♔⠀XLIII. ᵃᵈᵈᶤᵗᶤᵒᶰᵃˡ ᶜʰᵃᵖᵗᵉʳ: ˡᵒᵍᵃᶰ ˣ ᵒʳᵒʳᵒ

32 1 2
                                    


Nie był pewny kiedy pierwszy raz spojrzał na Ororo inaczej niż na przyjaciółkę, towarzyszkę podczas walk i treningów. Była jedną z nielicznych osób, z którymi dogadywał się od początku. I jako jedyna zdawała się ze spokojem przyjmować jego humory i wyjazdy bez słowa. Oczywiście, pisała wtedy  do niego często, pytając, czy wszystko w porządku.  Ororo była dobrą przyjaciółką. I to właśnie ona pomogła mu przetrwać stratę swojej podopiecznej. Astoria była dla niego bardzo ważną osobą w życiu, co prawda nie czuł do niej tego, co ona czuła do niego, ale był za nią odpowiedzialny. Logan jak tylko mógł, wystrzegał się wiązania z kimś, nawet przelotny romans nie wchodził w grę. Ciężko się z kimś związać, gdy procesy starzenia praktycznie się zatrzymały. Ostatnie czego chciał to, widzieć jak jego miłość się starzeje i umiera, gdy on niewiele się przez ten czas zmienił. Dlatego utrzymywał wszystkie relacje na stopie koleżeńskiej. Jednak z Ororo... ze Storm było inaczej. Była piękną kobietą, co zauważył już pierwszego dnia po przybyciu tutaj. Była miła i uprzejma, podczas gdy on był gburowatym sobą.

Była przy nim, gdy  potrzebował tego najbardziej. Pogrzeb jego podopiecznej, był jednym z najgorszych momentów, jakie pamiętał. I choć nie  pokazywał po sobie  żadnych emocji, stojąca obok Storm, chwyciła go za dłoń, uspokajająco gładząc jego skórę kciukiem. Dodawała mu otuchy, gdy sama potrzebowała tego  samego.  Kolejny cios w jego uczucia nastąpił kilka dni  później, gdy Rogue postanowiła wyjechać z Gambitem. I tylko opanowanie Ororo, która była akurat  obok wraz z Charlesem sprawiła, że mężczyzna nie sprał Cajuna na kwaśne jabłko. Często mogło się wydawać, że Wolverine nie posiada pozytywnych uczuć, nie wie, czym jest radość, miłość, że zna tylko gniew i zemstę. Mylne pojęcie. Logan po  prostu idealnie maskował część swoich uczuć, im mniej pokazywał, tym mniej narażał bliskie mu osoby.

To Ororo wykonała pierwszy ruch. Zaprosiła go do baru, by uspokoił myśli przy butelce piwa czy  whisky. Spędzili wtedy miły wieczór, choć z początku było nieco nieswojo i sztywno. Jednak przy kolejnej butelce piwa, po kolejnej godzinie spędzonej na luźnej rozmowie, obydwoje się rozluźnili. Kolejne godziny spędzili przy piwie i nauce gry w bilarda. Jak się okazało, Wolverine radził sobie  z tym świetnie, podczas gdy Storm nie miała kompletnie pojęcia, o co w tym chodzi. Tak mijał im każdy weekend, wychodzili wspólnie do baru — jak mieli wolne i nikt ich nie  potrzebował przy odbudowie Instytutu — i wspólnie grali w bilard. To był ich mały rytuał. Z czasem ich spotkania stawały się coraz częstsze, i nie odbywały się tylko w barze. Czasem skoczyli na spacer, to Logan zaproponował jej przejażdżkę motocyklem, to ona zaprosiła go  na obiad do siebie. Ukradkowe spojrzenia, delikatne uśmiechy. Wszyscy to widzieli, nikt jednak tego nie komentował. W końcu obydwoje byli dorośli, choć Logan o wiele lat od niej starszy.

Kobiecie jednak to nie przeszkadzało. Nie przejmowała się jego przeszłością, tym ile naprawdę mógł mieć lat, że bywał nieobliczalny. Był jej przyjacielem, do którego zaczęła żywić uczucie. Z początku z tym walczyła, traktowała go jak znajomego. Wszystko zmieniło się po śmierci Astorii, zrozumiała jak bardzo kruche i zagrożone jest ich życie, jak łatwo mogą polec w walce. Chciała spróbować, nawet jeśli mężczyzna miałby ją odrzucić. Nic takiego jednak się nie stało, co niezwykle cieszyło ciemnoskórą kobietę. Może to wydawać się dziwne innym, ale to właśnie ona pierwsza przyznała się głośno do swoich uczuć.


Siedzieli w barze, jak zawsze przy tym samym stoliku. Stał na uboczu, jednak doskonale widzieli całą salę i to, co na niej się działo. W odległości kilku metrów od nich znajdowała się wysłużona, aczkolwiek nadal działająca szafa grająca. Storm czasem do niej podchodziła, włączając ją, gdy było mniej klientów i mogła sobie na to pozwolić. Logan obserwował wtedy każdy jej ruch, uśmiechając się pod nosem, gdy kobieta odrzucała kolejnego zalotnika. Pił właśnie drugie piwo, słuchając jak białowłosa opowiada o tak przyziemnym problemie jak znalezienie  prezentu  dla swojego siostrzeńca. Tak, zbliżały się święta Bożego Narodzenia, śnieg powoli zasypywał ulice miasta, a w Instytucie ogrzewanie  średnio  sobie radziło, nie  był bowiem w pełni ukończony remont i odnowa budynku. Mieli też zdecydowanie mniej uczniów niż przed wakacjami.

VOICES⠀ ♔⠀ x-men: evoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz