Rogue pośpiesznie opuściła kuchnię i udała się do swojej sypialni. Mimowolnie na jej wargach rozkwitał uśmiech, gdy przypominała sobie, jak blisko był Gambit. Dochodziła godzina dwudziesta trzecia i część uczniów już spała. Niemal się zaśmiała, gdy Ezra, który wymykał się z pokoju Rose, podskoczył na jej widok. Pokręciła jedynie głową z rozbawieniem — był to częsty widok, Ezra wieczory spędzał ze swoją dziewczyną na wspólnym oglądaniu horrorów. Nauczyciele udawali, że nie widzieli jak po nocach McCoy wymyka się z pokoju panny Pryde oraz odwrotnie. Rogue nie zamierzała zastanawiać się nad tym zbyt długo, chcąc zniknąć w sypialni, zanim dopadnie ją Logan i zrobi jej pogadankę na temat tego, że powinna trzymać się z daleka od Remy'ego. Nie byłby to bowiem pierwszy raz, kiedy Loganowi włączyły się odruchy ojcowskie i chciał chronić swoją podopieczną.
Młoda mutantka zdziwiła się, widząc, że Astoria spędza noc w ich pokoju. Siedziała na swoim łóżku, trzymając laptopa na kolanach. Podniosła wzrok z ekranu na drzwi, gdy usłyszała jak Rogue wchodzi do pokoju. Posłała jej uśmiech i lekko pomachała palcami, wracając do oglądania. Rogue wzięła z łóżka swoją pidżamę, po czym skierowała się do łazienki, z zamiarem wzięcia szybkiego prysznica. Kilkanaście minut później leżała już w swoim łóżku ze słuchawkami w uszach, próbując zasnąć. Astoria ułożyła się do spania kilka minut po przyjaciółce.
Członkowie Bractwa dziwnie się czuli, mieszkając w Instytucie. Każdy starał się być dla nich miły, jednak czuli, że im nie ufano. Wcale się nie dziwili, po tylu walkach co stoczyli przeciwko siebie, nieufność była zrozumiana. Wanda przekradła się po cichu do sypialni, którą zajmować mieli chłopcy, nie mogąc zasnąć tak daleko od nich. Leżała więc przytulona do Todda, który przysypiał podczas oglądania filmu, którego fabuły nawet nie załapał. Pietro, który jeszcze chwilę temu pisał na komunikatorze z Astorią, zagrzebał się w pościeli z zamiarem przespania kilku godzin. Lance już dawno spał.
Jean spędzała noc w pokoju Scotta. Odkąd dowiedziała się o swojej tragicznej śmierci w dniu ślubu, chciała jak najwięcej czasu spędzić ze swoim chłopakiem. Była na siebie zła, że nie udało jej się wcześniej wyłapać tej wizji w umyśle panny McCoy. Starała się usprawiedliwić przed samą sobą, że nie miała powodu, by takowych wizji szukać, a i sama miała wiele na głowie — egzaminy, studia, musiała się zająć własną przyszłością. Przyszłością, którą jak się okazało, nie będzie miała. Zamknęła oczy, wtulając się bardziej w tors Scotta, który gładził ją lekko po włosach, pogrążony w pół śnie.
Każdy z mieszkańców Instytutu miał problem z zaśnięciem. Wyjątkiem nie był sam Charles Xavier, do którego kilka godzin temu dołączył Erik, z propozycją partyjki szachów jak za starych dawnych lat. Profesor musiał przyznać, że cieszyło go to, że stary przyjaciel postanowił zostać na kilka dni w Instytucie, nawet jeśli tylko ze wzgląd na swoje bliźnięta. Było jak za starych czasów. Nie rozmawiali za bardzo skupieni na grze. Nie były to jednak zwykłe szachy. Erik miał własną metalową wersję pionków, które kiedyś, wiele, wiele lat temu, dostał w prezencie od Raven i Charlesa. Nadal na drewnianym pudełku istniał ledwo widoczny już grawer „Dla Erika od przyjaciół Ch.X. R.D.". Pomimo tego, że ich drogi się rozeszły, mężczyzna nie potrafił ich wyrzucić.
⠀ ⠀ ⠀ ⠀ ⠀ ⠀ ⠀ ⠀ ⠀⠀ ⠀ ⠀ ⠀ ⠀ ⠀ ⠀ ⠀ ♔⠀
W Instytucie panowała cisza i spokój. Stojący w holu stary zegar wybił właśnie trzecią w nocy. Mieszkańcy pogrążeni byli w błogich i spokojnych snach, pomimo przerażających rzeczy, jakie usłyszeli w przeciągu ostatnich 36 godzin. Astoria kręciła się niespokojnie na swoim łóżku, walcząc z kolejnym sennym koszmarem. Na łóżku po przeciwnej stronie pokoju spała Rogue, która także miała niespokojny sen — tym razem widziała w umyśle wspomnienie Cajuna. Niespójne, nieskładne obrazy tworzyły chaotyczną i kolorową mozaikę, z której wyrwał ją krzyk Astorii.
CZYTASZ
VOICES⠀ ♔⠀ x-men: evo
Fanfiction" voices in my head, echo all that's left unsaid from the dead they said " ⠀ ♔⠀