszłyśmy do pomieszczenia ujrzałyśmy bruneta oraz blondyna przymierzającego jakąś tarczę. Widziałam jak Peggy zaciską usta oraz pieści ze zdenerwowania jednak położyłam jej rękę dając znak że nie mam sensu nic robić. Wyraźnie zrozumiałam mój przekaz.

Obydwaj od razu odwrócili głowy w naszą stronę. Steve miał na ustach szczery, duży uśmiech lecz w oczach również ból gdy tylko mnie zobaczył. Probowalam to zignorować.

-Co panie sądzą?-zapytał blondyn ponownie przykładając do siebie tarczę.
Popatrzyłyśmy się na siebie z Peggy. Obydwie wiedziałyśmy co robić. Jak na znak wzięłyśmy do dłoni małe pistolety, które ułożone leżały na stole i oddałyśmy strzały do tarczy. Chłopak szybko się nią zasłonił a Stark zdziwiony odskoczył od miejsca. Gdy skończyłyśmy odłożyliśmy broń na miejsce.
-Praktyczna-Powiedziała dziewczyna po czym z zadowoleniem odeczłyśmy odprowadzone przez zszokowany wzrok mężczyzn.

~~~

-Widziałaś ich minę?! Była bezcenna!- krzyczałam gdy siedziałyśmy razem z Peggy przy stoliku w jednym z miejscowych pub'ów. Nie było to nic specjalnego jednak zdążyło poprawić mi humor i zapomnieć o dzisiaiejszym incydencie ze Steve'm.
- Tak! I jeszcze to "kobiety są niemożliwe"-powiedziała przybierając głos Howarda. Śmiałyśmy się całe popołudnie- Co ty na to aby odstrzelić się i pokazać Steve'owi co stracił?- zaśmiałam się- Mówię na poważnie!

Dopiłam do końca mój sok, podniosłam się i pociągnęłam Peggy do wyjścia
-Zróbmy to
-I takie nastawienie mi się podoba

~~~

W gotowych włosach oraz makijażu stałam przed otwartą szafą i zastanawiałam się co mam ubrać.
-Daj bo stoisz tam już z 15 minut.- przyjaciółka odepchnęła mnie i zaczęła dokładnie przeszukiwać szafę-aha! Mamy to!- pokazała mi obcisłą, prostą, satynową sukienkę w kolorze butelkowej zieleni. Dostałam ją kiedyś od Buckiego na urodziny jednak nigdy nie miałam szansy jej założyć- Rogers padnie na Twój widok. Ubieraj.- Niezbyt przekonana do pomysłu poszłam się przebrać.

Rękoma rozprostowałam jeszcze sukienkę po czym spojrzałam w lustro nie lubię się chwalić ale wyglądałam naprawdę dobrze. Dawno nie czułam się aż tak piękne jeśli wiecie o co mi chodzi.
-I?- wyszłam aby pokazać się dziewczynie. Odwróciła się od lustra, w którym się malowała. Popatrzyła na mnie z otwartymi ustami po czym powiedziała
-Wyglądasz przepiękne! Rogers padnie na Twój widok.
-Dziekuję. Ty wyglądasz zjawiskowo Peggy- powiedziałam co było całkowitą prawdą. Krwisto czerwona, obcisła sukienka z długim rękawem wydatniała jej piękne kształty zakrywając przy tym niedoskonałości (których swoją drogą nie było prawie wogóle) oraz znaczną część ciała.
-Zatem w drogę.

~~~

Weszłyśmy do baru i po odłożeniu płaszczy udałyśmy się do miejsca, z którego dobiegała muzyka.
Zobaczyłam od razu moich przyjaciół siedzących na barze widocznie świętując coś. Bucky odwrócił wzrok w moją stronę a jego oczy rozszerzyły się w niedowierzaniu. Steve widząc że jego przyjaciel skupił wzrok gdzieś indziej popatrzył w moją stronę. Jego usta się otworzyły a sam chłopak tak bardzo wychylił aby mnie zobaczyć, że mało sam nie spadł z krzesła.

-Idź ich pozabijaj- Margaret puściła mi oczko i ruszyła w stronę prawdopodobnie Starka, ponieważ jestem pewna że gdzieś tu jest a ja ruszyłam w stronę chłopaków którzy nadal patrzyli się na mnie jak na ducha.
- Cześć chłopcy, jak się bawicie-usiadłam między nimi.
-Wyglądasz świetnie Sophie-skomplementował mnie James.
-Dziekuje Buck.-Bucky dał porozumiewawcze spojrzenie blondynowi po czym rzekł- Przepraszam muszę was zostawić- po czym podszedł do jakiejś brunetka prosząc ją do tańca i zostawiając nas samych.
- Sophie wyglądasz... wow- lekko się zarumienił co było bardzo urocze.
-Dziekuję, ty również niczego sobie.
-Poza tym, chciałem przeprosić cię za dzisiaj to nie było tak jak myślisz.
-Spokojnie, cieszę się że kogoś sobie znalazłeś nie musisz się nam z wszystkiego tłumaczyć.- przerwałam mu z udawanym uśmiechem. Chłopak westchnął po czym drapiąc się po karku zapytał
- Możemy o tym zapomnieć?
- Jeśli chcesz to jasne- uśmiechnął się po czym wstał z krzesła i podszedł do mojego wystawiając rękę.
- Zatem może chciałaby Pani zatańczyć?
- Z przyjemnością

***********************************

MOI DRODZY!
Ze względu na jutrzejsze egzaminy chciałabym życzyć powodzenia na egzaminach wszytkim 8 klasistom zarówno w roku 2021 jak i innych latach zależy kiedy będziecie czytać tą książkę.

Mam nadzieję, że pójdzie wam jak najlepiej.

Trzymam mocno kciuki

Autorka♡

Ps. Sama wiem jaki to stres, ponieważ jutro piszę i stresuję się bardzo. Tak czy tak miłego dnia!

Old New Love// Steve Rogers • Kapitan AmerykaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz