~28~

612 27 9
                                    

Z każdą sekundą światło wzmacniało swoją moc, coraz bardziej oślepiając wszystkich zebranych w pokoju.

-Co tu się odkurwia?-Natasha stanęła w pozie bojowej sprawiając, że inni wzięli z niej przykład. Nawet Steve był w tej sytuacji zbyt oszołomy aby zwrócić uwagę agentce.

-Friday, wyślij do mnie M16*- powiedział biliarder jednak nic się nie wydarzyło, nie było słychać rozbijania szyb lub spadania różnych przedmiotów j to zwykle było w przypadku gdy Stark ,,wołał" swoją zbroję-Friday? Cholera, Friday.

-Tony co się dzieje-zapytała Wanda czując coraz to silniejsze powiewy zimnego powietrza. W uszach zaczęło szumieć a z lekkiego wietrzyku zrobiła się wichura.

-Brak zasięgu!-krzyknął Vision odpowiadając na pytanie Wandy-z moich obliczeń wynika, że nie jest to możliwe w ani jednym procencie.-kula ciągle rosła i nie zapowiadało się, aby zwalniała. Dodatkowo zaczęła zmieniać kolory.

Z fioletowego na zielony.
Z zielonego na żółty.
Z żółtego na pomarańczowy.
Z pomarańczowego na czerwony.
Z czerwonego na niebieski.
Z niebieskiego na fioletowy.

I tak w kółko.

Światła zaczęły się rozdzielać. Każdy z sześciu kolorów był teraz osobno. Małe iskierki świecąc delikatnym światłem latały dookoła białego materiału. Popatrzyłem na starka a on od razu wiedział o czym pomyślałem. Daliśmy znak innym skinieniem głowy i zacząłem:

-1-powiedzałem zaczynając przybierając pozę, z której najszybciej dobiegnę do źródła światła-2- popatrzyliśmy się po sobie-3!-pobiegnąłem chwytając pierwszą lepszą iskierkę jaką zdołałem złapać. Wypadło na kolor od którego się to zaczęło. Fioletowy.

Gdy tylko go dotknąłem poczułem jak coś rozrywa mnie od środka oraz wypala od zewnątrz. Gdy już miałem tracić czucie w ręce puściłem to coś i upadłem na podłogę ciężko oddychając. Inni z równie przestraszonymi minami leżeli na podłodze a nad nimi znajdywały się zagadkowe, pełne mocy kolorowe światła. Te zaczęły obracać się dookoła i zmniejszać przestrzeń między nimi a potem się połączyły w jedno duże i zniknęły w jej ciele. Uderzyłem z całej siły której nie było teraz dużo w podłogę i padłem na nią z bezsilności.

-Pokonało nas światełko.

-Wy też mieliście takie uczucie palenia i rozrywania?

-Co? Nie. Myślałam, że tak jak ja przez chwilę byliście duchami.

-Co? Mnie na chwilę zatrzymało w czasie. Nie mogłem oddychać- odpowiedział agentce Romanoff Stark.

-Ja czułem jakbym był w mojej głowie ale była tam tylko ciemność-odrzekł Banner

-Czyli jednak nic tam nie masz-Mruknął Tony za co zdzieliłem go w ramię.

-Ja czułem jakbym był...

-duchem?-przerwała Natasha Clintowi

-Nieee, jakąś cieczą. Może wodą-dokończył.

-Ja kompletnie nie pamiętam co się stało. Poprostu stałem. Nawet mogę się posilić o określenie, że stałem się silniejszy-Vision powiedział na co popatrzyliśmy na niego zdziwieni.

-Jaki mieliście kolor? Może odkryjemy co za tym jest bo z tego co wiemy każdy z kolorów ma inne ,,umiejętnosci". Ja miałem fioletowy.

-Pomarańczowy-powiedziała Natasha.

-Zielony-Stark dopowiedział. I tak każdy. No prawie każdy.

Bruce miał niebieski. Clint miał czerwony. Vision miał żółty.

Usłyszeliśmy piszczenie w uszach i wszyscy upadliśmy na ziemię. Znowu. Każdy zaciskał oczy z bólu wiedząc, że nic nie zdziała. Potem piszczenie zmieniło się w krzyk. Ale tym razem krzyk był prawdziwy i nie sprawiał bólu. Podnieśliśmy głowy i zgodnie spojrzeliśmy w stronę, z której dobiegał dźwięk a ja zachłysnąłem się powietrzem. Moja Sophie co prawda przestraszona ale siedziała żywa na łóżku. Żywa. Wszystko byłoby idealnie gdyby jej oczy nie świeciły na sześć kolorów, o których wcześniej była mowa.

Zerwałem się na nogi I podbiegłem do łóżka I przytuliłem do siebie wystraszoną dziewczynę. Była w szoku ale potem wtuliła się we mnie delikatnie się rozluźniając. Wszystko ustało a w pokoju było tak samo spokojnie jak przed tym całym wydarzeniu.

-Witamy spowrotem w świecie żywych.-powiedział Clint składając strzały, które były porozrzucane po całym pokoju.

-Stara, czy ty jesteś w jakijś sposób spokrewniona z Lokim?

-Nie? Czemu miałaby?-spytałem zdezorientowany.

-Bo tylko ten idiota potrafi żyć jednocześnie umierając.-usłyszałem jak cicho parsknęła śmiechem.

-Jestem nie do pokonania i coś czuję, że tak szybko się mnie nie pozbędziecie.-Powiedziała swoim cichym, ochrypłym głosem. Od razu nalałem wody do szklanki i podałem jej szklankę. Wypiła cały za jednym razem.

-Nawet nie chcemy się Ciebie pozbyć. Nawet nie wiesz jak bardzo się cieszę, że jesteś z nami spowrotem-złapałem ją delikatnie za jeszcze bladą dłoń I posłałem uśmiech.

-Jeśli mogę wiedzieć-zaczęła- to jak to się stało, że ja...no-opuściła głowę.

-To może przyniesiemy sobie krzesła, ponieważ nie zapowiada się na to, żebyśmy szybko stąd wyszli.- wszyscy pozostali beż miejsc do siedzenia przytaknęli Romanoff. Chwilę później każdy wrócił do sali z z krzesłem. Ułożyli je w półkole dookoła łóżka. Sophie poprawiła za sobą poduszkę i zaczęliśmy opowiadać.

~~~

Sophie pov.

-Czyli podsumowując zemdlałam bo w moich ,,metalowych ranach" było zakażenie. Wszytko było dobrze ale nagle sobie umarłam. Potem właczyl się alarm i musieliście walczyć z wiatrem i kolorowymi światełkami?

-W dużym skrócie tak.-Odpowiedział Stark jedząc orzeszki. Nawet nie wiedziałam kiedy je otworzył.

-Ale jesteście pewni, że to światełka a naprzykład nie kamienie?

-Całkem możliwe, że kamienie-Natasha cicho do siebie powiedziała.

-Ale Czekaj skąd o tym wiesz skoro była wtedy jeszcze ,,martwa"?-Steve zapytał podejrzliwie

-Czyli to nie był cholerny sen

***********************************

Późno, ale jest!
Poza tym jeśli m tutaj fanów Outer Banks to chciałabym zaprosić na fangiction, które zaczęłam pisać. Jest ono o Rafie Cameronie, a to okładka;

 Jest ono o Rafie Cameronie, a to okładka;

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Prolog już wleciał więc zapraszam.
Pierwszy rozdział wstawię jutro albo dzisiaj, zobaczę.

Miłego dnia/nocy!

Old New Love// Steve Rogers • Kapitan AmerykaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz