~1~

1.4K 39 1
                                    

Urodziłam i wychowałam się w małym mieszkanku na Brooklynie. Od zawsze interesowałam się innimy rzeczami niż reszta dziewczyn. Zamiast uczyć się piec, gotować lub tańczyć ja uczyłam się walczyć lub manipulować słownie lub psychicznie ludzi za pomocą jedynie słów. Byłam odważniejsza niż nie jeden chlopak. Niestety przez to nikt nie chciał się ze mną przyjaźnić do czasu gdy poznałam moich przyjaciół- Stevena i Jamesa

~~~

Rok 1930
Sophia

Jak każda 12 latka kończyłam zajęcia w szkole. Z różnicą że chciałam jak najszybciej zjawić się w domu aby poczytać moją ulubioną książkę i trochę potrenować. Jestem z siebie dumna, ponieważ próbuje coraz to nowych rzeczy, które wychodzą mi coraz lepiej.

Gdy miałam już skręcać w swoją uliczkę usłyszałam krzyk. Chłopięcy krzyk. Nie mogłam tak tego zostawić, musiałam działać i dołączyć się do akcji. Jak powiedziałam tak zrobiłam.

Z prędkością burzy dobiegłam do miejsca z którego wydobywały się dźwięki. Zobaczylam tam dwóch chłopców stojących nad jednym który siedział przy ścianie z rozciętym łukiem brwiowym i drugi który leżał niedaleko od nich.
-Ej zostawcie go!- krzyknęłam
-Oj co taka dziewczynka robi tutaj, spqdaj młoda jeśli sama nie chcesz tak skończyć- zaczęli się śmiać.Nie mogłam już wytrzymać podeszłam szybko do nich i z całej siły przyłożyłam jednemu prosto w nos, z którego zaczęła sączyć się krew. Drugiego chłopaka podkosiłam i kopnęłam w piszczel. Obydwoje ze zdziwionymi i obolałymi minami leżeli teraz przede mną.
-Spadajcie-nie musiałam mówić dwa razy a już ich nie było

-Dziewczyna z wami wygrała! HA!-Krzyknął chłopak który powoli zaczął podnosić się, odrazu podbiegłam i mu pomogłam-To było niesamowite! Stąd to potrafisz?
-Sama się uczę z książek-uśmiechnełam się nieśmiale
- wow to wspaniałe!A tak wogóle to przepraszam panienkę że się nie przedstawiłem.Nazywam się James Barnes ale możesz mówić mi Bucky
-Sophia Jones możesz mówić mi Soph-
Ku mojemu zaskoczeniu chłopak zamiast podać mi ręki pocałował moją

-Ała-usłyszeliśmy i natychmiast się odwróciliśmy
-Steve!-Bucky podbiegł i pomógł wstać chłopakowi-wszystko dobrze?
-Tak tak już dobrze-odpowiedział jeszcze trzymając się za głowę- jak ich pokonałeś?
-To nie ja, to ona-mowiac to wskazał na mnie
-Steve Rogers, miło poznać-tak jak przyjaciel pocałował moją rękę wywołując na mojej twarzy rumience-jeszcze nigdy nie poznałem dziewczyny która umie się bić.To świetnie! Chcesz się z nami przejść poczytać komiksy Bucka?-spytał z uśmiechem
-Naprawdę?-oboje pokiwali głową-Jasne!-podekscytowana przytuliłam obu chłopców na co trochę się zdziwili, ale zaraz sami oddali.
Tak zaczęła się nasza przyjaźń...

~~~

Rok 1944
Sophia

-Do zobaczenia jutro Peggy!-krzyknęłam wychodząc. Jakijś czas temu rozpoczęła się wojna i zaczęły się nabory do wojska. Cała ameryka teraz tym żyje. Przyjaciel mojego ojca ma duży wklad w wojsku i zauważając moje umiejętności postanowił przydzielić mnie do szkolenia i trenowania nowych osób przyjętych w naborach.Tam na tym samym stanowisku poznałam Peggy. Bardzo miła i mądra dziewczyna, od razy złapałyśmy dobry kontakt.

Po wjeździe do miasta udałam się do moich przyjaciół. Przez to że do Steva miałam bliżej, najpierw udałam się do niego.Ku mojemu zdziwieniu nikt mi nie otworzył, czyli niema go w domu. Mam nadzieję że nie robi znów tego o czym myślę.potem udałam się do Bucka.Jak zwykle zapukałam do drzwi jednak tym razem się zdziwiłam.
Drzwi otworzył mi James bez koszulki, a za nim stała jakajś dziewczyna jedynie z za dużej koszulce.W mojej głowie odrazu pojawił się chytry plan.
Troszkę się pośmiejemy.
-Jak mogłeś mi to zrobić!Wyjeżdżam na kilka dni a ty już mnie kimś zastępujesz!? Ranisz moje serce!-krzyknęłam ukrywając rozbawienie i teatralnie złapałam się za serce
-Buck kto to jest?-spytala zdezorientowana dziewczyna
-James-poprawił ją
-Jestem jego dziewczyną-powiedziałam udając smutek
-Jak to dziewczyną!Wychodzę!-udała się wgłąb mieszkania i chwilę później wrociła z rzeczami i nie odzywając się ani słowem wyszła z mieszkania.
Razem z przyjacielem wybuchliśmy śmiechem, a gdy się uspokoiliśmy spytałam
-Miałam się pytać czy jest u ciebie Steve ale z tego co widzę to nie
-Myślałem że jest w mieszkaniu-powiedział zmieszany
- No właśnie go nie ma-chlopak jedynie westchnął po czym udał się do mieszkania
-Idę się ubrać zaraz wrócę, powiem po raz tysięczny ale czuj się jak u siebie
- Już tak jest!

Po chwili wrócił ubrany ale nie w zwykłe ciuchy lecz garnitur wojskowy
-Jamesie Buchananie Barnesie czy ja o czymś niewiem?Czemu ja się nie dowiedziałam że zostałeś przyjęty!?
-Jakojś tak wyszło, a teraz chodźmy go szukać

~~~

Chodziliśmy po naszej dzielnicy z 2 godziny, powoli już zaczynały kończyć nam się pomysły na miejsca gdzie moze się znajdować nasz przyjaciel jednak w jednej chwili usłuszeliśmy zdanie, przez które odrazu rozpoznaliśmy chłopaka
-Mogę tak cały dzień
Jednym sprawnym ruchem Bucky powalił przeciwnika Steva na ziemię a ja sięgnęłam po kartkę, która jeszcze chwilę temu Steve trzymał w ręku.
-Naprawdę Steve?!Znowu? Mówiliśmy ci coś wiesz że to niebezpieczne!Skąd teraz byłeś, Ohio?A może Meksyk!
-Kto się nie zaciągnie jest zwykłym tchórzem! Ja przynajmniej próbuję!

Steve jeszcze rozmawiał o czymś chwilę z Buckiem, chyba zauważył jego strój...

-Soph-zwrócił się do mnie
-Tak
-idziesz z nami?
-umm gdzie?
-Na wystawę przyszłości
***********************************
Mam już 1 rozdział! Naprawde dlugi i narazie najdłuższy jaki kiedykolwiek napisałam, mam nadzieje że się spodobał!

Old New Love// Steve Rogers • Kapitan AmerykaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz