-Przepraszam bardzo ale to sprawa wagi państwowej. Oddam po wszystkim-odpowiedziałam zabierając kluczyki.
Zanim jeszcze wsiadłam do samochodu obrucilam się jeszcze w stronę ulicy.
Wszystkie kolory z mojej twarzy odrazu odeszły. Peggy stała na środku ulicy i celowała w kierowcę auta, które jechało prosto na nią z zawrotną prędkością.
-Peggy uciekaj z tamtąd! Peggy!- krzyczałam, a moje ciało ogarnał strach.
Wiedziałam że nie zdążę tam dobiec, więc jedynie zostało mi obserwować zwrot akcji.
W ostatniej chwili z budynku wybiegł Steve odpychając Peggy.
-Trafiłabym!-krzykneła jeszcze aby ja słyszał, ponieważ nie zatrzymal się ani na sekundę
-przepraszam!-odkrzyknał
Podbiegłam do niej i pomogłam wstać
-Wszystko w porządku?- otrzepała ze swojego munduru pył i zaschnięte błoto z chodnika.
- Tak, lekko mnie tylko boli prawa ręka, ma chłopak siłę.-powiedziała
Z takimi mięśniami to się nie dziwię-pomyslałam-Załatwilam nam samochód, wsiadaj jedziemy za nim-usiadlam na miejsce kierowcy i z piskiem opon ruszyłam w kierunku, w którym jeszcze chwilę temu biegł Steve.
Po drodze minęliśmy jeden wypadek, oraz sklep ze zniszczoną witryną
Coś ty narobił?!
Żeby on tylko nie był ranny bo niewiem co zrobię. Najpierw się chyba zapłacze, potem go wskrzeszę i na nowo zabiję za głupotę.Ślady ostatecznie zaprowadziły nas do portu. Wybiegłyśmy razem z przyjaciółką z samochodu.
Zobaczyłyśmy chłopca, który cały mokry i zziębnięty stał przykrywaniu kocem prawdopodobnie przez swoją mamę oraz grupkę, która zgromadziła się wokół; drzwi samochodu?Wymieniłyśmy z Peggy porozumiewawcze spojrzenia, ona udała się do grupy mężczyzn a ja do matki z dzieckiem.
-Wie pani co stało się może z takim wysokim, umięśnionym facetem? Biała koszulka, krótkie beżowe spodnie- mówiłam szybko ledwo oddychajac ze zdenerwowana i zmęczenia.
- Tam jest! Pobiegł za jakimś innym Panem!-krzyknął chlopiec, jeszcze dobrze nie dokończył a ja zerwałam się do biegu.Ze zmęczenia paliło mnie gardło, a ubrania przesiąkały potem, przyklejając się do mnie. W tej chwili nie było to dla mnie ani trochę ważne
Martwiłam się o Steva. Martwiłam się jak cholera.Stałam nas wodą i czując ogarnający mnie strach rozglądałam się za blondynem. Nagle usłyszałam z mojej lewej strony huk i odgłos rozbijania szkła.
- Kim jesteś i kto cię przysłał?- zapytał zdenerwowany blondyn stojąc nad mężczyzną. Ten natomiast zrobił coś nieoczekiwanego. Rozgryzł zęba, który okazał się być miejscem, w którym znajdywała się trucizna. Przed zrobieniem jeszcze tego powiedział dwa słowa, które sprawiły że na mojej twarzy pojawiły się wyraźny grymas- Hail Hydra- chwilkę później przestał oddychać.
Otrząsnąłam się z transu i pobiegłam do chłopaka
-Steve! Steve! Wszystko dobrze?- podbiegłam do niego i złapałam za twarz ogladając ją ze wszystkich stron-Matko ty krwawisz!- krzyknęłam ujrzawszy ranę postrzałową z prawej strony jego brzucha.
-Wszystko w porządku- powiedział i ku mojemu zdziwieniu mocnonie przytulił-A jak z tobą? Nic ci nie jest?-zapytał oddalając się na chwilkę
-Nie, nie jest w porządku- nasze twarze w delikatnym tempie zaczęły się do siebie zbliżać. Gdy się zorientowałam brakowało kilka milimetrów.- Tu jesteście!- Peggy, jesteś cudowna, ale do cholery musiałaś teraz wtargnąć?! Jak oparzeni odskoczyliśmy od siebie.-Wracajmy już lepiej, bo pewnie wszędzie nas już szukają- odpowiedziała widząc moje przepełnone złością.
~~~
- Mówiąc nie skromnie jestem jednym z najlepszych wynalazców tego kraju, jednak za nic nie potrafię rozgryźć tej technologii. Jest jakby z przyszłości.-powiedział zirytowany Stark oglądając ze wszystkich stron statek podwodny.
Rozmowę ze Starkiem jednak przerwał nam Pułkownik Chester.
-Mogę Pana prosić na sekundkę Panie Stark?
-Oczywiście, przepraszam agentko Jones-kiwnełam głową na znak że nic się nie stało i odeszłam od nich.-Wiesz że teraz życie jako Kapitan Ameryka nie będzie proste prawda- przytuliłam się do mężczyzny, ten przycisnął mnie do siebie ramieniem.
-Wiem ale dam radę, bo kto jak nie uparty chłopaczek z Brooklynu.
-Dokładnie ten którego znam, z którym się przyjaźnie- i w którym się zakochałam- pomyślałam jednak nie powiedziałam tego na głos.- bądź pewny że przeczytam o tobie wszystkie komiksy i obejrzę wszystkie filmy.
-Fanka numer 1 co?
- Od zawsze- uśmiechnął się i podał mi marynarkę od jego munduru, wyraźnie widząc że mi zimno. Nie trudno było się tego domyśleć ponieważ:
1.Był wieczor a ja stałam w samej koszuli.
2. Przytulałam się do niego najbardziej jak mogłam, ponieważ był ciepły
- Dziękuję -zakryłam policzki włosami rumieniąc się lekko-Mam dla Pana świetna propozycję!- krzyknał nagle mężczyzna podchodząc do Steva
***********************************
Równiutko 700 słów, moj chyba personalny rekord. Jestem z siebie osobiście dumna, zwarzywszy na to że udało mi się napisać to w niecałą godzinę.
Miłego!
CZYTASZ
Old New Love// Steve Rogers • Kapitan Ameryka
FanficHistoria ta potrafi pokazać, że miłość nie wybiera oraz jak bardzo słowo ,,Kocham" potrafi wpłynąć na człowieka. Mimo przeciwności losu i licznych przeszkód stawianych na drodze nigdy nie zrezygnowali ze znalezienia siebie. Ale czy znaleźli? Tego ju...