-Witaj- powiedziała białowłosa kobieta stojąca przede mną na dosłownie środku niczego. Dookoła było kompletnie pusto, tak jakby ktoś zamknął się w pustym pokoju i zgasił światło z różnicą, że mimo całkowitej ciemności widziałam Kobietę w całej okazałości. Tak jakby światło świeciło dokładnie na nią.
-Kim jesteś?- zapytałam prosto z mostu. Nie chciałam bawić się w jakieś gierki.
-Bardzo ciekawa z Ciebie osoba Sophie- powiedziała a mnie dosłownie zatkało. Skąd ona zna moje imię.-Oh Sophie nie tylko imię.- Co jest do cholery?!
- Nazywam się Selene i wiem dosłownie wszystko o wszystkim i wszystkich.
-Ale..jak?!-zapytałam nadal nie rozumiejąc co się dzieje dookoła mnie. Kobieta zaczęła nagle odchodzić gdzieś w stronę ciemności a ja nie chcąc zostać sama postanowiłam ruszyć za nią.
-Raz na kilka miliardów lat zostaje wybrany strażnik kamieni nieskończoności. Jak już się domyśliłaś jesteś nim ja. Ja moją droga już swoje przeżyłam, powoli moją moc zaczyna słabnąć co oznacza, że czas znaleźć mojego następcę.- Nadal nic z tego nie rozumiem- Spędziłam tysiące lat na poszukiwaniu następcy godnego tak potężnej mocy. Kogoś o czystej duszy i ogromnej sumienności. Kogoś, kogo dusza jest w stanie poświęcić się na rzecz tak potężnej mocy. I dopiero niedawno znalazłam kogoś na tyle godnego aby został moim następcą.
- cudownie ale co ja mam z tym wspólnego?-zapytałam a Selene odwrócila się w moją stronę.
-Ty będziesz moim następcą.-dosłownie w tym momencie moja szczęka opadła na podłogę.
- Nie nie nie, nie zgadzam się- zaczęłam się cofać i wymachiwać rękami na każdą stronę. Nagle upadłam na ziemię przez co gwałtownie zamknęłam oczy jakby chcąc uniknąć uderzenia. No niestety mi nie wyszło. Otworzyłam oczy widząc, że znajduje się... na innej planecie? Stojąc na jakimś wzgórzu?
-Każdy z kamieni istnieje i znajduje się w zupełnie innym miejscu. Przy swoim strażniku lub bez niego. Razem połączone mają ogromną oraz niebezpieczną moc. Ty porównywalnie potężną moc również będziesz posiadać jednak nic za nic. Będziesz musiała pilnować aby kamienie były bezpieczne za wszelką cenę. Będziesz mogła żyć i funkcjonować tak jak wcześniej właśnie z tym dodatkiem. Jesteś jedyną osobą, której mogę powierzyć to zadanie.
-A co jeżeli nie dam rady? Nie podołam zadaniu?- Kobieta podeszła do mnie i położyła swoje szczupłe dłonie na moich ramionach. Popatrzyła mi głęboko w oczy jakby oglądając moją duszę. Równie dobrze z jej umiejętnościami byłoby to bardzo możliwe.
-Dasz radę. Wiem to. Niestety muszę Cię przed czymś ostrzec zamin podejmniesz decyzję.- brzmiała poważnie- jesteś tutaj teraz ponieważ przy życiu utrzymują Cię tylko moce. Gdy się ich wyprzesz one znikną a ty...umrzesz. - To zdanie dosłownie wywrócilo mi wsyztsko w głowie. Zgodzenie się było jedynym sposobem aby żyć. Ja chciałam żyć. Chciałam zobaczyć Bucky'ego. Przytulić Natashe. Pośmiać się ze Starkiem i najbardziej pocałować Steva i powiedzieć powiedzieć mu patrząc w jego piękne, błękitne tęczówki jak bardzo go kocham i jak dużo dla mnie znaczy. To właśnie było dla mnie największą motywacją.
CZYTASZ
Old New Love// Steve Rogers • Kapitan Ameryka
FanfictionHistoria ta potrafi pokazać, że miłość nie wybiera oraz jak bardzo słowo ,,Kocham" potrafi wpłynąć na człowieka. Mimo przeciwności losu i licznych przeszkód stawianych na drodze nigdy nie zrezygnowali ze znalezienia siebie. Ale czy znaleźli? Tego ju...